Musze przyznać, że idąc na Avatar miałam nadzieje obejrzeć naprawdę dobry
film. Niestety tak się nie stało. Nie wiem dlaczego ludzie aż tak
zachwycają się tym filmem. Może i miał w niektórych momentach dość dobre
efekty, ale przecież efekty to nie wszystko. A poza tym to przecież osoby
po przemienieniu w tą niebieską postać [nie wiem jak inaczej to napisać]
powinny być przedstawione jako coś perfekcyjnego, powinny być idealne. a
one nawet nie były, że się tak wyrażę 'ładne'. Myślę, że z Avatara można by
nakręcić dobry film krótkometrażowy, ale 2,40h to chyba jednak przesada.
Ten film jest chyba po prostu przereklamowany. :)
Jednak znajduje też plusy w tym że poszłam na niego do kina. Po wyjściu
stwierdziłam, że po tym jestem gotowa obejrzeć każdy film.:)
Dopracowany scenariusz? Haha, te bajki w stylu skakania ze sterowca na sterowiec, wychodzenie w robocie z płonącego sterowca, walka Jake'a z dowódcom, gdzie w ostatniej chwili nadchodzi pomoc, zwierzęta które nagle ruszają do walki, to nazywasz DOPRACOWANYM scenariuszem? Bez jaj, to najgorsze, obrażające inteligencję widza, zakończenie w kiczowatym holywoodzkim, stylu jakie można sobie tylko wyobrazić!
Jest efektowne, w hollywoodzkim stylu, ale czego się było spodziewać po hollywoodzkim filmie. Jak dla mnie to się mieściło w ramach rozsądnego naginania rzeczywistości dla efektów. Tak wygląda większość filmów science-fiction.
Tak wygląda większość filmów science-fiction? Chyba takich, które Ty widziałeś. To by tłumaczyło Twoje jednostronne uogólnienie.
nie do Ciebie było pytanie, jednakże jeżeli uważasz, że rzeczy niemożliwe to niedopracowanie scenariusza, to każdy film SF lub nie oparty na faktach ma niedopracowany scenariusz. Samo SF to znaczy że niemożliwe.
jak byś dał jakikolwiek przykład to byśmy weszli na rozsądny tryb dyskusji. Naiwne czy niemożliwe, nie jest naiwne coś co jest niemożliwe! co Ty gadasz. Naiwne to np to, że może istnieć taki idealny świat a nie czyny!!
"te bajki w stylu skakania ze sterowca na sterowiec, wychodzenie w robocie z płonącego sterowca"
... z CZEGO???
Przecież to nie możliwe, że jake biegł po sterowcu! Sterowiec jest pokryty antyavatarową warstwą i wszyscy navi zaraz się z niego zeźlizgują. Nie można też ze sterowca wyskoczyć mechem, bo w normalnym świecie sterowiec zawsze zdąży wybuchnąć wcześniej. Powinno się zakazać kręcenia filmów w których są takie rzeczy, bo to tylko powoduje zgony wśród dzieci które nieświadome oszustwa i będostwa robią to samo w domu.
Akurat jak Quaritch wyskoczył tym Mechem ze statku, to powinien sobie połamać kręgosłup na ilość części większą niż ilość kręgów. XD Ale pamiętajmy o słabszej grawitacji na Pandorze, a w mechach mogłyby być specjalne amortyzujące wstrząsy systemy. Chociaż to naciągane, bo z książki wynika, że łatwo takiego mecha przewrócić i nie można już wstać. Pamiętajmy jednak, ze to film akcji i że to niezniszczalny Quaritch.
No bez przesady, przecież nie skoczył z dwóch kilometrów, tylko z kilkunastu metrów, kolanka mecha ładnie się uginają, można powiedzieć do oporu i wszystko zostaje ładnie zamortyzowane. Nie wiem w czym problem.
Oj, było widać jak nim zarzuciło. Musiałyby być w kabinie jakieś dodatkowe amortyzacje(siedzenia na jakichś sprężynach, poduszkach, albo coś takiego. Tego co zobaczyliśmy w filmie to nikt normalny by nie przeżył. Z resztą te egzoszkielety się podobno łatwo wywracają.
Jakoś wątpię żeby się tak łatwo wywracały, bo quaritch się nie przewracał, po drugie chyba można przyjąć że jest tam jakaś amortyzacja dla kierowcy (widziałeś kiedyś siedzonko w tirze?) skoro to mech przystosowany do zrzucania z tranportera...
W książce która jest o filmie i jej pisanie było nadzorowane przez Camerona jest napisane, że łatwo się wywracają. Wiesz, to musiałaby być jakaś super amortyzacja bo to był wysoki skok. Mi się ten film podoba, ale trzeba przyznać, ze ta scena jest maksymalnie nierealistyczna.
Nie czytałem książki, ale walka Quaritcha z Thanatorem wyraźnie przeczy tezie o łatwym przewracaniu i trudnościach ze wstawaniem.
Ta walka przeczy różnym prawom, nie tylko wymyślonym przez Camerona, ale i tak jest fajna. :D
ktoś tu chciał lepszą fabułę, wkleję więc to co napisałem wcześniej (niektore osoby juz czytały)
jak już ktoś powiedział: główny bohater umiera na samym początku (nawet w ogóle nie żyje), więc zastępują go Jake'iem. Jake Sully zostaje gł. bohaterem, ale prom się rozbija przy lądowaniu. nie będzie też happy endu, bo Norm (który mógłby poprowadzić "armię") też nie żyje, a sama Grace Augustine, Max Patel i Trudy sami by se nie poradzili (np. Max nie miał Avatara, Trudy nie stawiłaby czoła sama w swoim samsonie 16 wszystkim najemnikom, Grace nie wpuszczono by do wioski - bo weszła tam dzięki Jake''owi itp). ale fabuła jaka! co krok to zaskoczenie!
może jeszcze ostateczną walkę rozegrać między Parkerem w amp suit z wielkim niebieskim Quaritchem (parker zaczyna przegrywać, ale dupę ratuje mu oczywiście Tsu'tey - odłącza Quaritcha od zasilania), lecz wtedy Neytiri odpala ładunki pod drzewem dusz i całe Hell's Gate nie ma zasilania. wtedy Max w samsonie strzela do Hometree, oczywiście to spada nie niego i go zabija, w tym czasie trzeci bliźniak Jake'a który spędził miłą noc z Mo'at pod Tree of Voices zostaje rozjechany przez buldożery."
Niekoniecznie. Film łamie prawa fizyki, ale zakładamy że obowiązują w świecie Avatara. Skoro w teoretycznej książce o tym świecie jest napisane że łatwo go przewrócić, to znaczy że prawdopodobnie tak, jest ale po to, żeby Quaritch mógł walczyć z Thanatorem musiał być w egzoszkielecie, a że nie mógł się przewrócić i przegrać to się nie przewracał. Bo to film.
Ale chyba film jest nadżędny w stosunku do ksiązki co? Jeśli w filmie jest inaczej niż w książce, to chyba można przyjąć, że to film ma rację a książka się myli. No bo co, Cameron wymyślił wywrotne mechy, potem zrobił w filmie niewywrotne, i teraz będziemy mu zarzucali błąd?
Troszku się już zapędziłaś w tym argumentowaniu na siłę;) Negative już odpisał, więc nie będę powtarzał:)
Naszczęście Cameron Quaritch zginął :D A co do jego upadku to nie było tak wysoko i raczej nic by mu się nie stało tak jak to pokazuje film gorzej z tym że dziadek potrafił się odepchnąć na tyle żeby po chwili nie spadła na niego kupa żelastwa. AVATAR 10/10 !!!!!!!!
Nie rozumiem. Dlaczego powinni być idealni? I tak byli dość mocno wyidealizowani, żyli sobie w sielankowym społeczeństwie, maja posturę lalki Barbie(są rozciągnięci, dłudzy) i maja wielkie oczy. Są odpowiednio inni od ludzi, ale zachowują podstawowe cechy, inteligencję wykazują równą ludzkiej.
Dlaczego mają być idealni? Obrazują tak na prawdę ludzi(indian np.).
Zal się czyta takie posty.
''A poza tym to przecież osoby
po przemienieniu w tą niebieską postać [nie wiem jak inaczej to napisać]
powinny być przedstawione jako coś perfekcyjnego, powinny być idealne. a
one nawet nie były, że się tak wyrażę 'ładne'.''
I nie mam więcej pytań....
To dopiero patologia ktoś przez cały seans grzebał w nosie i nic nie zrozumiał i mówi że mu się nie podoba. Nikt nikogo do tego nie zmusza porozmawiajmy filmie lepiej w gronie fanów a nie antychrystów !!!!!!!!!!!!
Gladiator, Leon Zawodowiec przed Avatarem? Toż to kpina. Dla tych piszących że Avatar ma za płytką fabułę, to powiedzcie mi w czym jest lepsza jest fabuła tych filmów? Lubię te filmy, ale według mnie powinny być przynajmniej kilka miejsc za Avatarem.
Pozdrawiam
Przepraszam, chodziło mi oczywiście o Braveheart - Waleczne Serce, a nie Gladiatora.
Mnie też film zawiódł. Faułą jest tak tragiczna (te dialogi...) że w niektóryh momentch pomimo "efektów specjalnych" zwyczajnie się nudziłam.
Też cieszę się jednak że to zobaczyłam, bo mogę przynajmniej po nim jeździć :)
...mogę przynajmniej po nim jeździć... to też trzeba umieć robić - inaczej Ciebie zjedzą na tym forum ;)
co takiego tragicznego był w fabule - konkrety
Do założyciela tematu;
Ja przed seansem M.D Hause też myślałem że to dobry serial, a tymczasem każdy odcinek jest prawie taki sam...