Wspaniała muzyka: James Horner się postarał. Do tego świetne kawałki Audiomachine.
Bardzo podobały mi się efekty, mimo że trudno było mi utrzymać okulary na nosie, na którym już są okulary korekcyjne.
I w ogóle wspaniała magia tego filmu. Ta kraina, Ci ludzie, te ptaki, rośliny. Wszystko mi się podobało...
Moje ulubione sceny:
Pocałunek Neytiri i Jake'a.
Kiedy Jake wybiera swojego Ikrana.
Kiedy Jake łapie Toruka.
Kiedy na ceremonii mianują Jake'a człowiekiem Omaticaya.
I ostatnia scena, kiedy Jake opuszcza swoje ciała i przechodzi do Avatara.
Scena, na której wylałam tony łez: Kiedy zniszczyli domowe drzewo.
Bardzo mi się podobała forma więzi ich warkocza ze zwierzętami i Eywą. :)
I uważam, że film jest bardzo wzorowany na bajce Pocahontas Disneya.
Tam też jest motyw, że on ze swojego świata przechodzi do jej świata. Ona mu ufa, zaznajamia Go ze swoimi tradycjami, rodziną. On się w niej zakochuje i oboje muszą ratować jej świat przed złem. :)