Oj bardzo się męczyłam, żeby obejrzeć film do końca. Niestety nie przypał mi zbytnio do gustu, ale za Ralph Fiennes, Juliette Binoche i jednego z moich ulubieńców czyli Colin Firth daje 6.
Ja, niestety, też... Nastawiłam się na arcydzieło, ale ten film po prostu mnie znużył. Podzieliłam go na cztery części, żeby w ogole obejrzeć do końca, bo za jednym razem za bardzo mnie nudził. Obsada super, ale czegoś mi tam brakowało... Akcja mnie nie wciągnęła, uczucie bohaterów mnie nie ujęło i kompletnie nic mnie nie wzruszyło.
Co prawda, to prawda :p. Film ciągnął się bez końca. Jest tak ciekawy, że nawet nie wiadomo kiedy przenosi widza w magiczną krainę... snów . Szkoda na niego czasu 4-5/10, chyba tylko za aktorów, którzy swoją drogą też specjalnie się nie popisali.
To co Ciebie wciąga, nie musi zarazem wciągać wszystkich. I na odwrót.
Co tu takiego trudnego do zrozumienia?
To tylko moja opinia. Jak dla mnie oscarowy film musi po seansie przynosić uczucie niedosytu (bo już się skończył), powodować pewnego rodzaju katharsis lub chociaż refleksje, a tu... Ok, może go nie zrozumiałam...
Tu nie chodzi o rozumienie filmu, mnie chodziło akurat o zrozumienie tego, że ile ludzi - tyle gustów i poglądów. Dlatego zawsze opinie będą skrajne i nie wszystko będzie nam odpowiadać. Jeśli chodzi o mnie to nie wiedziałam, że ten film zdobył aż tyle Oscarów, ponieważ mnie to nie interesuje. Chciałam go obejrzeć, bo słyszałam o nim, a że miałam okazję to z ciekawości go obejrzałam. Mnie film urzekł m.in. muzyką, zdjęciami (fabuła też niczego sobie) oraz sympatyczną grą aktorską Juliette Binoche. Tu chodzi o subiektywne odczucia w odbiorze danego filmu, o czym sama zresztą wspomniałaś.
W mojej opinii nie można nastawiać się, że film z dużą ilością Oscarów, przypadnie każdemu do gustu. Tak samo jak w przypadku tego filmu, chciałam obejrzeć "Zakochanego Szekspira". W końcu go obejrzałam, ale ostatecznie nie przypadł mi do gustu. Kompletnie. Również się dziwiłam, jak Ty w tym momencie, tylu nagród, bo otrzymał ich aż 7. Ale ok, myślę sobie, że każdy film ma szansę na nagrodę, nie tylko ten pod mój gust. Trzeba zrozumieć jedną rzecz. - Nie każdy oskarowy film będzie nam odpowiadać i nie ma co się tutaj czego dziwić. Ale jeśli ktoś Oscary uznaje za wyznacznik dobrego filmu i zarazem myśli, że skoro otrzymał dużo nagród to przypadnie do gustu całej ludzkości tego świata. To trudno, jego sprawa...
Zdecydowanie swoją skromną osobą dołączam się do grona osób powątpiewających (delikatnie to ujmując) w zasadność wręczenia temu filmowi aż tylu Oscarów (najlepszy film roku? toż to jakieś straszliwe wielkie nieporozumienie, a przecież będące w dodatku zaledwie wierzchołkiem góry lodowej zdobytych nagród wszelakich).
Ja również mam podobną opinię.Momentami film mnie męczył i dłużył się, momentami trzymał w napięciu i przyciągał uwagę.Uważam,że jest dobry, ale do arcydzieła(a takim go okrzyknięto) wiele mu brakuje.