Ktoś może powiedzieć że nie zrozumiałem, ale taka konwencję horroru lubię a tutaj niestety nie zagrało.
- Film był nudny, przez 1,5h idziemy od imprezy do imprezy, wygląda jakby ekipa filmowa postanowiłą sobię zrobić imprezę i w międzyczasie nakręcić kilka scen. Tylko tych scen było na 1,5 godziny podczas których niewiele się działu i były one totalnie oderwane od rzeczywistości. Tutaj jakiś zespół gra, tutaj koleś wali w gong, tutaj jacyś kaszubi, tam coś się dzieje, ale takiej głównej akcji filmu było tak mało że człowiek co chwila ma WTF i czy autor wrzucał pomysły bez ładu. W takim "Od zmierzchu do świtu" akcja nawiązywała się w ciągu pierwszych dwudziestu minut. Tutaj mamy serię scen z różnych imprez przez większość część filmu. Nawet w takim "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" było to lepiej zrobione.
- Synchronizacja dzwięku, jak zawsze w polskiej produkcji dialogi w porównaniu z muzyką często nie słychać, radzę oglądać z napisami, a muzyka potrafi być głośna. To ten typ filmu gdzie siedzisz z pilotem i ściszasz i podgłaśniasz w jego trakcie.
- Relacje bohaterów. Laska która jest pro-eko świruską i na taką się kieruje oprowadza się z facetem który potrącił i zabił ptaka na jej oczach, z bogaczem który powinien być totalnie anty postacią dla niej. Ludzie nie wierzą że tacy ludzie w rzeczywistości mogliby być nawet znajomymi na Facebooku.
- Bardzo przerysowane postacie, kujon wygląda jak kujon, kujonka wygląda jak kujonka, dres wygląda jak dres, bogacz robi to co bogacz, czyli mamy płaskie postacie które są jak kukły i nie masz do nich żadnych uczuć. Borys Szyc też grał dresa w wojnie polsko-ruskiej ale ta postać miała charakter.
Ogólnie przysnąłem kilka razy na tym filmie.