Tym bardziej należy się klaps dystrybutorom że tak późno film będzie u nas w kinach. A szkoda. Bo to jeden z lepszych filmów rozrywkowych roku (jak na razie). Obraz opowiada autentyczna historię napadu na bank przy Baker Street. Intryga jest tak nadmuchana że aż nie prawdopodobna. Prości złodzieje, skrytka 118, kobieta, której nie można ufać, król porno, MI5. I do tego cholernie trzyma w napięciu. Statham w końcu zagrał w dobrym filmie. Jego ostatnie wojaże przyprawiały o palpitację serca( "In the name of the king"). Sprawna rezyseria, nakręcony z nerwem. Przy gównie w stylu "Ocean Eleven" czy jakimś kolejnym "Twelve" to arcydzieło. Bez dwóch zdań. A Statham jest lepszy od Clooneya. WARTO!