Moim zdaniem oprócz tej grafiki 3D, ten film nie przedstawia żadnej wartości, fabuła to po prostu legenda o Pocahontas, na której opierał się "Tańczący z wilkami", tyle że w tak pięknym i cukierkowym świecie happy end był równie oczywisty co kac po dobrej imprezie (jak ktoś napisze że to spoiler bo zdradzam fabułę to nie będę się tym przejmował, bo będzie oznaczało że jest idiotą, skoro na to nie wpadł). O muzyce szczerze mówiąc nie jestem w stanie nic powiedzieć, bo wogóle jej nie pamiętam. Była jak volkswagen golf, którego mijamy na ulicy, nie przeszkadza nam, ale też nie przyciąga wzroku, krótko mówiąc do muzyki z "Helikopter w ogniu" czy "Władca pierścieni" nie dorasta do pięt. Ale najgorsze są według mnie efekty specjalne. Całość jest robiona komputerowo i nie mogę tego zaakceptować. Filmy mają nas przenosić w swój świat, mamy przez jakiś czas uważać go za prawdziwy, natomiast ten świat jest równie rzeczywisty co gry komputerowe. Nawet trudno mi to argumentować, twórcy nawet nie udają, że to świat rzeczywisty jak np. w transformersach, gdzie poprzez połączenie świata realnego z wirytualnym te granice się zacierają. Natomiast tutaj cała grafika krzyczy "to tylko komputerowa bajeczka" a w takim świecie wszystko jest możliwe.
"do muzyki z "Helikopter w ogniu" czy "Władca pierścieni" nie dorasta do pięt."
A możesz zanucić coś z Władcy bo w ogóle jej nie pamiętam.
Dokładnie tak. Film ogląda się jak posklejane przerywniki z jakiejś gry. Twórcy efektów specjalnych mieli łatwiejsze zadania niż choćby ich koledzy po fachu od Transformersów, bo nie musieli łączyć efektów CGI z realem. Wykonali wszyściutko na kompach [razi szczególnie scena kiedy Jake wyjeżdża na wózku z promu- perfidnie widać sztuczność]
Eighen:
Nie kojarzysz muzyki z LOTRa? Może avek ma lepszą? Czyżby kolejny fanatyk?