Zmarnowano potencjał drzemiący w postaciach - wszystkich przedstawiono pobieżnie (zwłaszcza grany przez Pazurę policjant, który na pytanie córki czy widział jej pieska zaczyna opowiadać swoją historię życia), żeby jak najszybciej skoczyć do imprezy + zombie. A szkoda, główny bohater - z jednej strony rozpieszczony bananek, a z drugiej ignorowany przez ojca, przeżywający śmierć matki, mógł być naprawdę interesującą postacią.