Pomimo że akcja filmu rozgrywa się w San Francisco, w pewnym momencie w tle widać przejeżdżający autobus z oznaczeniami Vancouver.
W scenie startu rakiety, która miała przedstawiać amerykański pocisk balistyczny o zasięgu międzykontynentalnym, tak naprawdę widoczna jest rosyjska rakieta nośna Soyuz.
Pomimo powszechnego przekonania, meteory po upadku na Ziemię nie są gorące. Energia cieplna powstała wskutek wejścia w atmosferę powoduje oderwanie zewnętrznych rozgrzanych elementów obiektu, pozostawiając jego rdzeń w temperaturze, jaką posiadał w przestrzeni kosmicznej. Spadający meteor przebywa w atmosferze mniej niż 30 sekund, co nie wystarczyłoby do całkowitego podgrzania go, zatem dotknięcie kosmicznej skały powinno wywołać odmrożenie, nie zaś oparzenie.
Ślady meteorów wyraźnie pokazują, że poszczególne obiekty spadają z różnych kierunków. Jeśli, jak stwierdzono w filmie, wszystkie meteoryty pochodziły z tej samej asteroidy, powinny upadać po równoległych trajektoriach. Michelle wspomina, że ich źródłem jest widoczna na nieboskłonie Kasjopeja, co oznacza, że wszystkie skały powinny nadlecieć z tego punktu na niebie w stronę obserwatora, nie zaś z różnych stron.
W filmie pada stwierdzenie, że do zniszczenia asteroidy konieczna jest pomoc Rosjan, gdyż amerykańskie satelity nie będą na odpowiednich pozycjach. Jednakże urządzenia te nie pozostają w jednym miejscu (oprócz maszyn utrzymywanych na orbicie geostacjonarnej), zaś wokół Ziemi krąży ich wystarczająco duża liczba, by móc nawiązać kontakt z rakietowymi pociskami balistycznymi. Ponadto USA posiada Deep Space Network - sieć radioteleskopów rozsianych po całej planecie, która umożliwiłaby nawiązanie połączenia z każdym obiektem w przestrzeni kosmicznej.
W filmie za powód koncentracji upadków meteorów w rejonie zatoki San Francisco przyjęto złoża pierwiastka 120 zlokalizowane w dnie morskim. Jeśli jednak magnetyczne właściwości tej substancji były tak silne, żeby przyciągnąć obiekty aż z przestrzeni kosmicznej, meteory powinny zostać ściągnięte dokładnie w rejon złoża, a nie rozsiane po całej okolicy.
Schemat deszczu meteorów wskazuje na pojawianie się zjawiska nad terytorium USA z zachodu na wschód, co jest nieprawdą, zważywszy na przeciwny kierunek ruchu obrotowego Ziemi.
Zanim most ulega zawaleniu, cała konstrukcja silnie się trzęsie. Obecne na moście samochody wcale się nie poruszają, choć przy takim wstrząsie powinny zostać zrzucone.