Stojąc dzisiaj o 20 w szaroburej umierającej Łodzi świeżo po seansie w cyfrowym IMAX'ie naszla mnie taka myśl... Źle sie poczułem, będąc znowu w tym naszym szaroburym świecie. Czy tylko ja czuje sie odosobniony w tym uczuciu?
Pierwszy raz od jakis 2-3 lat stracilem kontakt z rzeczywistością na czas trwania seansu. Urzekł mnie świat i dziękuje Jamesowi, ze na to postawił. Ze jego geek'owo hardware'owe zacięcie, które pokazał w powiedzmy podobnym militarnym stylu 'Aliens' zostało przytłoczone przez Pandorę, przez plemię Na'avi przez świat, który wykreował, który tak bardzo chcielibyśmy zobaczyć.
Urzekły mnie subtelne efekty przestrzennego kina 3D, nienachalne, tylko subtelne, które tak jak efekty ukazują a nie przysłaniają świat Pandory fajerwerkami...
Neytiri urzeka, od pierwszej minuty zauroczyłem się nią. Jej oddanie naturze, poświęcenie, wiara w przeznaczenie, samodzielność, emocjonalność - poezja...
Jeden minus - maski... Bije sie to z wszędobylską fotosyntezą, zielenią, zwierzętami, które przecież są zalązkiem tlenu, życia. Przeszkadzało mi to, James chyba nie do końca przemyślał tą kwestię i poświęcił tak ważną kwestię paru scenom gdzie bohaterowie sie duszą...
9/10 - co do efektów - hm... pogranicze między ewolucją a rewolucją. Na pewno jest to skok jeśli chodzi o użycie i rozpowrzechnienie 3D, chciałbym aby KAŻDY film tak wyglądał. Naturalność żyjącego świata, uwierzyłem w to, że tam jestem w 80% przypadkach.
James dziekuje za tak piekne zakonczenie świąt. :D
nie mogę przestać myśleć o tym filmie ;)
bardzo urzekła mnie postać samego Jake'a, niepełnosprawnego, który przez większość filmu był wyrzutkiem i dla Na'vi jak i dla swoich.
wzruszyło mnie na wskroś :D
Oboje razem z Neytiri stanowią fantastyczne połączenie... Oboje są porywczy, nieokrzesani, wierzący w swoje racje przekonania... Owszem różnią się, Jake jest porywczy ze wzgledu na swoj charakter, ona znowu na przynaleznosc do swojego plemienia, do lasu ktory jest czescia jej.
Neytiri powoli staje sie moim idealem a Pandora moim domem. ;)
Mi łezka kręciła się przy kłotniach ww. podczach ich rozstań, wyznań i wyznania prawdy przez Jake'a. :D
Szczerze mówiąc to zupełne pudło jeśli chodzi o premierę filmu.
Żeby takie coś puszczać W ZIMIE?!
Siedzisz 3 godziny w fotelu, podziwiasz piękno natury na Pandorze,
odlatujesz jak po "trawce" i po zakończeniu filmu wychodzisz z
budynku i jest ciemno, zimno, ślisko, sypie śnieg, po ziemi walają się
niedopałki papierosów, a obok ciebie zatacza się pijaczek, od którego
czuć jabola. Ironicznie mówiąc "Tęskniłem prawdziwy świecie!".
Rozumiem to. Szczególnie żal jest wracać na forum gdzie sama ksenofobia i narzekanie. Sory ale wolę iść po raz kolejny do kina niż słuchac narzekania pseudo inteligencji polskiej.
Film Avatar do końca mnie użekł był taki piękny żeczywisy ... aż nie chciało się wychodzic z kina. Szcvzeze mowiac jestem wsciekla na naszych przodkow ze tak znisczyli nasz ziemie .... jest brudna smierdzaca ... zniszczona. Przez to ze obejzałam ten film jestem chyba bliska depresji nic mnie nie cieszy i maze o innym swiecie wolnym od tego brudu i smrodu... Ale mimo mojego fatallnego samopoczucia ciesze sie ze to obejzalam bo nigdy jeszcze takiego nie ogladalam i jestem pewna ze nazawsze zostanie w mej pamieci jako przelomowy film w moim zyciu.
I znów Twój ulubiony zestaw: sarkazm i złośliwości ;D A teraz dla odwrócenia sytuacji. Avatar napełnia mnie pozytywnymi myślami, samymi pozytywnymi. Patrzę za okno i widzę piękno naszych widoczków, a wkrótce będzie wiosna, najbardziej magiczna pora roku. Kiedy słońce ogrzewa wszystko dookoła ma się wrażenie, że i lody niektórych serc topnieją. Może to jedynie iluzja, ale za to jaka piękna. Czemu nie komentujesz takich fanów? Bo burzą Ci Twoją wizję społeczności wariatów pomalowanych na niebiesko i latających nago po okolicy? Obudź się, to koniec. Nie ma już ludzi na tym forum, którym byś imponował. Są ludzie, których odpychasz i ludzie, którym Cię zwyczajnie żal. Twoje życie musi być wyjątkowo smutne lub potwornie nudne. Bez marzeń, bez wiary w ludzką szczerość. Spójrz na siebie i pomyśl kogo widzisz. I żeby nie było, to nie ja teraz schodzę z tematu. Powinieneś już swoim genialnym umysłem rozgryźć mnie, powinieneś już wiedzieć jak reaguję na Twoje wypowiedzi w styly tej powyżej.
Również jak wyszłam z seansu z chłopakiem, to nasze pierwsze słowa to było: "Jak tu brzydko!". Powiedzieliśmy to równocześnie.
Dzięki "Avatarowi" mam ochotę rzucić to miejskie życie i wyprowadzić się gdzieś do Afryki.
Brzydzę się tą zakompleksioną hołotą, tym plebsem, który zachwyca się gniotem na forum kiczowatego filmu i szmiry jaką jest Avatar.
"Stojąc dzisiaj o 20 w szaroburej umierającej Łodzi świeżo po seansie w cyfrowym IMAX'ie naszla mnie taka myśl... Źle sie poczułem, będąc znowu w tym naszym szaroburym świecie. Czy tylko ja czuje sie odosobniony w tym uczuciu?"
"Na wygnaniu w mieście Łodzi gdzie nawet psom bieganie szkodzi" - Adaś Miauczyński (Nic śmiesznego)
ZACHĘCAM DO PRZECZYTANIA WSZYSTKICH ZAŁAMANYCH:
Film jest jednym z moich ulubionych, chyba jednak troszeczkę stoi za Gwiezdnymi Wojnami i Władcą Pierścieni (zobaczymy jak następne części). Ale jest to na pewno najpiękniejsza opowieść, jaką widziałem na ekranie, najpiękniej zrealizowana opowieść o odnalezieniu szczęścia. Do tego film wyszedł, kiedy zacząłem wątpić w dzisiejsze i przyszłe kino, a on to odmienił.
Jednak kolejne zmartwienie mnie ogarnęło:
Po tym filmie zacząłem wątpić w ludzi i świat, ale...
W piątek leciał "Powrót króla". Mimo iż mam LotR'a na DVD, obejrzałem z braku innych zajęć. LotR pokazał, że ludzie mający wielkiego przywódcę i walczący o słuszną sprawę, potrafią okazać się heroiczni i godni. Ale zacząłem się bać, że tacy ludzie to już przeżytek, i teraz upodobnimy się do Quaritcha z "Avatara".
Podsumowując to wszystko, doszedłem do wniosku:
1.ktoś kiedyś powiedział: "wierzę, że na tym podłym świecie, da się jeszcze zrobić coś dobrego.
2.ja powiedziałem: "wierzę, że na tym podłym świecie, da się jeszcze zrobić dobry film" :)
Pozdrawiam