NIESAMOWITY wizualnie. Sworzona biologia planety i język Na'vi. Świetne zdjęcia. Dostatecznie ciekawy wątek filozoficzny. Porywające efekty specjalne.
Poza tym obrzydliwie długi, obfitujący w bezsens. Miejscami śmiertelnie nudna wersja Pocahontas w kosmosie. Aktorsko bardzo poprawnie, ale Pan Cameron wolał raczej pomachać nam przed oczami trójwymiarowymi liśćmi, niż dać szansę aktorom na pokazanie swojego kunsztu.
Owszem, statystyczny Kowalski nie mający większego kontaktu ze sztuką może uznać 'Avatara' za zaupełne arcydzieło i najlepszy dotychczas zrealizowany film. Dla mnie jest to dzieło bez wątpienia zmieniające historię kinematografii, które zapoczątkowało na całym świecie erę trójwymiaru w ogromnej ilości filmów fantasy, sci-fi i nie tylko.
Podsumowując - to całkiem niezły film, ale poza obłędną przyrodą i wspaniałą kulturą nie ma wiele do zaoferowania.
No od czegoś trzeba zacząć, gdyby władować do filmu zbyt dużo, to straci to już sens - więc tak jest dobrze. Przyjdą kolejne części, może w nich będzie jakiś zwrot, ale niemniej traktujmy to jak dobre kino rozrywkowe (co też jest forma sztuki i to bardzo wymagającej od twórcy), z dość dobrym apelem do widza.
Przeciętny kowalski ma kontakt ze sztuką 24h na dobę - nazywamy to obecnie sztuką nowoczesną, czyli byle jakim zestawianiem powszechnych przedmiotów i że niby to ma jakiś wyraz, a dla mnie jest to groteskowe i generalnie świadczy o braku finezji "artystów" - sztucznie podtrzymywanych przez to środowisko (no bo jakoś ciężko póki co o kogoś naprawdę przełomowego). Efektem jest zachwyt nad kolorem, naturą i czymś w obecnym świecie coraz bardziej ubogim, także prostymi i wyrazistymi emocjami. Tak więc na tym tle przeciętny kowalski ma często więcej gustu i smaku, niż środowisko "elity", która już nawet nie wie, czego tak naprawdę chce (taka forma emo). Tak na marginesie, to jakiś czas temu trzy osoby dyskutowały w galerii przy stoliku, na którym stały 3 szklanki dzbanek z wodą i serwetki. Omawiali to, jak dzieło Kossaka, a okazało się, że to po prostu jest dla gości, do picia - więc generalnie poza ironicznym uśmiechem w ich kierunku nie bardzo wiedzieliśmy, jak mamy skomentować ich "oryginalność" w podejściu do sztuki, wystawa w zasadzie była nudna... jakaś reklama, chyba miała podobny motyw...
Mówisz nie o sztuce 'nowoczesnej', tylko o sztuce dla mas. Ale według mnie 'Avatar' średnio sprawdza się również jako kino rozrywkowe - mnie rozrywkę zapewniał przez pierwsze 40 minut. Za dużo dłużyzn.
Co do świetnego przykładu - jakby się uprzeć we wszystkim tą sztukę można zobaczyć. (Może ja również bym się zachwycił, gdyby stały trzy dzbanki i jedna szklanka ;>)
Avatar nie zasługuje na miano Arcydzieła. Arcydzieło to film bez zarzutów, a pominięcie w jego ocenie niewątpliwych wad nie jest ocenianiem.
"Mówisz nie o sztuce 'nowoczesnej', tylko o sztuce dla mas."
Odnośnie czego jest ta dygresja, bo nie chcę wyciągać pochopnych wniosków - proszę o rozwinięcie.
Co do rozrywki, tutaj każdy ma swój typ - tutaj tylko podałem przykład, nie jest to wykładnik dla ogółu. Co do samego nazywania jakiegoś tworu arcydziełem - w zasadzie stawiając kryterium, że ma być nieskazitelne pod każdym względem (a i tak będzie to w gruncie rzeczy subiektywne typowanie tych standardów), nigdy nie uzyskamy odpowiednio "czystego" dzieła - tak więc według mnie po pierwsze, dajmy tutaj podczas oceny, dochodzić do głosu emocjom i wrażeniu, po drugie skupiajmy się na tym co pozytywne, w życiu i tak ciągle mamy do czynienia z czarnym potokiem problemów i wad.