Jeśli jesteście normalni, zwyczajni, typowi, omijajcie ten film z daleka. Dawny Waters powrócił. Ten film przekracza wszelkie granice absurdu biorąc na tapetę wszelkie możliwe fetysze seksualne. "A Dirty Shame" to mocno zakręcony film o seksie w jego dziwacznych formach, które ukrywane są zazwyczaj pod przykrywką przyzwoitości. Waters wyraźnie buntuje się przeciwko dominacji konserwatywnej moralności i nowy film jest jego twórczym buntem, rzucającym w twarz wszystkim wstydliwymi sekretami, o których się nie mówi.
Niestety mimo całej pomysłowości, absurdalności i groteskowości tego przedsięwzięcia, film jest nieco zbyt ciężki i nudny. Brakuje w nim całkowitej swobody, którą niby mają posiadać bohaterowie filmu. Nie jest to najlepszy film Watersa, lecz i tak jest się z czego pośmiać. Film jednak zdecydowanie nie dla wszystkich.