W prostocie tkwi urok tutaj.
Ja nie rozumiem dlaczego się tak strasznie uczepiliście fabuły. Ok jest prosta, przejrzysta i może są jakieś podobieństwa do innych filmów, ale trzeba przyznać, że historia jest naprawde świetnie opowiedziana, pięknie poprowadzona narracja, nie ma w niej absolutnie nic głupiego. Akcja toczy się szybko, płynnie i zgrabnie, film wciąga jak cholera i zdecydowanie się wybija ponad wszystkie filmy do których Avatara przyrównujecie. A ile w tym magii... i nawet nie chodzi wcale o same efekty. Opowieść jest... no piękna poprostu, no i bardzo pozytywna. A i przekaz swój ma. Odziaływanie emocjonalne. Zresztą tak na marginesie w kinie nie da się już niczym widza zaskoczyć, wszystko już było tak naprawde.
Serio ludziska nie widzicie różnicy między fabułą Avatara, a takich megaprostackich filmów jak np 2012, albo Transformers2? To jest dopiero banał.
Ludzie, rozróżniajcie przejrzystą fabułe od jej braku!!!!
Avatar ma świetną fabułę. Co z tego że się moge domyśleć co będzie dalej (przecież tak jest w większości filmów kina rozrywkowego) Sposób opowiadania historii w tym filmie sprawia, ze człowiek się kompletnie zatraca. W przejrzystosci tej fabuły tkwi urok. Tak moim zdaniem miało być i jakby na siłę fabułę skomplikowac to by wyszło gówno, które w pamięć wogóle nie zapada.
Np taki film jak "Piraci z Karaibów" 1 część, prosta fabuła, przewidywalna, ale film bardzo dynamicznie i zgrabnie nakręcony - zapadł w pamięć, a następne części - już nawet nie pamiętam co się w nich działo, takie były przekombinowane.
To się nazywa kino rozrywkowe z najwyższej półki.
Takie jest moje zdanie. Jesli ktoś jeszcze nie był, niech idzie sam zobaczyć z otwartym umysłem i niech sam sobie zdanie wyrobi. Nie zrażajcie się opiniami w stylu "beznadziejna fabuła, tanie efekciarstwo", bo większość widzów jednak ma odmienne zdanie.
Pozdrawiam
mój kolega oglądał Avatara na kompie w słabej kopi i też mi mówił że jest rozczarowany i zniechęcał mnie do pójścia do kina... A teraz już byłem dwa razy w dd 3D i się zastanawiam czy czasem nie wybrać do Łodzi do IMAX'a żeby tam obejrzeć (podobno lepszy efekt niż w dd 3D chce to sprawdzić] :] Tak więc moje odczucie filmu jest świetne :]
Dziś obejrzałem 22 minutowy filmik jak powstaje życie na Pandorze i jestem przerażony w dobrym znaczeniu tego słowa, jak daleko już ta technologia wybiega :] .
Co do fabuły ja osobiście obawiałem się o fabułę że będzie coś w tym stylu "gość przyleci uratuje tubylców i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie" a tu proszę pięknie splecione wątki.
Na plus wyszło to że Jake ani nikt nie zapobiegł zniszczeniu domu Na'vich co zaowocowało wniesieniem dobrą nutą takiego dramatyzmu czy coś takiego xD .
Zresztą grę aktorską w filmie trzeba ocenić na 10/10 bo moim zdaniem odtwórczyni roli Neytiri, Zoe Saldana dała odczuć świetne emocje jakie odczuwają Na'vi
Hehe, to było do przewidzenia, że wiele osób piszących że film ma takie sobie efekty oglądała film "z kamery" na 15 calowym ekraniku i mówi że nic specjalnego. Ja byłem w kinie 2 razy i byłem oczarowany, żeby docenić go w domu trzeba poczekać na dvd lub bluray i oglądnąć na ekranie.
Nie koniecznie :) Nie plakalem :p bylem z kolezanka ;p Musialem zachowac twarz lolz
Nie nie płakałem jka umierał, za to płaczę.......ze śmiechu jak czytam niektóre rozpaczliwe skomlenia jaki to Avatar jest kiepski.
Klarowna fabuła nie jest wadą a stopień komplikacji historii wcale nie świadczy o jej wartości. Często w filmach próbują wrzucić zbyt dużą ilość wątków bardziej skupiając się na ilości niż na jakości.
Skupienie się na jednej, głównej postaci pozwala uniknąć niepotrzebnego chaosu i pozwala wczuć się w przedstawioną historię.
Po raz kolejny to podkreślę. Avatar ma naprawdę dobrą fabułę i nie wiem czego przeciwnicy od niej chcą.
Witam serdecznie wszystkich. Tak sobie czytam troszkę co tu się wypisuje
i dorzucę swoje dwa grosze. Co do zarzutów braku fabuły....fabuły nie ma
w filmie przyrodniczym puszczanym na żywo. W tym filmie przecież jest
jakiś motyw przewodni więc jeżeli ktoś pisze, że fabuły nie ma....to
powiem, niech sobie pisze, żeby nie obrażać. Co do jakości fabuły, hmmm.
Owszem, fabuła prosta, przewidywalna, oklepana - kurcze, ale wciąga! Tak
czytam wszystkich anyavatarowców i z tego co widzę, większość pisze
tylko, że film kicha i...tyle. Bardzo powalające są to argumenty:) Tak
się narzeka na ten scenariusz, ale kurcze kupe filmów okrzykniętych
klasykami miało zbliżoną jeśli nie identyczną fabułę, czyli w stylu są
dobrzy i źli, dobrych jest mało i dostają manto od złych i tu gdzies
między całym tym bałaganem nasz bohater, do tego zakochany w córce
wodza czy innego gościa. Dylematy moralne naszego bohatera, który wkońcu
pomaga dobrym i mamy happy enda. Kurcze 90% filmów powiela ten schemat.
Jeżeli ktoś chce zawiłą i skomplikowaną fabułę...to raczej zapraszam do
teatru lub do dobrej książki z gatunku kryminałów, lub polecam jakąs
pracę naukową :P Co do moich odczuć odnośnie filmu, gdy na niego szedłem
nie nastawiałem się ani pozytywnie ani negatywnie, nie czytałem
komentarzy, stwierdziłem, że warto zobaczyć a potem ocenić i to chyba
najlepsze podejście, bo o ile film nie zachwyca jakimś wyrafinowanym
scenariuszem to było to najszybsze 3h jakie spędziłem w życiu w kinie i
bawiłem się przednio - a oglądałem wersję 2D na 3D dopiero się mam
zamiar wybrać. Film potraktowałem jako w sumie bardziej baśń niż sci-fi
i w tej koncepcji mi się podoba. Cały wymyślony świat, cała kooncepcja
tego ekosystemu, patent z Eywą i tym całym tsahelu, rewelacja, podejście
do wartości życia, latanie na Ikranie - ech Dzień na Pandorze, królestwo
za dzień na Pandorze. Zresztą zmęczony szarością otaczającego świata,
lubię czasem obejrzeć takie naiwne, ckliwe i czasem patetyczne kino,
gdzie można wyłączyć myślenie i po prostu popłynąć w świecie fantazji,
ot tylko po to, aby odpocząć od codziennego życia. W końcu taka ludzka
natura, że czasem lubi uciec w świat fantazji, gdzie świat jest bardziej
czarno-biały niż szary.
Siła filmu to jego efekty i prosty scenariusz - jak ludzie mieliby
popłynąc na filmie, jeśli byśmy im nie wiadomo jak kazali myśleć?
Co do gry aktorskiej, nie wypowiadam się, ale trzeba przyznać że mimika
i emocje głównej aktorki powalają. muzyka też fajnie komponuje się z
filmem, może nie jest to szczyt możliwości Hornera, ale ogólnie podobała
mi się
Zatem film oceniam na mocne 9 i ciekawe co tak Cameronowi teraz po
głowie chodzi :)
Dokładnie o to mi chodzi!
Jeszcze co do aktorstwa. Uważam że wszyscy zagrali doskonale! Nie ma się kogo przyczepić!
No bo często słyszę zarzut że aktorstwo w tym filmie jest marne. Ale proszę o konkrety! O którą postać chodzi?
Dla mnie to takie szukanie dziury w całym. Skoro zarzuty są tak bezpodstawne, świadczy to jedynie o tym jak trudno przeciwnikom wymyślić sensowne minusy filmu. Bo tak naprawdę to najczęściej słyszy się tylko "ten film jest do bani i nie ma fabuły" bez żadnego konkretnego uzasadnienia.
Jeśli chodzi o Camerona, to z tego co słyszałem to ma być trylogia.
Tak, to będzie trylogia. Kolejne części mogą mieć fabułę któa zadowoli filmwebowych krytyków.
Ech, niestety nie wierzę w to.
Nawet jeśli Cameron zaserwuje nam coś bardziej wymyślnego to przeciwnicy Avatara w dalszym ciągu będą krytykować kolejne części, albo dla zasady, albo poprostu gdyż to nie ich gatunek, nie ich "klimat".
No i nie wierzę również w to, że Cameron stworzy kolejne części jako jakieś zakręcone, alegoryczne, megaintelektualne obrazy. Bo po co? Trylogia przecież musi stanowić jakąś integralną całość.
Ja Avatarowi nie mam absolutnie nic do zarzucenia i chcę, żeby kolejne części były w ten sam deseń ;)
Nie każdy film musi mieć wyszukaną fabułę, to nie ten typ kina. Gwiezdne Wojny miały wg mnie jeszcze prostszą fabułę a były rewolucją wówczas, ze względu na efekty i fantastyczny świat, przy czym bajkowosć. Tutaj jest podobnie. Na film ludzie chodzą po parę razy, bo efekty są tak wspaniałe i cała oprawa wizualno-dźwiękowa m.in. mimika, animacje, wyobrażenie świata w połaczeniu z muzyką, sceny lotów smokami. To rewolucyjne ponieważ pierwszy raz tak silnie działa na emocje obraz, a nie fabuła. Fabuła dzięki swej prostocie w połaczeniu z tym co widzimy zachwyca, daje dużo rozrywki. To coś w rodzaju zalążka wirtualnej rzeczywistości. To własnie jest nowością i dotyka ludzi w różnym wieku, z różnym wykształceniem i w różnych krajach.
Nie każdy film musi mieć intrygującą wielowątkową fabułę, bo liczy się sposób przekazania filmu i odbioru przez widza. Wiele filmów widziałem, mniej i bardziej głębokich. Wolę piękną bajkę dopracowaną do perfekcji, która od początku do końca się ogląda niż jakis fabularny pomysł, nowatorski lecz nie umiejętnie nakręcony, bez wyczucia przy czym nudny jak flaki z olejem. Nawet najlepszy pomysł można zepsuć a najprostszy scenariusz można zrobić wspaniale. Avatar jako całokształt jest wspaniale nakręcony, z wielkim wyczuciem i doświadczeniem reżysera. Transformsers, Terminator 4 mimo wspaniałych efektów nie miały nic co by mogło zostać zapmiętane i chciało się do tego wracać. Do Avatara wraca wiele osób, po kilka razy do kin mimo że fabułę już znają to chcą poczuć te emocje jeszcze raz. Fabuła nie ma tu znaczenia bo ludzie ją znając kierują się do kin po kilka razy. Po prostu film wciąga i pozostaje w pamieci. Robi się już kultowy o czym swiadczą zachwyty Neytiri, jakieś tam przebieranki facetów na niebiesko w sali kinowej, zakazy jego wyświetlania itp. Efekty specjalne i dźwiękowe są mocną stroną w połączeniu z emocjami jakie wywołują na odbiorcach.
Na tym polega kino rozrywkowe - ma zachwycać swoim obrazem, a te ponadto wywołuje na widzach wiele emocji. Wiele osób zapomina o genezie kina. Powstało w celach rozrywkowych. Pierwsze filmy miały być zachwycajacym ludzi ruchomym obrazem i niczym więcej. Przez pierwsze 30 lat fabuła była bardzo prosta i oparta na tych samych schematach. Mimo to było wielką reeolucją przyciągającą do kin wówczas jedynie bogatych (regularnie) i średniozamożnych ludzi, którzy oszczędzli pieniądze by zobaczyć schemat. O takiej rozrywce większosć społeczeństwa mogła zapomnieć. Dopiero dużo później pojawiły się rozmaite scenaiusze, a po kilkudziesięciu latach stały się rozbudowane. Kino więc nie zawsze było ambitne a filmy psychologiczne kiedyś były nowością.
Dziś mamy kolejną rewolucją. Ludzi do kin znów przyciąga tamte magiczne kino - kino będące wspaniałym obrazem. Film działa wg mnie poniekąd niczym wirtualna rzeczywistość. Świat wygląda realistycznie, jest bardzo dopracowany - wszystko na ekranie po prostu zachwyca i wyzwala rozmaite emocje. Ludziom podskakuje nawet ciśnienie a pierwszy zgon jest potwierdzeniem. To jedno wielkie widowisko wyzwalające emocje dzięki tak dopracowanej oprawie, bo jesteśmy w stanie ją mocniej poczuć niż w innych tego typu produkcjach. Fabuły pewnie mogłoby całkiem nie być a zachwyt by był. Realizm efektów zdziałał cuda. Wiele filmów działa na emocje w tradycyjny sposób np. Zielona Mila, a Avatar dzięki oprawie która jest niczym piękne krajobrazy przy zachodzie słońca jakie widzimy na pocztówkach i chcielibyśmy tam być. Pierwszy raz efekty specjalne dają coś więcej niż widok przyjemny dla oka - emocje. To wg mnie dlatego jest właśnie rewolucyjne.
Doskonale się z tobą zgadzam, a ludzie którzy tego filmu nie rozumieją niech nie piszą bzdur i tkwią w swoim świecie. Poszukajcie sobie jak powstawał film Avatar a potem piszcie.