Proste pytanie, który z tych dwoch filmów zrobił na Was większe wrazenie, wiecej emocji
wywolal, mniej sie ciagnal, ogolnie ktory sie bardziej podobal?
AVATAR, AVATAR i jeszcze raz AVATAR.
Titanic? Nie żebym jakoś go nie lubił, ale dla mnie to po prostu rewelacyjny film. Muzyka i efekty świetne. Fabuła też niczego sobie. Ale jakoś tak nie zadziałał na moje emocje...
Ja ? buahahaha mylisz drogie dziecko pojęcia, Ja uwielbiam efekty specjalne ! Ale sztuczna dżungla, czy pełzaące jaszczurki nie mają z tym wiele wspólnego... to już wolę pooglądać National Geographic Chanel...
Pewnie, stary. A najlepiej pooglądaj tak zwany real life i daj sobie spokój z filmami. Może wtedy nie będziesz pisał bredni na sajtach o nich traktujących.
"Ale sztuczna dżungla, czy pełzaące jaszczurki nie mają z tym wiele wspólnego..."
http://www.youtube.com/watch?v=XZxzJGgox_E
Ze względu na moje preferencje, zdecydowanie wolę Avatara. Science-Fiction jest mi nieporównywalnie bliższe, niż melodramat.
Titanic to inne czasy. Teraz już takie rewolucje w efektach nie robią na mnie wrażenia, a wtedy to było coś jak jeszcze katowałem to na VHS.
w ogole niekiedy mam takie wrazenie, ze te efekty wcale znaczaco do przodu nie poszly. Dajmy Jurassic Park tyle lat minęło, a zadne pozniejsze dinozaury nie zrobily takiego wrazenia.
Ostatnio zakupiłem "Titanica" na BD i niektóre momenty już wieją bluescreenem słabszej jakości, ale na DVD przy słabszym obrazie tego nie widać.
ostatnio widzialem "baby sa jakies inne" i bylo to prawie wszystko (jak przeczytałem pozniej) wykonane w greenboxie, naprawde fajnie to zrobione, obraz w dobrej jakosci, a tacy Kiepscy to tandeta i syf.
Ogólnie wygląda lepiej. Oprócz sceny z "próbą samobójczą Rose". Tam widać mocno że jest to na Blue Screenie robione.
Jeśli aluzja była zbyt zaowalowana, powiem wprost - stwierdzenie, że wizualnie Titanic jest górą, zasługuje co najwyżej na pusty śmiech. Nawet obiektywnie patrząc, stricte na technikalia, Avatar ma do dyspozycji nieporównanie lepszą technologię. Ma również nieporównywalnie więcej do zaoferowania - strona wizualna w Titanicu ogranicza się do pokazania, jak tytułowy statek tonął. Koniec listy. A w Avatarze jest nie tylko całe mnóstwo maszyn w służbie człowieka, ale też cały świat Pandory, efekty typowo "rozrywkowe" w scenach akcji, no i klejnot w koronie, czyli sami Na'vi. Wszyscy się biją teraz o technologię, która pozwoliła na wierne przeniesienie aktorów na ekran, w zmienionej postaci.
A ty chrzanisz, że "wizualnie Titanic górą"? Myśl, człowieku...
Jeśli mój post wyzej nie byl w pełni zrozumialy to napisze wprost - wysmialem cale te twoje stwierdzenie napisane wyzej, widze, ze jestes tak ograniczony, zeby sie tego nie domyslec. Efekty w obu filmach stoją na wysokim poziomie, w Avatarze sa one mimo wszystko lepsze. Z twojego postu wynika, ze część wizualna to tylko efekty...
Jak juz to chrzanie czysto subiektywnie, ze Titanic pod tym względem wieksze zrobił na mnie wrazenie. koncowka w titanicu jak dla mnie 2x lepsza: większe wrazenia, wieksze emocje. Akurat myslenie nie jest twoja dobra strona, wiec w tej kwestii nie powinienes sie wypowiadac.
"Z twojego postu wynika, ze część wizualna to tylko efekty..."
Ewidentnie masz problemy z interpretacją tekstu. Po tym zdaniu bałbym się spojrzeć na twojego autorstwa interpretację utworu dla adresowanego dzieci.
"Titanic pod tym względem wieksze zrobił na mnie wrazenie. koncowka w titanicu jak dla mnie 2x lepsza: większe wrazenia, wieksze emocje"
Azaliż albowiem wrażenia w finale Titanica opierają się na stronie wizualnej... :/ Olać postacie Dawsona oraz Rose, scenariusz i piękną śmierć tego pierwszego. Ktoś tu bowiem stwierdził, że kluczem jest tu strona wizualna...
Zrób sobie następnym razem przysługę i milcz.
"Akurat myslenie nie jest twoja dobra strona"
Chciałbyś. Zacytowane przeze mnie kawałki z twoich bredni tylko dodatkowo pokazują, że to ty masz z myśleniem problemy.
Ty pieprzony hipokryto podawaj konkrety, a nie piszesz tylko po to aby pisac. Czemu wiekszosc fanow tego filmu jest taka niedorozwinieta, widocznie jalowa dyskusja to ich chleb powszedni, do niczego wiecej sie nie nadaja. O czym niby jeszcze pisales scenografia to sa praktycznie same efekty komputerowe, caly ten twoj jeden swiat pandory. No chyba, ze nie to opisz jak to jest, a jak nie masz nic ciekawego wiecej do dodania to milcz i daruj sobie te pseudowywody, bo fatalnie sie teraz osmieszasz i takiego syfu nie chce w swoim temacie.
"Azaliż albowiem wrażenia w finale Titanica opierają się na stronie wizualnej... :/ Olać postacie Dawsona oraz Rose, scenariusz i piękną śmierć tego pierwszego. Ktoś tu bowiem stwierdził, że kluczem jest tu strona wizualna...
Zrób sobie następnym razem przysługę i milcz."
Chlopie masz jakies problemy ze przyswojeniem sobie tresci, caly czas czas mowimy o wizualnosci, a ty mi fabula wyskakujesz WTF? sama koncowa scena genialna, od wewnatrz jak wlatuje woda, caly proces toniecia. Cameron mial tylko jedna okazje do nakrecenia tej sceny i wyszlo mu to perfekcyjnie, a w avatarze momentami to sztucznie ywgladalo.
"Chciałbyś. Zacytowane przeze mnie kawałki z twoich bredni tylko dodatkowo pokazują, że to ty masz z myśleniem problemy."
Chciałbym, zeby bylo odwrotnie, bo nie mam czasu na takie pierdy, oczekuje rzeczowej konwersacji, a nie takiego czegos. Po twoich dalszych wypowiedziach nie oczekuje niczego wielkiego, ale moze sie zaskocze w co trudno jednak wierzyc, bo zazwyczaj ci od avata maja o sobie za wysokie mniemanie i wsszystko co pisza to stek bzdur i pewnie bedziesz kolejnym tego potwierdzeniem.
"Ty pieprzony hipokryto podawaj konkrety"
Pieprzony hipokryto, jak podałem konkrety, to mnie próbowałeś zbyć jakimiś dyrdymałami zaledwie trzy posty wyżej. Teraz dopiero zaczynasz (ale tylko zaczynasz) pisać coś do rzeczy i dopiero teraz odpisywanie jest celowe.
"O czym niby jeszcze pisales scenografia to sa praktycznie same efekty komputerowe, caly ten twoj jeden swiat pandory"
Myślę, że nie masz bladego pojęcia, gdzie w rozmaitych scenach kończy się scenografia, a zaczynają efekty komputerowe. Z całkowitą pewnością nie umiałbyś powiedzieć, gdzie był greenscreen choćby w tej scenie, gdy Jake gadał z Quaritchem w hangarze, albo scenie przelotu śmigłowcem do owych latających gór.
A w samym Titanicu to co, komputerowych efektów nie było? Było, i to od cholery! Z kolei zalewanie scenografii wodą to rzeczywiście dowód wielkiego kunsztu. No i co to za z d**y wzięty wykręt "bo tam na komputerze to było zrobione"? To znaczy, że jest gorsze?
"sama koncowa scena genialna, od wewnatrz jak wlatuje woda, caly proces toniecia"
To nie ja mam problemy z przyswojeniem sobie treści, tylko ty nie umiesz się wypowiadać tak, żeby krztyna sensu choćby w tym była. Piszesz o "końcowych scenach" - jako które można zakwalifikować przede wszystkim scenę śmierci Dawsona oraz scenę "powrotu" bohaterki na Titanica, a teraz nagle bredzisz o procesie tonięcia - zaiste "końcowa scena" to taka, która przez pół filmu się ciągnie. Czy ty myślisz choć odrobinę, kiedy piszesz? Czy idziesz na tak zwany żywioł?
Już nie wspomnę o tym, że od "konkretów" to się w tej wypowiedzi aż roi, po prostu. Pieprzony hipokryto.
"Cameron mial tylko jedna okazje do nakrecenia tej sceny i wyszlo mu to perfekcyjnie"
Co ty gadasz, sztucznie to momentami wyglądało.
(jeśli nie zrozumiesz aluzji, mogę ci z łatwością, jak dziecku, wytłumaczyć)
"a w avatarze momentami to sztucznie ywgladalo"
Coś ty, wszystko wyszło mu perfekcyjnie!
(j.w.)
"zazwyczaj ci od avata maja o sobie za wysokie mniemanie"
Coś ci się do reszty pokiełbasiło. To hejterzy Avatara mają o sobie za wysokie mniemanie, czemu dają wyraz mnożącymi się jak muchy, wyższościowymi gadkami, sprowadzającymi się do tego, że oni to są znawcy kina, bo się nie dają przekupić jarmarczną rozrywką, a ci, którym film śmiał się spodobać, to gównozjady, którzy łykają wszystko, co się im poda, bez oglądania się. Teksty, że to niby adresaci takich chamskich i aroganckich wypowiedzi mają "za wysokie mniemanie", możesz sobie wsadzić tam, gdzie światło nie dochodzi.
"Pieprzony hipokryto, jak podałem konkrety, to mnie próbowałeś zbyć jakimiś dyrdymałami zaledwie trzy posty wyżej. Teraz dopiero zaczynasz (ale tylko zaczynasz) pisać coś do rzeczy i dopiero teraz odpisywanie jest celowe."
podales konkrety? polowa twojej tamtej wypowiedzi to bylo pieprzenie dla pieprzenia, wiec daruj sobie teraz te gadke, bo dalej sie osmieszasz(jakbys nie wiedzial to odpowiedzialem ci wtedy aluzja na aluzje, bo nie jestem w pelni przekonany czy wiesz)
"Myślę, że nie masz bladego pojęcia, gdzie w rozmaitych scenach kończy się scenografia, a zaczynają efekty komputerowe. Z całkowitą pewnością nie umiałbyś powiedzieć, gdzie był greenscreen choćby w tej scenie, gdy Jake gadał z Quaritchem w hangarze, albo scenie przelotu śmigłowcem do owych latających gór.
A w samym Titanicu to co, komputerowych efektów nie było? Było, i to od cholery! Z kolei zalewanie scenografii wodą to rzeczywiście dowód wielkiego kunsztu. No i co to za z d**y wzięty wykręt "bo tam na komputerze to było zrobione"? To znaczy, że jest gorsze?"
Cała ta pandora to jest praktycznie cala zrobiona komputerowo, bez paru wyjatkow oczywiscie, a tradycyjna -
Centrum dowodzenia, Gabinet Selfridge'a, jeszcze centrum dowodzenia i jeszcze pare sal, z poltoraroku temu ogladalem ten film wiec troche sie zapomnialo. Cameron miał tylko jedna okazje do nakrecenia tej sceny i imo wyszlo to perfekcynie, wiec tak uwazam, ze jest to dowodem jakiegos kusztu. Nie znaczy, ze jest gorsze, liczy sie efekt, a te w avatarze zrobily na mnie mniejsze wrazenie i przyjmij sobie to do wiadomosci fanboyu avata.
"To nie ja mam problemy z przyswojeniem sobie treści, tylko ty nie umiesz się wypowiadać tak, żeby krztyna sensu choćby w tym była. Piszesz o "końcowych scenach" - jako które można zakwalifikować przede wszystkim scenę śmierci Dawsona oraz scenę "powrotu" bohaterki na Titanica, a teraz nagle bredzisz o procesie tonięcia - zaiste "końcowa scena" to taka, która przez pół filmu się ciągnie. Czy ty myślisz choć odrobinę, kiedy piszesz? Czy idziesz na tak zwany żywioł?
Już nie wspomnę o tym, że od "konkretów" to się w tej wypowiedzi aż roi, po prostu. Pieprzony hipokryto."
No w sumie jak mowilismy o wizualnosci, zwlaszcza o efektach to myslalem, ze wiadoomo o co chodzi, ale tobie trza wszystko lopatologicznie jak dzieciakowi z e-ski. na drugi raz poprawie sie, ok? ale wiesz, ze najlepszy jest koncowy etap toniecia...
uspokoj sie dzieciaku i nie kopiuj inwektyw, chociaz pomyslowosc to pewnie nie twoja domena pyskata wywloko:)
"Coś ci się do reszty pokiełbasiło. To hejterzy Avatara mają o sobie za wysokie mniemanie, czemu dają wyraz mnożącymi się jak muchy, wyższościowymi gadkami, sprowadzającymi się do tego, że oni to są znawcy kina, bo się nie dają przekupić jarmarczną rozrywką, a ci, którym film śmiał się spodobać, to gównozjady, którzy łykają wszystko, co się im poda, bez oglądania się. Teksty, że to niby adresaci takich chamskich i aroganckich wypowiedzi mają "za wysokie mniemanie", możesz sobie wsadzić tam, gdzie światło nie dochodzi."
Troche nie wiem do konca po cholere ty mala obludna cioto do mnie napisalas, wyzalac sie mozesz tam, gdzie swiatlo nie dochodzi, czyli w swojej zasranej budzie. Rozmawialem ze znajomym o calosci filmu, a ty sie przyczepiles jak rzep ze swoja slaba aluzja co do tego, ze IMO(tego nie umiales skopiowac psi wentylu) wizualna strona titanica jest lepsza, bo nie jestes wstanie ogarnac, ze zdjecia bardziej mi sie podobaly, scenografia, w avatarze efekty mimo wszystko byly lepsze. Avatar to dobre widowisko ze swietnymi efektami i ogolnie cala oprawa wizualna, bardzo ciekawe, szybko zlatuje czas, niestety im wiecej seansow tym gorzej za sprawa m.in dosyc przecietnej fabuly. Reasumując fanie avatara, polowa twoich miernych wypocin to pieprzenie dla pieprzenia, tych konkretow nie za duzo, do tego oskarzasz mnie o chamskie i aroganckie odzywki, a sam nie jestes lepszy, twoja hipokryzja mnie oslepia. nie wiem czy to do mnie pisales o hejtarach, bo jestes tak tendencyjny i uwsteczniony, ze to moze byc prawda. czekam dalej na te twoje "wielkie" riposty:) a tak w ogole jak macie tu spoko hejterow
"podales konkrety? polowa twojej tamtej wypowiedzi to bylo pieprzenie dla pieprzenia"
Możesz iść do diabła. Wyliczyłem ci, do czego się sprowadza użycie efektów i strona wizualna w jednym i w drugim filmie. Oczywiście nie spodobał ci się prosty fakt, że strona wizualna Titanica ogranicza się do scen z tonącym (cholernie długo zresztą) statkiem, więc próbowałeś mi zamydlić oczy robieniem pogadanek o tym, co niby o stronie wizualnej decyduje. Teraz jeszcze śmiesz gadać o "pieprzeniu dla pieprzenia".
"Cameron miał tylko jedna okazje do nakrecenia tej sceny i imo wyszlo to perfekcynie"
KTÓREJ sceny? Nie podałeś żadnej konkretnej sceny, nadal sypiesz ogólnikami o "końcowych scenach" (na dodatek twoje rozumienie tego określenia jest wyjątkowo pokrętne i zmieniasz jego interpretację w zależności od humoru) i o tonięciu statku, co trwało pół filmu. Do tego cały "kunszt" kręcenia tych scen sprowadzał się do tego, by pompować do scenografii wodę - co zresztą czyni bzdurę z tego stwierdzenia o "jednej szansie", bo nie trzeba wielkiego kunsztu, aby w razie niepowodzenia wzruszyć ramionami, odpompować ze scenografii wodę i spróbować jeszcze raz. Nawet w tej scenie, gdzie Jack i Rose uciekali korytarzem przed ścigającą ich dosłownie ścianą wody (swoją drogą, bieg przed siebie też kunsztu nie wymaga).
"No w sumie jak mowilismy o wizualnosci, zwlaszcza o efektach to myslalem, ze wiadoomo o co chodzi, ale tobie trza wszystko lopatologicznie jak dzieciakowi z e-ski"
Daruj sobie takie wykręty. Oczywiście, że mówiliśmy o wizualności, dlatego zresztą powiedziałem, że w końcowych scenach akurat wizualność wielka nie była - łzy roniłem za Dawsonem bynajmniej nie dlatego, że wrażenia wizualne mi w tym pomagały (chociaż jego widok, gdy tak niknął w toni, był świetny). Ale ty oczywiście zmieniasz znaczenie słów "końcowe sceny" zależnie od tego, jak ci wygodnie - i próbujesz mi znowu mydlić oczy, tym razem gadaniem o tym, jak to masz mnie poprowadzić za rękę, kiedy najpierw używasz określeń nieprawidłowo, a potem nie masz nawet dość klasy, aby się do tego przyznać.
Pewnie następnym razem okaże się, że zderzenie z górą lodową to też była "końcowa scena".
"ale wiesz, ze najlepszy jest koncowy etap toniecia..."
Znaczy co? Kiedy statek najpierw się łamie, potem rufa staje na sztorc i idzie pod wodę? Najlepsze są te sceny, w których akurat użyto efektów komputerowych? O których rzekomej niższości sam mnie nieudolnie próbujesz przekonać?
Ale nie zapominajmy, że ty, zamiast się przyznać do gafy, wolisz forsować pokrętną interpretację owego wyrażenia "końcowe sceny" - pewnie będziesz twierdził, że tak naprawdę chodziło ci o jakieś rzuty kamery na zalewane wodą pomieszczenia, jeszcze tak w trakcie owego tonięcia, a nie na sam koniec.
Pewnie zadziała tu reguła konsekwencji - im bardziej będziesz się motał w coraz bardziej bezsensownych interpretacjach "końcowych scen", z tym większym uporem będziesz zmyślał, że owo wyrażenie tak naprawdę oznaczało zupełnie co innego, niż to, co wprost zeń wynika.
"uspokoj sie dzieciaku i nie kopiuj inwektyw"
Inwektywa została skopiowana rozmyślnie - jeśli aluzja jak zwykle nie dotarła, posłużę się starą mądrością narodową "przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli". Domagasz się czegoś ode mnie, ale sam nie masz zamiaru stanąć na takowym poziomie.
"Troche nie wiem do konca po cholere ty mala obludna cioto do mnie napisalas"
Po to, aby twoje gadanie o "wysokim mniemaniu" doznało brutalnego zderzenia z rzeczywistością. A skoro tak usilnie dążysz do tego, abyśmy same inwektywy wymieniali, nie ma sprawy - już w następnym poście ujrzysz ich mnóstwo.
"ze IMO(tego nie umiales skopiowac psi wentylu) wizualna strona titanica jest lepsza"
Co mnie obchodzi twoje IMO? Jesteś na forum, więc UZASADNIJ swoją opinię - jeśli tego nie potrafisz, nazwę cię zwykłym oszołomem. Szczególnie że nie widzę żadnych racjonalnych argumentów przemawiających za wyższością strony wizualnej w Titanicu - sprowadzającej się do pokazania, jak statek tonie, wobec dużo szerszego repertuaru Avatara. To, że Avatar jest dodatkowo lepszy technicznie, to nie jest już nawet subiektywna opinia - przy czym normalne jest, że lepsza technologia da lepsze rezultaty. To logiczne i nie da się tego sprowadzić do "IMO".
"niestety im wiecej seansow tym gorzej za sprawa m.in dosyc przecietnej fabuly"
Tak, bo fabuła w Titanicu jest przecież ponadprzeciętna i oryginalna. Pokazywanie kolejnych scen z wodą zalewającą coraz to kolejne pomieszczenia to też źródło ciągłych urozmaiceń w stronie wizualnej.
"Reasumując fanie avatara"
Fan Avatara co prawda ze mnie żaden... :/
"polowa twoich miernych wypocin to pieprzenie dla pieprzenia"
A ty bijesz Murzynów.
"do tego oskarzasz mnie o chamskie i aroganckie odzywki"
Mimo że wyraźnie mówiłem wtedy o innych ludziach, on w swoim kunszcie interpretatorskim i tak przerzucił to na siebie. Prawie jak mesjanizm, tyle że nie do końca... :P
"a sam nie jestes lepszy"
Tylko wtedy, gdy ktoś mi pisze, że jestem ograniczony lub obraża mnie w inny sposób. Teraz lista obelg tylko rośnie, więc uprzejmy w rewanżu nie mam zamiaru być.
"a tak w ogole jak macie tu spoko hejterow"
Do tego wyrażamy poparcie dla tych, którzy zbiorowo obrażają ludzi, których jedyną "winą" jest to, iż śmieli mieć inny gust i znaleźli upodobanie w filmie, który Oni (Hejterzy) uznali za marny. No, pięknie, pięknie...
"przy czym normalne jest, że lepsza technologia da lepsze rezultaty. To logiczne i nie da się tego sprowadzić do "IMO""
W sumie to tutaj przesadziłem. Mimo wszystko, oglądałem niedawno prequela The Thing i stwierdziłem, że komputerowo wygenerowane "rzeczy" wyglądają gorzej niż "gumiaki" z oryginału Carpentera. Ale co innego kiepskie efekty komputerowe, a takie najwyższej klasy...
widziales moze ronin z bobem?, podobno tam sekwencje poscigow, szczelanin za sprawa tradycyjnych efektow specjalnych swietnie wygladaja
Gościu nie ogarniasz dalej, ze strona wizualna to nie tyko efekty. Dalej ci napisze mala obludna cioto, ze w swoim temacie bede pisal co chce, jak chce i do kogo chce i twoje chojrakowanie nie robi na mnie zadnego wrazenia:)
omijam, bo juz bylo walkowane, poczytaj o samym procesie toniecia wiedzy ci nikt nie odbierze
Faktycznie sceny koncowe sa tu nie na miejscu, chociaz przeciez podczas pierwszej czesci jak dobrze pamietam zderza sie z gora, czyli bybo by to wtedy prawidlowe. czepiasz sie o moje kazde przewinienia jak jakas dziewica z katolickiej szkoly, przy tym samemu bedac zakreconym jak swinski ogon, kolejny dowod hipokryzji. co do tej sceny jeszcze to chodzilo mi wlasnie jak to napisales jak zaczyna woda zalewac statek.
napisalem tak? skopiuj ten fragment. dla mnie liczy sie efekt, a ten w avatarze dla mnie slabszy, jak calosc zreszta to juz mozna stwierdzic w pelni obiektywnie, w kazdej skladowej, poczynajac od najistotniejszego elementu jakim jest scenariusz tajtanik jest lepszy i musisz to sobie w koncu uzmyslowic mierny fanboyu avata
te swoje aluzje mozesz wsadzic gleboko... bo sa w ogole nie trafne xD
w sumie nudzi mi sie ostatnio na fw, wiec nie mam nic przeciwko i bedziesz wtedy mial bliskiego spotkanie trzeciego stopnia ze swoim marnym tokiem rozumowania, marnym nie majacego uzasadnienia kopiowania itp
jakbym kazdemu tak uzasadniac to nie starczylo by mi czasu, sa takie elementy, ktorych nie wolno rozkladac na czynniki pierwsze, bo to bez sensu. dajmy przyklad, gdzie jest lepsze muzyka w forescie czy w titanicu, uzmyslow sobie, ze jednemu moze sie podobac jednemu tamto, drugiemu tamto. a uwazam, ze wizualnie stoja na tym samym poziomie, ale w titanicu bardziej podobala mi sie no moze nie kameralna, ale dziejaca sie w jednym miejscu akcja, do tego te wszystkie ozdobniki. efekty komputerowe moze i sa lepsze w avacie, ale strona wizualna to tylko ekety komputerowe? jesli tak to avatar lepszy
obiektywnie jako wybitny znafca stwierdzam, ze fabula jest troche lepsza, jesli dolozyc do tego jeszcze dialogi i rozpisane postacie wyzszosc scenariuszowa titanica jest bezzaprzeczalna
ze mnie hejter tez. ale od 9 do 10 niedaleka droga. miales dupku podac jak ci sie podobal zwiastun do uniwersalnego zolnierza, ale to tylko potwierdza jaki poziom kultury przedstawiasz
to tylko potwierdza, ze jestes murzynem
:)
na kolana i do pana psi wentylu
tak ktos nazwal andrieja, ktorego troche poznalem( na blogu angina przesiaduje, a tak btw angina to na jego tez nalot zrob, bo pewnie ma inne zdanie od ciebie, a go nie UZASADNIŁ) i to spoko ziom jest. hejter avatara>fanboy
najlepszy jest ktos z ocena 6, 7, czyli wychodzi na to ze... xD
Ponieważ nadal używasz otwarcie inwektyw, dłużny nie będę, śmieciu.
"Gościu nie ogarniasz dalej, ze strona wizualna to nie tyko efekty"
A ty znowu bredzisz? Zmień wreszcie płytę, albo naucz się czytać.
"twoje chojrakowanie nie robi na mnie zadnego wrazenia"
Jakie chojrakowanie? Nie, serio - CO TY BREDZISZ, mała pierdoło???
"czepiasz sie o moje kazde przewinienia"
Nie - czepiam się tylko wtedy, gdy robisz błędy, a potem bezczelnie próbujesz na mnie zrzucić winę, żeby podleczyć swoje ego. Wybijam ci więc z głowy takie gówniarskie zagrywki, szczeniaku.
"przy tym samemu bedac zakreconym jak swinski ogon, kolejny dowod hipokryzji"
Ty nie zmyślaj, dupo wołowa, bo to na mnie nie działa. Bez przerwy tylko rzucasz jakieś hasełka bez pokrycia. Ja, kiedy ci zarzuciłem krętactwo, przynajmniej wyraźnie podałem, w czym się owo krętactwo przejawia - w użyciu niewłaściwego określenia, po czym wymyślaniu pokrętnych interpretacji, żeby wyjść na swoje i broń Boże nie przyznać się do błędu. A ty, debilu nieuleczalny, umiesz tylko rzucić puste oskarżenie. Nie pierwszy raz, gnojku, tak postępujesz.
"co do tej sceny jeszcze to chodzilo mi wlasnie jak to napisales jak zaczyna woda zalewac statek"
Czyli sam nie wiesz, co napisałeś - gubisz się w swoim obłędzie. Mówisz o konkretnej scenie, a nie umiesz w ogóle takowej podać, tylko pomimo upomnień sypiesz ogólnikami i nadal bajdurzysz o "wodzie zalewającej statek", co nie było jedną sceną, lecz połową filmu z mnóstwem scen. Koniec zaś - samo przełamanie statku i zatonięcie - były zrobione na kompie, co uwidacznia już twój obłęd (albo po prostu kolejną hipokryzję i krętactwo), biorąc pod uwagę twoje psioczenie na komputerowe efekty i próby wykazania ich niższości.
"napisalem tak?"
Jak, ciulu? Pijany byłeś po imprezie, kiedy pisałeś ten post? Bo mi się wydaje, jak czytam te twoje urojenia, że co najmniej pijany. Bardziej jednak prawdopodobne, że naćpany.
"zreszta to juz mozna stwierdzic w pelni obiektywnie, w kazdej skladowej, poczynajac od najistotniejszego elementu jakim jest scenariusz"
Jeśli myślisz, że filmy ocenia się obiektywnie, to jesteś skończonym debilem. Nie pierwszym zresztą - pamiętam, jak jedno takie zero toczyło wojnę z całym forum (tyle że dotyczącym TDK), przedstawiając swoją subiektywną opinię jako "prawdę" opartą "na faktach".
"tajtanik jest lepszy i musisz to sobie w koncu uzmyslowic mierny fanboyu avata"
Mówiłem, że fan Avatara to akurat ze mnie żaden, ale z zakutymi łbami tak sobie można gadać - wiedzą swoje i tyle.
Podoba mi się zresztą stanowczość tego zdania. Takie "Ja jestem Bogiem i Racja jest Moja, nędzny śmiertelniku - pogódź się z tym!". Uważaj, żebyś nosem żyrandola nie strącił.
"obiektywnie jako wybitny znafca stwierdzam, ze fabula jest troche lepsza, jesli dolozyc do tego jeszcze dialogi i rozpisane postacie wyzszosc scenariuszowa titanica jest bezzaprzeczalna"
Rozpisane postacie! Buhahahaha, ty debilu nieuleczalny! XD.
Typowy, bajkowy wręcz motyw z człowiekiem niskiego pochodzenia zakochującego się z wzajemnością w prawdziwej księżniczce, niczym Kopciuszek z księciem, nazywasz "rozpisaniem"? A może "rozpisaną postacią" jest typowy, ze wszech miar dobry i szlachetny bohater (ba, rycerz w lśniącej zbroi!) ratujący ukochaną? Co w tym postaciach, debilu nieuleczalny, jest "rozpisanego"?
"ze mnie hejter tez"
A ten swoje - widać urojenia ciężko wykorzenić.
"ale od 9 do 10 niedaleka droga"
Oj, bardzo daleka. Wystawienie dziewiątki kosztuje mnie nieporównywalnie mniej, niż dziesiątki - którą staram się rezerwować dla filmów, co do których jestem pewien, że na taką ocenę zasługują.
"miales dupku podac jak ci sie podobal zwiastun do uniwersalnego zolnierza"
Tak jak mówiłem - ty byłeś albo pijany, albo naćpany, kiedy to pisałeś. Mało, że bredzisz o jakimś z dupy wziętym "chojrakowaniu", to teraz jeszcze Uniwersalnego Żołnierza (?!?) tutaj znikąd wziąłeś... Udaj się na odwyk i oszczędź sobie wstydu. A póki co ciesz się, że się nazwiskiem nie legitymujesz, pisząc takie narkotyczne wymysły - mniejszy obciach.
"Zwiastun Uniwersalnego Żołnierza", no słowo daję... :/
"ale to tylko potwierdza jaki poziom kultury przedstawiasz"
Drobiazg. To taki mały ukłon w stronę Hammurabiego.
"tak ktos nazwal andrieja, ktorego troche poznalem i to spoko ziom jest"
Więc poznaj mnie, debilu nieuleczalny, zanim będziesz znaczki "<" oraz ">" wystawiał. Zresztą, widzę, że wytknięcie zachwalania ludzi, którzy bez powodu - zbiorowo - obrażają innych, nie dotarło do sumienia.
Podoba ci się mój nowy styl wypowiedzi, poj*bie? Czy wolisz, abym jednak spuścił z tonu? Jeśli tak, to wsadź sobie te "psie wentyle" i resztę - wiesz, gdzie.
poznawac ci nie musze, bo cie poznalem stary matkoje*bco, napieprzasz, ale nic w tym sensownego nie ma, do tego twoja hipokryzja razi jak ****, ustosunkowujesz sie tylko do przystepnych dla siebie tresci reszte pie*dolisz, bo jestes mentalnie na poziomie 8- latka. twoj wczesniejszy post nawet mi sie podobal, bo to nawet troszeczke smieszne bylo, ale teraz dalej sie osmieszasz, pieprzenie dla pieprzenia ciag dalszy i myslisz, ze robi na mnie wrazenie takie pisanie, pisz co chcesz, w koncu takie prawo jest... > mozna nawet bez poznawania userow postawic jak bys nie wiedzial mala obludna cioto:)
odpowiadaj sobie dalej na latwe dla siebie tresci, bo to jest twoj poziom.
nie mam czasu na takich planktonow jak ty (jestes w sumie jedynum), w swoim mniemaniu elokwentna paplanine chcesz ukryc zaburzona percepcje, najlepiej by bylo jakbys mial troche godnosc i wyp,ierdolil zmojego tematu, ale jestes wirtualnym zyebem z przerosnietym ego, ktory nie rozumie jednej prostej sprawy, ze cos moze sie komus bardziej podobac i wcale nie trza tego rozkadac na czynniki pierwsze. jeszcze wracajac do rozpisania postaci, te w titanicu sa zwyczajnie ciekawsze jest pomiedzy nimi chemia, a avatarze jest to sztuczne, zreszta jak dialogi, zreszta jak wszystko.
"Jak, ciulu? Pijany byłeś po imprezie, kiedy pisałeś ten post"
niestety dziecinko na wirtualnej sie nie napijesz, miales podac ten fragment(ktorego pewnie nie ma), a sam mydlisz oczy, pisanie dla pisania ciag dalszy.
"Oj, bardzo daleka. Wystawienie dziewiątki kosztuje mnie nieporównywalnie mniej, niż
dziesiątki - którą staram się rezerwować dla filmów, co do których jestem pewien, że na taką ocenę zasługują."
oj niedaleka, po czasie mozesz zauwazyc rzeczy, ktorych wczesniej nie byles w stanie pojac i na odwrot (tobie to nie grozi w sumie szmaciarzu)
""Zwiastun Uniwersalnego Żołnierza", no słowo daję... :/"
pare postwo nizej mala obludna cioto(nie bede dla ciebie wymyslal nic nowego:))
skleroza juz w podstawowce...
"A ten swoje - widać urojenia ciężko wykorzenić."
musze powtarzac, bo tylko lopatologicznie do ciebie mozna dotrzec chojraku
"Jeśli myślisz, że filmy ocenia się obiektywnie, to jesteś skończonym debilem."
jestes wiekszym jak myslisz, ze filmu nie da sie w miare obiektywnie ocenic, zreszta sam to robisz przy wizualnosc, wiec sam sobie przeczysz co tylko potwierdza, ze jestes na razie najwiekszym debilem na tym forum. rola kota w ciachy = de nira w taxim, bo jeden powiedzial tak, drugi tak.
dalsze twoje posty beda przeze mnie ignorowane, bo nie mam czasu na takie planktony. pzdr
wyzej napisalem, ze ignoruje dalsze jego posty, bo to w sumie gownowarta dysputa z takim jak on . A Ty co sadzisz o wizualnosci tych dwoch filmow? tez uwazasz, ze wszystko sprowadza sie do efektow specjalych?
Nawet tego nie czytałem, wybacz mi ;).
Uważam poniekąd tak jak ty, że te efekty niewiele się zmieniły. Tak jak kiedyś zachwycał Titanic (i nadal zachwyca), tak teraz zachwyca AVATAR.
Właściwie efekty w AVATAR'ze są fajne dlatego, że Na'vi wyglądają jak żywe. Zarówno one, jak i ludzie stojący obok nich. Trzeba przyznać: kawał dobrej roboty, ale tonący Titanic wywoływał bardzo podobne emocje.
Czy wszystko sprowadza się do efektów? Jak mówiłem: nie czytałem i nie wiem o czym konkretnie dyskutowałeś z Der_SpeeDer'em, ale odpowiem jak rozumiem: mnie tam na efektach nie zależy. Najbardziej w AVATAR'ze powaliła mnie muzyka, a później klimat i miłość. Efekty były gdzieś tam upchane między grę aktorską, a scenografię. Mnie nie obchodzą efekty.
Podobnie było na Titanic'u. Bardziej mnie interesowała fabuła, gdyż mój braciszek określał ją mianem "romansidła". Postanowiłem to sprawdzić. Uznałem że nie jest źle. Efekty na pewno fabuły nie przyćmiewają (dajcie spokój. Titanic tonie pod koniec filmu! Cała reszta to zbiór dialogów, bez żadnych wybuchów!). Jednak ten film nie umywa się moim zdaniem do AVK'a. Fabuła niezła, ale mnie tak nie powaliła ;).
Chyba troche zle sprecyzowalem pytanie, bo z tego co ten user wyzej pisal to wynika, ze wizualnosc to tylko efekty specjalne , a jest jeszcze potega zdjec i scenografii, kostiumy w sumie tez mozna zaliczyc do wizualnej strony i w sumie mniej wiecej o tym ta jalowa dysputa byla. Avatar mi sie bardzo podobal pierwszy raz, wielka wage zwracalem na efekty, ale im wiecej seansow tym bardziej uwypuklala sie najdalej niezla fabula, suma sumaru to dobre widowisko, ale nie widze w tym nic wiecej.
Hmmm... Po raz kolejny odpowiem jak zrozumiałem: Oczywiście że nie wszystko sprowadza się do efektów. Trzeba pamiętać że Pandora ożyła, dzięki zdjęciom jakie zostały zrobione ziemskim lasom tropikalnym. Dodatkowo, aktorstwo w AVATAR'ze nie umiera, gdyż w rzeczywistości na ekran komputera, została przerzucona gra aktorska. A cyfrowa technologia zaledwie zamieniła twarze ludzkie, na twarze Na'vi. Nic więcej. Ale kostiumy? To była chyba jedyna rzecz, której w tym filmie nie było ^^. No owszem, były podczas gry live-action, ale ja mam na myśli sceny z Na'vi.
Dobrze zrozumiałem? ;P
Dla mnie fabuła jest więcej niż niezła. Jest FENOMENALNA, WIELKA, PRZEPIĘKNA, POWALAJĄCA, BOSKA i kilka innych epitetów. Nie musisz się ze mną zgadzać, nikogo nie zmuszam, każdy ma swoje zdanie ;).
Między innymi z powodu fabuły, AVATAR wygrywa u mnie z Titanic'iem.
"Dla mnie fabuła jest więcej niż niezła. Jest FENOMENALNA, WIELKA, PRZEPIĘKNA, POWALAJĄCA, BOSKA i kilka innych epitetów. Nie musisz się ze mną zgadzać, nikogo nie zmuszam, każdy ma swoje zdanie ;)."
nie wiem co wlasciwie w niej genialnego, razi schematycznoscia, w sumie duzo tej fabuly nie ma, pare watkow po lebkach, mimo pare nowosci Cameron wprowadzil np. pierwszy atak ludzi na obce organizmy na ich planecie i pare innych. W sumie nie jest taka oklepana troche dodala do gatunku, ale co z tego jak brakuje w tym emocji. w titanicu tez rewelacji nie ma, ale ta prostote "kupuje", bo czuc, ze to prawdziwe. ( musze sobie przypomniec oba filmy, bo z rok bedziej jak zadnego nie widzialem)
o efektach juz nie pisze, bo mi sie rzygac tym juz chce
Moim zdaniem emocje, to właśnie to, co napędza tą fabułę. Ale odbiór filmu zależy od nastawienia i... No właśnie! Od gustów ;).
imo najgorsze co moze spotkac widza podczas seansu to obojetnosc
emocjonalna, brak zadnego zaciekawania tym co sie dzieje, lepiej juz nawet niech beda te bledy logiczne, ale calosc suma sumaru bedzie robic wrazenie.
"bo z tego co ten user wyzej pisal to wynika, ze wizualnosc to tylko efekty specjalne"
Oczywiście wcale tak nie powiedziałem, ale on wie swoje...
"bo to w sumie gownowarta dysputa z takim jak on"
Musiałbyś najpierw zacząć jakąś dysputę ze mną, aby oceniać, co jest warta.
Widzę, że twoje posty przerodziły się już w totalny bełkot - nawet spellcheck ci się z wrażenia schrzanił, a w zeznaniach to się już gubisz totalnie. W sumie dobrze, że nic już więcej nie napiszesz - chociaż byłem ciekaw, jak będzie wyglądał kolejny etap.
"poznawac ci nie musze, bo cie poznalem stary matkoje*bco"
Z pewnością dyskutowałeś ze mną w cztery oczy przy piwie :/. Na pewno. Taaak...
"pieprzenie dla pieprzenia ciag dalszy"
Powiedział facet, który w ramach "argumentu" wspomniał o enigmatycznej "końcowej scenie" i nie sprecyzował tego pomimo wielokrotnych upomnień, aby to zrobił. Za to bez przerwy próbował tłumaczyć własny ewidentny błąd moją głupotą.
"ktory nie rozumie jednej prostej sprawy, ze cos moze sie komus bardziej podobac"
Ależ rozumiem. Dlatego właśnie odpuściłem sobie dochodzenie się w kwestii spornych kryteriów i ograniczyłem się do tych prostszych - vide strona techniczna czy też repertuar oferowany w obu filmach przez stronę wizualną. Abstrahując od tego, co się komu podoba, Avatar na tym polu wygrywa, zaprzeczysz?
"niestety dziecinko na wirtualnej sie nie napijesz, miales podac ten fragment"
Ależ oczywiście - TEN fragment! Pojęcia nie mam, który, ale ty - żeby mieć złudne poczucie "racji" - oczywiście z błędu mnie nie wyprowadzasz.
"oj niedaleka"
Kolejny telepata - ten dla odmiany myśli, że lepiej zna mój system oceniania, niż ja sam :/.
"pare postwo nizej mala obludna cioto"
A co ma wspólnego jakiś zwiastun z Titanikiem? I na jakiej podstawie uznałeś, że Uniwersalny Żołnierz mnie cokolwiek obchodzi? Jakbyś mnie zapytał o nową wersję teorii kwantowej, to może też niby byłbym zobligowany, by odpowiedzieć (pomimo braku celu czy sensu)?
"jestes wiekszym jak myslisz, ze filmu nie da sie w miare obiektywnie ocenic"
Tylko że ty nie mówiłeś o "w miarę obiektywnej ocenie", tylko stwierdziłeś "to juz mozna stwierdzic w pelni obiektywnie, w kazdej skladowej, poczynajac od najistotniejszego elementu jakim jest scenariusz tajtanik jest lepszy".
Otwarcie napisałeś, że ty jeden wiesz, jaka jest obiektywna ocena, a teraz oczy mi mydlić próbujesz.
Sam rzeczywiście mówiłem o obiektywizmie, ale to tylko w kontekście tych elementów, wobec których jakikolwiek obiektywizm ma sens - vide użyta technologia. Nawet się nie dotykałem do kwestii tego, co się komu podoba, bo wiedziałem, że to sensu nie ma. Ale oczywiście ty stwierdziłeś, że "ja takich rzeczy nie rozumiem"...
Na zakończenie chciałbym jeszcze przeprosić za ostatnią linijkę swojego pierwszego (a właściwie to drugiego) postu.