Uwaga, będzie to dłuższy tekst, więc dla miłośników FAKTU stanowczo się nie nadaje. Resztę zachęcam do i tak nie za długiej lektury.
Zacznijmy od tego, że jestem na gorąco po wizycie w IMAX3D, po uprzednio przeczytanych recenzjach i opisach, rozmowach ze znajomymi, przerzuconych forach, a wszystko ze skrajnie różnymi ocenami, popadającymi w przesadną emocjonalność, od całkowitego potępiania, po bezrefleksyjne wynoszenie ponad niebiosa, ale i po obejrzeniu filmu samemu. Oto parę uwag, którymi postanowiłem się podzielić z wami.
Według mojej oceny film jest miałki treściowo i ubogi artystycznie.
Nieco rozwijając wypowiedz zawrę swe spostrzeżenia w punktach.
1.SCHEMATYCZNOŚĆ (kiepski scenariusz)
postać A trafia do nieznanego świata, jako tajny agent, mający na celu doprowadzenie do jego zagłady, jednak pod wpływem uroków nieznanego, a także uroków pięknej córki wodza plemienia, przechodzi metanoję, której zwieńczeniem jest przyjęcie w poczet plemienia i stosunek seksualny z poślubioną w międzyczasie wybranką. (Pocahontas)
A jednak zakłamanie bohatera wychodzi na jaw, który z powodu sprowadzenia nieszczęścia, zostaje usunięty ze wspólnoty i traci względy pięknej księżniczki. (Piękna i Bestia, Wall'E, Shrek)
Okazuje się jednak, że jest wybrańcem który doprowadza ostatecznie do zjednoczenia ze sobą plemion zdolnych stawić czoła najeżdżcy, wróg zostaje pokonany, on sam zostaje wodzem (Matrix, Król Lew)
2.SZTAMPOWOŚĆ (kiepska muzyka, kiepskie aktorstwo, kiepski scenariusz)
-Muzyka z Misji, Ostatniego kuszenia Chrystusa, Spaghetti westernów, 1492 wyprawa do raju, Dawno temu w Ameryce jest dlatego taka dobra, iż posiada wartość zarówno w, jak i poza filmem. Są to przede wszystkim znakomite kompozycje muzyczne, a nie tylko i wyłącznie sugestywne muzyczne ilustracje, które wyrwane z wizualnego kontekstu tracą na treści i brzmią przerażliwie sztucznie.
Mam słabą pamięć do dialogów, ale mam wrażenie, jakbym nieomal wszystkie słyszał po raz kolejny.
Mnie najbardziej powalały bezdennie głupie linijki Jakesullyego:
"Robimy to dla dzieci naszych dzieci" (Zapewne chodzi o wnuki)
"Jedno życie umiera, rodzi się nowe" (Podczas kremacji brata)
"Byłem wojownikiem walczącym o pokój" (W międzyczasie)
3.INFANTYLIZM
Dobre drzewa - Złe maszyny (z drobnymi wyjątkami)
Dobre zwierzęta - Żli ludzie
(dobrzy ludzie na koniec stają się dobrymi zwierzętami)
Zły pułkownik niosący zniszczenie - Dobra dzikuska wymalowana barwami wiatru
4.ŁOPATOLOGICZNOŚĆ
Początek filmu:
A: O! Zobacz, to właśnie to o co chodzi nam wszystkim, wszyscy pragniemy tylko tego, liczy się bowiem dla nas zysk i mają to ci tubylcy i my musimy to im zabrać. A ty nam w tym pomożesz.
B: Roger that.
Odkąd było wiadomo, że film skończy się tak jak się skończył?
Od momentu w którym meduzy obsiadły bohatera, tak że niemożliwe było zabicie go przez jego przyszłą małżonkę. Meduzy jako pogańska interpretacja świętych obcowania, albo Ducha Świętego.
REASUMUJĄC: SCHEMATYCZNOŚĆ SZTAMPOWOŚĆ INFANTYLIZM ŁOPATOLOGICZNOŚĆ itd.
Nie ratują filmu efekty specjalne, które wg. mnie były lepsze w filmach: MATRIX, WŁADCA PIERŚCIENI, ODYSEJA KOSMICZNA 2001, PARK JURAJSKI, DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI, MIĘDZY PIEKŁEM A NIEBEM, TITANIC, HARRY POTTER, czy 300, a były lepsze dlatego, że nie stanowiły treści filmu, ale umiejętnie ją podkreślały, pomimo iż technicznie pewnie gorsze niż te z Avatara.
Czy są jednak jakieś pozytywy?
Tak
-Można się wyrwać do innego świata
-Zapomnieć o własnych problemach
-Po wrzuceniu luzu świetnie zabawić
-Spokojnie jeść popcorn w kinie wiedząc że to właściwe zachowanie podczas seansu takiego jak ten, Avatar bowiem to nic innego jak
Kolejny produkt masowej rozrywki dla coraz mniej intelektualnie wymagającego odbiorcy, umiejętnie wpisany w stylistykę gier komputerowych i katastroficznego kina akcji z romantyczną miłością i nutką ekologicznego mistycyzmu w tle.
Jeśli tak ma wyglądać kino przyszłości
to chyba faktycznie lepiej przenieść się na inną planetę.
Pozdrawiam