Tematyka homoseksualizmu na pewno nie była mu obca w tym filmie. Gdyby nie afera z nim związana może inaczej bym też i film odebrał jednak abstrahując w ogóle do życia prywtanego Kevina to film jakoś specjalnie mnie nie ruszył. Lubie ambitne kino, dobrą gre aktorską ale ten film dla mnie jest jakiś nijaki. Wszystko co zobaczyłem w tym filmie nie jest dla mnie odkrywcze w zachowaniach społecznych. W gruncie rzeczy film pokazuje może nie klasyczny ale dosyć popularny obraz ludzi żyjących wspólnie w małych prywatnych komórkach społecznych. Przez cały czas żal mi było właściwie tych wszystkich ludzi którzy się ze sobą męczą na siłę. Finał filmu też bezsensu. Chory człowiek po traumatycznych przeżyciach z wojny zabija gościa który sam ma problemy ze swoją osobowością. Reszta pozostaje bez zmiany. Wszyscy żyją dalej w toksynie. Aha. No okej.