Logiczność tego filmu zabija wszystko co kochamy w Krainie Czarów, żeby tego było mało zabijają samą nazwę przemieniają ją na Antywią czy jakoś podobnie. Na pewno to czego brakowało w tej książce i filmie animowanym! Czy wy też spędziliście bez senne noce śniąc o Kapeluszniku będącym częścią rebelii. Nie? To dobrze bo ja też nie. Niezwykłym talentem jest odebranie całego czaru Krainie Czarów. Uporządkowana tracił swojego ducha.
Postacie tracą swój czar, znaczenie i symbolizm, nie są szalone lecz ekscentryczne, zamiast niezrozumiałych i irytujących dla Alicji stają się całkiem rzeczowymi mentorami. Zagrożeniem jest bohater jednego wiersza absurdalnego. Dosłownie, nigdzie indziej nie występuje
"Grozeszły się po mrokolicy
Smokropne strasznowiny:
Dziwolęk znowu smokolicy
Ponurzył się w grzęstwiny."

A gdyby spojrzeć na film pozytywniej, zapomnieć ze upomina się on o powiązanie z "Alicją z Krainy Czarów". Trudno cokolwiek mi powiedzieć. Tim Burton potrafi o wiele lepiej, twór świata jest wymuszony i jakby powstał z wepchnięcia wszystkiego co "Burtonowskie" byle jakoś wyglądało szaleńczo. Depp i Carter tworzą bezbłędne kreacje ale też nic nowatorskiego. Fabuła nie zachodzi w pamięć, po prostu kolejna przygodowa powieść fantazy o tyranii i pseudo non-komformizmie.
Ładny, zajmujący, ale nie zapada w pamięć.