Wiadomo o czym mowa. O najnowszym filmie Jamesa Camerona pod tytułem : Avatar. Nie będę na ten temat dużo pisał. Moją ocenę podam na sam koniec.
A więc tak, Avatar jest napewno filmem z dobrymi, a nawet świetnymi efektami specjalnymi. Ale coś mnie w tym filmie denerwuje, coś, ktoś i jego fani. Co to takiego?
Co mnie denerwuje? ... Denerwuje mnie to, że nikt nie patrzy w tym filmie na jego słabości. Przecież to widać na odległość. Nie wystarczy mieć dobry komputerek, kamerkę i zrobić pare efektów specjalnych, a na resztę nikt nie będzie patrzył, ponieważ ten film ma świetne efekty co wystarczy! Nie tak nie jest! Przecież ten film nie jest arcydziełem. Potweirdzam, jest dobra muzyka i efekty specjalne, ale reszta! Na Avatar zawszę patrzę i będę patrzeć jak na film z efektami, a nie z fabuła.
Kto mnie denerwuje? ... Denerwuje mnie beznadziejna gra Sam'aWorthington'a . Przecież jego gra to kompletna katastrofa. Przecież ten aktor jest jak drzewo! Tylko stoi i gada. Nie ma tego czegoś. Osobiście uważam, że on na tą rolę nie zasłużył. Nie zasłużył na ten zaszczyt ... Nie będę pisał kto by pasował na jego miejsce, ponieważ nie wiem, lecz wiem jedno - ten aktor w tym filmie zagrał bardzo słabo, a ogólnie jego rolę są dobra. Tyle, że on nie umie w nich zagrać. To jest moje zdanie ...
Dlaczego denerwują mnie fani tego filmu? ... A dlatego, że nie przejmują się żadną z tych powyżej wymienionych minusów. Nie przejmują się tym. Są filmiem zachwyceni ze wszystkich stron. Nie chcę o nich pisać. Nie mam nic do nich, lecz nie lubie jak ktoś przy mnie mówi, że Avatar to istne arcydzieło, czy też rewelacja. Znam wiele takich osób i je lubie...
Co w tym filmie jest fajnego ... Odpowiedź jest prosta. Film jest silny ze strony efektów specjalnych ( o czym mówie cały czas ) oraz ze strony muzyki. James Horner postarał się o nią. Fabuła ? Hmmm, jest taka sobie. Dałbym jej 6/10, ale takie naciągane, bardzo naciągane. Nie jest to plus, ale co tam ... Co w tym filmie jest jeszcze fajnego? Hmm ... napewno pomysł. I to tyle ...
Te plusy bardzo wyciągają średnią ocenę Avatarowi. Wynosi ona 4/10. Film jest bardzo, ale to bardzo ' poniżej moich oczekiwań ' !
I to jest właśnie różnica w patrzeniu na film zwykłego zjadacza chleba a krytyka filmowego; ja siadam przed TV, załączam film, oglądam, wczuwam się w historię jak tylko mogę nie zwracając specjalnie uwagi na stronę techniczną, nie próbuję podczas seansu sobie ustalać co zjadę w recenzji, izoluję się od strony wewnętrznej, bo jedyne co może spowodować to osłabienie mojego obioru całości. Zatem, jeżeli gra aktorska nie jest jakaś rażąco zła, nie zwracam uwagi na jej niedoróbki. Tutaj ocena 4 wynika wg mnie tylko i wyłącznie z popularności tego filmu, bez tych wszystkich fanów i ogólnego rozgłosu taka nota na pewno by się nie pojawiła. Zresztą wszyscy wiemy, że krytycy są ogólnie przeciwni wszelkiej komercji i nadmiernej popularności, w zasadzie nie rozumiem dlaczego.
Film ma sporo niedoróbek, ale ocena 4 jest IMO dobitnym przegięciem (stawianie go w jednym szeregu z wspaniałymi polskimi komediami czy budżetowymi horrorami?)
zgadzam się z opinią iż avatar jest filmem którego wartość płynie wyłącznie z efektów specjalnych.Cameron dobrze wiedział co robi bo film i tak trafi do fanów kina science fiction, efekciarstwa gdzie być może fabuła jest sprawą drugiego rzędu.takich właśnie ludzi, film ten oczaruje, przyćmi szereg niedociągnięć i płytkich dialogów...
pacio6 :
słuszne uwagi. podoba mi się styl twojego pisania. być może, 4 to za bardzo mała ocena, ale dla fanów Avatar a nie dla mnie ...
Co do samej oceny, czyli poniżej oczekiwań, trochę dziwne podejście - to tak, jakbym poszedł na film typu Piła (którego nie trawię) i narzekał na to. Bo nasuwa się pytanie, czego oczekiwałeś? (biorąc pod uwagę dostępność opisów, trailera i szeregu opinii)
Odnoszę wrażenie, że nie emocje względem filmu tutaj zostały przedstawione, a przynajmniej nie są one tutaj nadrzędną kwestią. Niemniej w kwestii filmu, nie posiada zawiłej fabuły (zżymanie się, że nie posiada jej w ogóle jest przejawem braku pojęcia o znaczeniu tego słowa), niemniej forma opowiedzianej historii generalnie nie ma większych niuansów. Treść jest zwięzła i metaforycznie porusza kwestie być może oczywiste, jednak dużo ważniejsze, niż wiele spraw "ciężkich: filmów, tyczących się częstokroć bardziej fikcyjnych sytuacji i postaci niż przedstawione w filmie Avatar. Co do niedociągnięć, proponowałbym jednak podawać jakieś konkretne przykłady, bo samo stwierdzenie to o wiele za mało - skoro jest teza, to trzeba ją rozwinąć, a nie kończyć na samym jej postawieniu. Zasadniczo każdy film ma mnóstwo wad technicznych, ale zabawa w takim detalizm jest cokolwiek infantylna.
Sprawa kolejna, to kategoryzowanie czegokolwiek jako arcydzieło - to jest sprawa indywidualna, jak odbieramy obraz, muzykę, emocje itd. Dla mnie liczy się pierwsze wrażenie, bo późniejsze analizowanie doprowadza do bardzo mechanicznego podejścia (postępowanie takie pięknie zostało ujęte w filmie Stowarzyszenie Umarłych Poetów). Średnia ocena? Nie wiem, co to matematyka? Błagam... za dużo reklamy UE.
Jeśli chodzi o sympatyków filmu, to Twoje "zdenerwowanie" trąca z lekka jakąś formą zazdrości, takie wrażenie odnoszę. Wiele osób, dające wysokie oceny filmowi, doskonale wiedzą gdzie i kiedy jest występują wady techniczne filmu, bądź gry aktorskiej - ale są to niuanse, które w zasadniczy sposób nie przeszkadzają, gdyż tak naprawdę dostrzega się je po dużo bardziej wnikliwych analizach, no chyba że ktoś idzie z góry wyrobionym stanowiskiem i będzie z uporem maniaka śledził technikalia, zamiast oglądać film.
Na zakończenie - widać sporo rzeczy Cię denerwuje, frustracja nie jest zdrowa, więc radzę popracować nad sobą, bo to jest zwyczajnie naciągane.
NoomaD79 bardzo mądrze opisujesz swoje podejście do oceniania filmów ... być może dużo osób ocenia w ten sposób filmy.
nie wiem dlaczego ale teraz jak idę na film jakiś do kina staram się w nim zauważyć jakieś minusy. oczywiście nie zaprzeczam, że także plusy. i takie minusy znalazłem u Avatara przez co dałem mu ( jak ty to twierdzisz ) "naciąganą ocenę" ... myślę że avatar pod względem minusowym jest z mojej strony bardziej brany pod uwagę niż strona plusowa.
przecież Sam zagrał baznadziejnie. takie jest moje odczucie a film oglądałem ten 3 razy!
fabuła nie zaskakuje. jest dobry pomysł, lecz nie jest on znakomicie dokończony.
muzyka jest cudowna!!! a efekty specjalne zapierają dech w piersiach nawet na DVD czy też Blu - Ray ...
cieszę się , że mogo podyskutować z kimś kto się zna na filmach, a nie niedorajdach które piszą, że się nie znam.
cieszę się też że nie dajesz wszędzie wykrzykników co robi wiele osób na znak wkurzania się - bezsensownego.
pozdrawiam
odemnie 5, przereklamowana "superprodukcja" nie był zły ale szału nie było i to 3d marne..
Co do oceny, to nie będę się z Tobą spierał, bo to indywidualna sprawa, ale jeśli chodzi o słowo przereklamowany, to niestety odsyłam do słownika, bo film był jak najbardziej rozreklamowany, ale na pewno nie przereklamowany - tego pojęcia już nie stosuje się indywidualnie, a ilość osób, które obejrzały film w stosunku do zakładanych liczb wyklucza takowe stwierdzenie. Jeśli chodzi o 3D - kwestia gustu, jednak zaznaczam, iż było ono robione w sposób najbardziej realistyczny, nie efekciarski.
Mam wrażenie, że ten temat to jakaś farsa :D. Autor tematu bądź co bądź pisze w sposób kaleki, a tu padają zdania "podoba mi się styl Twojego pisania". Straszne! Serio!
A co do filmu to nie będę się wypowiadał bo już i tak sporo o nim pisałem w innych tematach :]
Ehh tamten post chodź pod głównym, był do kogo innego. A już serio się zastanawiałem nad losem tego świata... no nic zwracam honor.
i co z tego że Avatar przegrał z jakimś ambitnym filmem którego nie puszczano w kinach (w obawie o kasę?)
ocena Avatara była dużo powyżej 9, i to nie była ocena fanów >> to była ocena widzów, którzy zdecydowali się dobrowolnie wybrać do kina...
a wy jesteście jak marudne dzieci którym kazano iść do kina, musicie za wszelką cenę odreagować bo wymuszono na was obejrzenie tego filmu.
nie powiem że dobrze to ująłeś platum, lecz nawet, nawet.
nie możecie mieć do mnie pretensji o styl pisania, lub ortografie. nie jestem dyslektykiem, lecz mam dopiero 12 lat ...
pozdrawiam
opowiem ci pewną historię która wydażyła się na prawdę. pewnego wieczora miałem oglądac z kolegami film, posiadałem 2 filmy: ojca chrzestnego i avatara. postanowiliśmy więc oglądac ojca crzestnego bo to kasyka kina, fwilm wrzechczasów itp. po 30 min każdy przysypiał, więc postanowiliśmy włączyc avatara i każdy dył zadowolony. i to potwierdza który film jest lepszy
...jakbym swoim znajomym, którzy już dzieciakami nie są, bo mają 19-23 lat, dał do wyboru jakiś film Bergmana lub jakąś tępą komedie lub rzeźnie, to też by Bergmana nie oglądali. Czyli, wniosek prosty?? gorszy??? NIE;] Czy uważam się za lepszego od nich? jeśli chodzi o kino - TAK;], chociaż ludzie coraz częściej wplatają dobre filmy między słabe, co cieszy.
Zaglądam po kolejnej przerwie - kolejny wielbiciel niemego kina roni łzy nad stanem obecnej kinematografii i jak wszyscy jego poprzednicy z tej ach jakże nielicznej grupy światłych inteligentów "z przekory" błyskotliwie miesza z błotem maluczkich :D Jest oczywiście ponad to wszystko, co do zasady na strony filmów "słabych" nie wchodzi i ich nie poniewiera, bo i szkoda czasu, ale - niespodzianka - dla Avatara zrobi wyjątek i trochę z kagankiem oświaty pobiega. Aha, i jak każdy z owych tytanów ma szósty zmysł, pozwalający mu w pełni obiektywnie i w sposób nie wymagający argumentacji wskazać, który film jest dobry, a który zły :D Next! :D
Zasmucę Cię kochanie, bo specjalnie siedzę na forum Avatara już drugi dzień i szukam klucza do sukcesu tego filmu, sukcesu w postaci #37 miejsca w top świat;] Pięknie się wysiliłeś na ironiczną opinie, żeby mi zjechać, no tak, bo jak inne zdanie to po co ze mną rozmawiać, lepiej zmieszać z błotem(tak tak ty chcesz zmieszać nie ja, bo ja odnoszę się z szacunkiem do forumowiczów). Nawet jakbym miał rozmawiać z fanamia "węży w samolocie" to nie zacząłbym od "cześć debile" tylko od tego "dlaczego to lubicie?" i to robię tutaj i co? No i już pisałem 150 razy, że na 37 miejscu na świecie jest efekciarstwo i szybkość, nie pociągające za sobą fabuły, coś skrojone na wzór matrixa - niby fabułe mamy, to gadamy. O nie gadamy już 3 minuty, to się widz nam znudzi, to biegniemy, gadamy 4 minuty i strzelamy, gadamy 2 minuty i się bijemy i tak do końca filmu. Ogląda się przyjemnie, jest ocena 3-6 jak dla mnie. Przeczytaj SWÓJ komentarz i pomyśl, czy niektóre fragmenty nie są przypadkiem o tobie;]
Pozdrawiam
Mylisz mnie z kimś, kogo to interesuje. Ja wiem, że masz się za wybitne indywiduum itd., ale naprawdę - wielu już tu było takich i wszyscy jak jeden mąż z metra cięci. Ja ciebie nie mieszam z żadnym błotem, bo mam to najzwyczajniej w świecie gdzieś, ewentualnie mnie to śmieszy i szczerze mówię - nie sil się na komentowanie tego faktu, jeśli celem ma być przekonanie mnie do czegokolwiek. Jeśli chcesz sobie zrobić dobrze, to oczywiście proszę bardzo, nic mi do tego. Odnosisz się z szacunkiem do forumowiczów? Przestań, to śmieszne i bez tego. Bo nie napisałeś "film dla debili", tylko "film dla wielbicieli jukendensów i jakichś klanów" czy "spadających kropelek", w przeciwieństwie do dorozumianych twoich wybitnych arcydzieł kinematografii? Jeszcze w odpowiedzi, gdyby miała się pojawić, napisz, że "niczego takiego nie powiedziałem". Pozujesz na wielkiego znawcę kina, a nie potrafisz zrozumieć najprostszej rzeczy, a mianowicie tego, że film to nie jest matematyczna suma fabuły, aktorstwa, CG i creditsów, tylko idealny przykład synergii. Że tu się niczego nie "skraja" wg jakiegoś wzoru. Ot i twoja straszliwie trudna zagadka rozwiązana, a ty aż dwa dni już straciłeś. Ale nic się nie martw, gdy za następne dwa dni stąd znikniesz, ktoś zapewne cię zastąpi.
I znowu ta sama polka, tym razem w wersji "jestem obojętnym twardzielem". Wielbiciel jukendensów nie jest równoważny debilowi, bo niestety wiele ludzi, również tych mądrzejszych i tych dużo mądrzejszych ode mnie ogląda rzeczy, które mi nie pasują jak YouCanDance, avatar, horrory czy pierwszą miłość etc. Film to synergia ok, ale w skład dobrego filmu musi wchodzić aktorstwo i fabuła. Avatar jest bardziej filmem-rozrywką, a nie filmem-sztuką. A ja będę bronił tych drugich i tyle. Wielkim znawcą kina nie jestem, bo na przykład niezależnym się nie interesuję, ale do klasyki mam szacunek, bo warto. A tutaj dziele się swoją opinią, bo to jest forum, ktoś mi przytaknie, a ktoś napisze "a mi się podoba to to i to i tamto". Wymiana opinii. Wjechałeś z jazdą typowo po Polsku. Ale niestety. Myślisz, że to fałszywych i nie fałszywych znawców kina jest tak dużo, że aż fora kipią. No nie wiem czy podobnych do Ciebie nie jest więcej;]
Tak, tak, jestem Polakiem itd. Co nie zmienia faktu, że mam to gdzieś. Byłem na tym (i innych) forum na długo przed premierą filmu - wierz mi lub nie, ale Ameryki nie odkryłeś niestety. Jest to śmieszne i tyle, choćbyś się produkował do woli. I tak, oczywiście, teraz już mądrzejsi od ciebie i You Can Dance. Można się już na pieniądze zakładać, co odpiszecie w następnym zdaniu. To jest dopiero fascynująca fabuła i wyśmienite aktorstwo.
A film niczego nie "musi" mieć, a już tym bardziej film - rozrywka jako ten zły przeciwstawiany filmowi - sztuce jest czystym idiotyzmem, bardzo rozpowszechnionym niestety. Aha, śmiało napisz, że niczego takiego też nie napisałeś. Opinią się podzieliłeś zupełnie jak nie-Polak, nie patrząc z góry na masy wielbicieli tych znanych programów dla inteligencji i populistów, cokolwiek to znaczy. Wmawiaj to sobie dalej, każdy sobie radzi, jak może.
Znowu jedziemy o tym, że zmieniam zdanie i zaprzeczam... hmmm ok.
Dalej będę twierdził, że film jako FILM musi mieć aktorstwo i fabułe. Wiesz np czemu. Bo za pare/nascie/dziesia lat, takie parszywe istoty jak ja będą tego szukały. Odpowiednicy dzisiejszych miłośników avatara, avatara nie znajdą. Bo po co. Taką grafikę, będą mieli w byle gierce. I z tego filmu nie zostanie prawie nic. Na pewno nic co ich zaciekawi. Film ten wspomną tylko takie parszywce jak ja, pisząc, że to był jeden z pierwszych filmów w 3d. No i oczywiście ktoś ich zjedzie za "pseudo" to i owo.
Dobrze, że masz wysokie mniemanie o sobie, ale to również cecha charakterystyczna wszystkich "pseudo":D Film MUSI mieć coś tam, np. fabułę, bo ty za x-lat będziesz jej w nim szukał. To chociażby, że teraz film może się komuś innemu podobać, to nieważne.
Warto sobie dać już spokój, bo do niczego już to nie prowadzi, napisałem już chyba wszystko co mam do powiedzenia w związku z avatarem. Nie podoba się to trudno, miłego oglądania;]
Ten film oprócz efektów nic nie ma:(efekciarstwo to za mało by nazwaćto filmem, fajnie sie oglądało alefajniej było zapomnieć o nim:)