z cyklu: long dong silver, away!
albo - mówiąc słowami poety - sędzia przedzierał się ze mną przez gęsty dym i gorejące pobojowisko, jednocześnie podtrzymując ręką spadające spodnie.. oto jedna z trzech - po wyczynie ołdżeja, którego doprawdy trudno będzie pobić oraz wyczynie niejakiej loreny bobbitt, o który, ay caramba, nie jestem jeszcze psychicznie gotowy by zahaczać - najbardziej głośnych i żywotnych amerykańskich spraw sądowych w szalonych latach 90-tych zaczyna się niczym hasło reklamowe na plakacie Serial Mom watersa: pubic hair of some black man in my coca-cola can!
(sorki, po ichniemu brzmi to znacznie lepiej niż po naszemu)
no, ale czego się spodziewać po kolesiu, sędzi sądu najwyższego, który - jak wynika z niedawno po raz pierwszy na polski przełożonej starej xiążki pewnego speca od lęku, odrazy i archaicznych technik ekstazy - wystraszył i przegonił - niebagatelka - kogo? nie byle kogo, bo samego doktora gonzo - esej Fear And Loathing In Elko, szczerze polecam - wieńczącego swe re:mini.scencje z totalnego odjazdu po krainie owiec na drodze ciemnej i mrocznej, pełnej rozjazdów i dziwactw, słowami jak następuje:
i ty też zapłacisz za to straszliwą karę jeśli konkretnie nie przystopujesz i nie skończysz z napastowaniem tych nieszczęsnych dziewczyn w biurze. teraz sędzia jest u władzy i nie będzie takich rzeczy tolerował. strzeż się!