Nie cierpię, gdy już w połowie filmu jestem w stanie bezbłędnie przewidzieć jak będą wyglądać sceny końcowe. Wiadomo, że Reno nie zagrałby w takim filmie pozytywnej ani nawet neutralnej postaci. A to, że Cross na końcu wróci do domu a córeczka zagra coś na pianinie było bardzo przerysowane i oczywiste.
No i oczywiście zawodowy zabójca jeździł kilka dni tym samym samochodem. Za samo to scenariusz nadaje się do wywalenia.
Plus za świetną kreację Foxa i spojrzenie psychopaty.