Taki news padł dzisiaj na Filmwebie. Cameron najpierw ma się zająć jakimś swoim projektem o miłości pośród nurków (coś w rodzaju "Wielkiego błekitu"), a dopiero potem zabrać za kolejnego Avatara. Wierzyć w te doniesienia?
Nie wyobrażam sobie 100% filmu wojennego z Avatara, to nie w stylu camerona. Cameron jest geniuszem bo dobrze wie w jakich proporcjach mieszać składniki filmu, żeby wszyscy byli szczęśliwi i nagle miałby zrobić z Avatara żołnierzy kosmosu?
Oby nie. Chociaż po zakończeniu poprzedniego filmu to najprostsza opcja kontynuacji, ludzie wracają i jest nowa wojna. Tylko nie wiem czy wytrzymam kolejne dwie i pół godziny młotorożców rozwalających mechy.
Niech Cameron zrobi "Battle Angel Alitę", a nie się nurkami zajmuje!
Żeby zrobić film wojenny trzeba najpierw przeskoczyć problem bombardowania z orbity chociażby...
Ludziom zależy na Unobtanium i prawdopodobnie skolonizowaniu planety. Zrzucenie bomby utrudniłoby wydobycie Unobtanium, a promieniowanie kolonizację, znając życie można wymyślić jeszcze inne ograniczenia związane z oryginalną sytuacją fizyczną i geologiczną Pandory.
Konwencjonalne bombardowanie jest tańsze i skuteczniejsze od broni atomowej (bardziej równomierny rozkład zniszczeń). Może być tak: nalot dywanowy, a potem desant w celu przejęcia terenu. To zresztą bezsensowne gdybanie, w ciągu tych 150 lat technologia wojskowa musiała pójść do przodu: zrobotyzowane bomby, inteligentne rakiety itp., a wszystko siedząc przed ekranem przy pomocy przysłowiowego "pilota". Bardziej ciekawe jest, jak Navi sobie z tym poradzą. Jake raczej nie jest idiotą, więc musi się spodziewać czegoś takiego.
Najważniejsze, żeby cameron wiedział, że widzowie też się tego spodziewają i nie olał tematu ;)
Jest jeszcze jeden sposób - bomba neutronowa. Bomba taka emituje bardzo mało promieniowania radioaktywnego, więc skażenia praktycznie by nie było. Za to emituje promieniowanie neutronowe, które niszczy wszystkie organizmy żywe, a całą materie nieożywioną zostawia. Poza tym czas działania tego promieniowania wynosi 15 sec (!), więc zaraz po zrzuceniu już można by zesłać tam ludzi. Jeśli 1 bomba to za mało - niech zrzucą 10 i więcej...(tak, kibicowałem ludziom :D) - no i jest ekologiczna, bo nie tworzy zanieczyszczeń :D
To całe Navi i "idealny świat" nie zrobiły na mnie większego wrażenia (zupełnie nie rozumiem, jak można ten film oglądać nawet 6 razy (150 PLN w plecy) i popadać w depresje), i przez cały seans się zastanawiałem dlaczego nie ostudzili zapału niebieskich paroma takimi bombkami :D Ewentualnie, jak ludzie mają dużo czasu, mogą zrzucić bombę kobaltową, która to z kolei emituje b. dużo promieniowania radioaktywnego (przez kilka miesięcy) i dopiero potem zająć się wydobyciem.
Mogli by ich wytruć jakąś ziemską zarazą albo jakaś fajną bronią chemiczną, nie zapominajmy o tych wspaniałych wynalazkach :D
Negative
żołnierze RDa na pandorze NIE posiadali żadnych bomb.. ani jednej.
Dlaczego? a no dlatego że:
1) Quartich mimo wszystko nie jest 5 letnim dzieckiem ma już spor staż w wojsku jest pułkownikiem. Gdyby dysponował jakąkolwiek lepszą bombą zrzuciłby ją z lecącego na maksymalnej prędkości smoka i na tym by się skończyło
problem taki że jedyne co quartich posiadał co mogło dać rezultat taki jak chciał czyli całkowite zmiecienie z powierzchnii pandory drzewa dusz to były materiały wybuchowe używane w kopalni.
wyobraz saobie zrzucanie z orbity tego ładunku.. naprawdę sądzisz że ludzie spychający to ustrojstwo z rampy wahadłowca trafili by idealnie w cel.. ba mysilisz że te materiały wybuchowe nie spaliłyby się w atmosferze?
2) w książce nie ma mowy o żadnych bombach jakie mogliby mieć ziemianie na wyposażeniu.. no pomyśl że troche oni tam polecieli wydobywać surowiec a nie na wojnę.. nawet pewnie nie wiedzieli że jest tam jakakolwiek inteligentna rasa
Przecież ja mówię o sequelu, gdzie chyba oczywiste jest, że jeśli nastąpi kontratak z ziemi, to wezmą ze sobą konkretne zabawki wojenne.
mój błąd przepraszam i zwracam honor
ale cóż jakby to miało wyglądać? 10 minut i po filmie? moim zdaniem bedą mieli większy problem z opinią publiczną na ziemii rządami itd. gdyż dzięki komunikacji nadświetlnej jake może przesłać Ziemii bardzo pięknie pokazane obrazy zniszczeń poczynionych na pandorze, martwych na'vi itd.
w sumie akcja avatara 2 może potyczyć się na dziesiątki różnych sposobów zobaczymy którą drogę obierzę cameron
byle nie na innej planecie.. bez na'vi neytiri i jakea to już dla mnie nie będzie avatar
"ale cóż jakby to miało wyglądać? 10 minut i po filmie?"
No właśnie jest to problem którego przeskoczenie jest najważniejsze. Trzeba jakoś sensownie wytłumaczyć dlaczego ludzie nie mogą walnąć kilka potężnych konwencjonalnych rakiet z orbity i trzeba to zrobić przekonująco.
Może porażka pierwszej misji zmieni układ sił na ziemii i przeleci zupełnie inna korporacja nie chcąca popełniać błędów poprzedniej ale to moim zdaniem zbyt proste, żeby mogło być przekonujące.
W zasadzie logicznie rzecz biorąc, karna ekspedycja ziemian, odpowiednio wyposażona i powracająca za 6 lat aż się prosi. Z drugiej jednak strony takie to....
Nomen omen, o ile Obcy 1 ("Obcy, ósmy pasażer Nostromo") był w zasadzie horrorem SF, to Obcy 2 był już w zasadzie wojennym SF. Cameron nie żartuje?
Ale to było sprzed czasu odkrycia magicznej formuły uszczęśliwiającej każdego, zastosowanej w tytanicku i avatarze ;)
Poza tym jakoś nie wyobrażam sobie wciśnięcia wątku miłosnego do Obcego. Tak, wiem... był, ale mam an myśli takie stricte romantycznego jak obejmowanie się na dziobie statku albo seks pod świecącymi drzewami. No bo co? Obściskiwanie się w laboratorium i seks pomiędzy jajami obcych?
Tam mieli dużo miejsca na te rzeczy, ale kompletnie brakło na to czasu. Poza tym porucznik Ripley nie była zainteresowana, waleczną Rodriguez lepiej było obchodzić z daleka, a pani pilot sprawiała wrażenie czerpiącej satysfakcję wyłącznie z precyzyjnego pilotażu.
Na Pandorze została masa sprzętu pozostawiona przez ludzi, nie wiadomo dokładnie co tam jest. Paru naukowcom też pozwolono zostać. Mogą zrobić użytek z tego wszystkiego. Przecież jest pomysł na kontynuacje na innym księżycu Polifema. Jak by się tam znalezli.
Siłą avatara jest podróż i odkrywanie nowego świata, uczenie się tego świata przez widza razem z Jakiem i podziwianie jego piękna. W avatarze dwa widzę podróż po pandorze i na inny księżyc, nowe postacie obcych, nowe plenery, nowe zwierzątka, poszukiwanie sposobu na wyrównanie szal w walce albo na zawarcie pokoju i oczywiście spektakularną i dramatyczna walkę wtedy kiedy przyjdzie na nią pora. Natomiast nie widzę pandorskiej wojny pozycyjnej a tym bardziej pandorskiego blitzkriegu... a już na pewno nie pandorskiego Rambo...
Dokładnie. Sprzęt się przyda do eksploracji planety, podróży na inną a w końcu w ewentualnej obronie. To że nie wiemy co tam jest daje pole do popisu Cameronowi w kontynuacji.
Dokładnie kto by chciał "Rambo - Jake Sully". Baza i sprzęt może pomóc bohaterom w eksploracji Pandory wyprawy na inne księżyce a w końcu w obronie przed inwazją. Pytanie co jest w tej bazie i jaki zrobią z tego wszystkiego użytek.
bedzie tak jak z kontynuacja terminatora - wiecej lepiej tego samego -
drugi termi - byl inna wariacja czesci pierwszej- tylko o niebo lepiej zrealizowana tu zapewne bedzie podobnie
- to byla zupelnie nowa technologia krecenia filmu ,,,
teraz james bogatszy o nowe doswiadczenia i bledy jakie popelnil (niewielkie ale zawsze) moze nam zaserwowowac parwdziwy majstersztyk i avatar 2 zgasi jedynke tak jak T. 2 zgasil swego poprzednika... przynajmniej tak mysle .
ale istnieje tez ryzyko porazki.......lub niedorownania pierwowzorowi tym bardziej ze to byl pierwszy film trojwymiarowy z prawdziwego zdarzenia w historii kina.
Każdy szczegół mają już dopracowany. Szkoda by było to zmarnować. Ewentualnie mogą wymyślić nowe roślinki, nowe zwierzaczki i nowe postacie. Avatar był wstępem do trylogii. Nikt nie wiedział jaka będzie reakcja ludu i czy film się zwróci. Teraz Cameron może zrobić co chce i za ile chce. Tyle tworzył swoje dzieło więc ma na pewno w głowie kilka pomysłów albo nawet gotowy scenariusz na 2.
co do bomby - wystrzeliwują rakietkę na tree of souls i tracą ją z radaru i ta wbija się w ziemię kilometr dalej - bo wortex zagłusza i nie da się używać ŻADNYCH systemów naprowadzających...
Naprowadzania nie można użyć w worteksie kiedy strzela się do na'vi na ikranach czy do drzewa - strzela się w to co się widzi. Ale kiedy mowa o bombardowaniu z orbity, to po prostu wali się na współrzędne i pozamiatane.
Koncern wydobywczy nie będzie się mścił bo to nie przynosi zysku:)))
Bombardowanie z orbity może unicestwić sporą część Na,vi ale tu chodzi o cenny minerał a jak go skażą promieniowaniem to będzie bezużyteczny.
Ciągle jednak do pewnego stopnia blokuje ich to że "to źle wygląda w papierach", oraz to, że jeżeli chcieliby skolonizować planetę to robienie kompletnej rozpierduchy im się nie opłaca. Nawet jeżeli nie byłaby nuklearna.
Poza tym, myślę że Cameron może wymyślić coś w stylu "jak zrzucimy bombę to worteks się przesunie i wszystko zacznie latać. To banalny pomysł, ale chodzi mi o to że wymyśli coś nieprzewidywalnego dla nas teraz związanego z fizyką panującą na planecie.
Z ludźmi raczej nie będzie wojny.Po pierwsze atak na Na,vi nie zostanie zaakceptowany na Ziemi(na Pandorze mieliśmy koncern wydobywczy a nie przedstawicielstwo spoleczności międzynarodowej)a po drugie zbyt długi czas by upłynął gdyby Ziemianie wysłali korpus ekspedycyjny-bohaterowie by się mogli trochę zestarzeć:)).Kompania wydobywcza znajdzie pokojowe rozwiązanie problemu-będzie ono bardziej kosztowne ale zadowoli Na,vi.
Jedyne co tu wchodzi w grę moim zdaniem to walka z trzecią siłą.
W rok po śmierci Quarticha na Pandorze lądują statki ratunkowe a flota gwiezdna parkuje na orbicie.Ziemia została zaatakowana przez obcych a Pandora staje się ostatnim schronieniem ludzkości.Wspólnymi siłami Ziemianie i Na,vi pokonują obcych - ,,happy and i nastepne 3mld dolców:)))
Fabuła prosta jak drut ale co z tego????:)))))
Oczywiście, że kontruderzenie zostanie na ziemii zaakceptowane, niemniej może zostać wykonane bez tego. Dlatego na obce planety latają korporacje ponieważ są silniejsze od rzędów. Nawet nie trzeba się specjalnie tłumaczyć - banda dzikusów siedzi na bezcennym surowcu, sami z niego nie korzystają tylko walą smuty o świętych drzewach, ciemnota i zabobon w dodatku nas zaatakowali. Pakujemy 10 konwencjonalnych głowic na prom, 40 abramsów i jedziemy.
Ale zgadzam się z wprowadzeniem trzeciej siły, i zamieszaniem w układzie, tak jak np. w stargacie żeby dać ludziom szansę z goauldami wprowadzono sojuszniczych asgaardów.
Nie bedzie trzeciej siły . Wyślą wojsko na czele z Quartichem który w jakiś sposób przeżył tylko że jego organy wewnętrzne będą tak uszkodzone że sam bedzie korzystał z własnego Avatara który skopie dupsko Jakeowi Sulliemu. I kto powiedział że nie wymyślę lepszego scenariusza?
akurat jakby przyleciał Arnold to wreszcie byłoby coś!^^
"You are... Terminated!" I headshot! :P
Nie wierzcie w zdolności dowódcze Jackasully . To był szeregowy żołnierz od wykonywania rozkazów a nie ich wydawania . O jego geniuszu Swiadczy chociażby wysłanie pandoriańskiej konnicy wprost pod karabiny maszynowe . Przecież to było czyste ludo\Navi\bójstwo.Jeśli w 2 części ludzie mają się naparzać z Navi to ja nie chcę tego oglądać.
Nie mnóżmy bytów bez potrzeby. Trzecia cywilizacja, czwarta cywilizacja - w końcu zrobi się z tego takie panoptikum jak w gwiezdnych wojnach oraz space opera jak Star Trek.
Z drugiej strony książka podaje, że jeszcze jeden księżyc Polifema ma tlenową atmosferę, więc może i...
Jest jeszcze jedna furtka do kontynuacji: co to był za okres "wielkiego smutku", podczas którego prapradziadek Neytiri będący ówczesnym Toruk Makto zjednoczył klany? Raczej nie susza głód i klęska żywiołowa. Wykluczam też jakąś totalną wojnę międzyplemienną. Więc co?
Taaa i drastyczny wzrost cen nieruchomości. No wysilcie fantazję, tylko bez głupawek!
No nie smuć się, to było do takich co tu wstawiali jakieś teksty o Arnoldzie :)
Hahahah, dobre :D Złotówka sporo zyska i stanie się główną walutą międzygwiezdną
Coś było wspominane o Na'vi jako odpowiednikach Europejczyków. Może wojna z nimi. Wojny z cywilizacją pozapandorską raczej nie było, bo zostałoby to wspomniane w filmie.
A co sądzę o Avatarze jako filmie wojennym? Że może wyjść coś na poziomie Transformers 2, albo Terminatora 4. Jakoś mi wojna nie pasuje do klimatu tego filmu, chyba że będzie tak wojenny jak np. Powrót Króla :)
Pozostaje czekać
Ponoć wytwórnia Twenties Fox naciska Camerona, żeby jak najszybciej wziął się za drugiego Avatara. W sumie można ich zrozumieć, chcą jak najszybciej zbijać nową kasę, ja osobiście też chciałbym mieć Avatar 2 najdalej we wrześniu, ale...
Chyba dobrze, jak zrobi sobie przerwę i w jej trakcie popełni coś zupełnie innego w klimacie, dzięki temu będzie mógł nabrać trochę dystansu i energii do nowego dzieła, a film może być przez to tylko lepszy. Tylko na miłość boską nie za kolejnych 12 lat!
jak się zabierze za avatara jutro, to i tak musimy czekać jakieś 1-2 lat żęby nakęcili + postprodukcja... przy jedynce owa postprodukcja trwała 2lata chyba, więc i tak avatar 2 nie wyjdzie przed 2012 (sic!) rokiem...
chociaż mogą wykorzystać wiele z tych rzeczy które już mają, przecież mnóstwo materiału leży i nie było wyświetlane...
a co do innej planety, to kogo mają grać tam zoe i sam? mają kontrakt na 3części filmu...
No i praktycznie mają gotowych większość komputerowych modeli, tak więc od nowa muszą tworzyć tylko te elementy, które będą wprowadzane po raz pierwszy.
Zoe i Sam będą grać to, co zwykle, bo raczej chyba nie porzuci się tak kultowych postaci. Dobrze, że mają podpisany kontrakt także na 3 część, dzięki temu wiadomo że w 2 nie zginą. Chyba że Cameron będzie tak przewrotny że w trzeciej części zatrudni ich tylko do dubbingu głosów duchów Jake'a i Neytiri, przebywających w Eywie.
Jak ma już być jakaś wojna to byle żaden bohater (mam tutaj na myśli Neytiti i Jack'a) nie został uśmiercony, aby nie zniszczyli całkowicie wszystkich Na'vi czy Pandory, bo to była by tragedia. :(
Navi powinni wyruszyć na ziemie i wypowiedzieć wojnę najgorszemu gatunkowi i zniszczyć ludzkość. Nie było by litości dla niewinnych, za czyny odpowiedziała by cała rasa, jak w podczas biblijnego potopu:D
Dla Na'vi nie najważniejsza jest zemsta.
Jak by chcieli to by ich już zajebali ale jednak pozwolili im odlecieć.
To nie zemsta, tylko ratowanie planety i wszystkich innych stworzeń na niej żyjących.
To by było jak w "dzień w którym zatrzymała sie ziemia", tam Obcy chcieli zniszczyć ludzkość, aby uratować miliony innych gatunków na ziemi, które były niszczone przez człowieka. Chyba warto zgładzić jeden gatunek, aby uratować miliony, a może nawet mld innych.