Nie oglądałem tego filmu ale nie jestem pewien czy warto. Niech kto mi podpowie.
oczywiscie zawsze warto zobaczyc ja po zobaczeniu zwastuna bylem negatywnie nastawiony ale po zobaczeniu go zmienilem zdanie, a jak chcesz obejzec to koniecznie 3d i imax polecam bo wrazenia n ie z tej ziemi
Jeśli interesuje Cię pusta rozrywka, świecące rośliny i nigdy nie byłeś na 3D to możesz się skusić. Jeśli lubisz prawdziwe kino z dobrymi kreacjami aktorskimi i ciekawym scenariuszem to lepiej sobie daruj bo w tym filmie takich rzeczy nie uświadczysz. Uświadczysz za to dużo patosu, wtórną fabułę, wcale nie rewolucyjne efekty specjalne i mierną reżyserię [wiadomo co się stanie za pięć minut].
Ja wydałem 27 zł żałuję. Lepiej było kupić trochę zielska i się upalić - lepsze efekty
To, że wiadomo co się stanie za 5 minut to raczej wina scenariusza a nie reżyserii. Reżyseria jest w miarę ok.
i tu się właśnie mylisz. To reżyser odpowiada za sposób ukazania historii i to on ponosi pełną odpowiedzialność za brak napięcia w avatarze. Kolega co widać jest fanem LOTRa, który jest świetnym przykładem na to, jak opowiedzieć ciekawie historię i mimo, że każda część trylogii P.Jacksona jest bardzo długa[ok 200 minut], to żadna nie nudzi tak jak avatar [bo ile czasu można się zachwycać tym, że listek zasłania plan, zwierzęta są niebieskie a rośliny świecą]
Problem w tym, że ta historia bazuje w dużym stopniu właśnie na zachwycie Pandorą i jest zwyczajnie cienka.
Nie prawda...niektórzy po prostu nie są w stanie dostrzec nic poza efektami 3d...Historia niesie ze sobą wiele emocji, uczuć, ogromne przesłanie.Historia jest piękna, głęboka i wzruszająca...Ileż osób płacze na tym filmie...
Głęboki to jest Rów Mariański. Tyle tu emocji co w modzie na sukcez. Na niej też płaczesz?
też polecam:) zaciągnęłam nawet chłopaka, który nie lubi takich filmów i był wniebowzięty :)
Oczywiście, jak najbardziej warto!
Ale musisz liczyć się z tym, że po tym filmie, możesz troszkę inaczej patrzeć na świat...hmm dużo osób to spotkało. O takim pięknie jak w Avatarze nie da się tak po prostu zapomnieć, ten świat wciąga....
Byłem na nim 2 razy. Nie uważam, że fabuła jest cienka. Jest prosta, taka jaka powinna być. Nikt nie idzie na ten film licząc na cholernie zawiłą intrygę. To film nasycony efektami 3D, dla nich poszedłem do kina i się nie zawiodłem. Pandora jest piękna. Widać jak twórcy się przyłożyli do swojego zadania. Film ma wielu antyfanów z jednego prostego powodu, nastał trend na kino 3D, kinomaniakom "starej daty" się to nie podoba. Pod jakimkolwiek filmem w tech technologii widzę wpisy jakie to to dno, gniot etc. Rozumiem, też lubię dobre kino i wyśmienitą kreacje aktorską. I wiecie co - nawet w tych super filmach, którymi się tak antyfani kina 3D podniecają - fabuła jest do przewidzenia. Jeśli ktoś patrzy na taki nowoczesny, przesycony efektami film krzywo to jak ma być zadowolony. Uprzedzenie moi mili, uprzedzenie!
Wracając do tematu - Avatar warto obejrzeć właśnie ze względu na wykreowany przez Camerona świat.
Na film namawiał mnie mój mąż. Nie poszłam, on tak. Żałuję. Szczerze żałuję. Bo film na dużym ekranie byłby jeszcze lepszy.
Nie wiem czy ktokolwiek się zastanowił, ale nawet Ci, którzy krzyczą "gniot", "gniot", są poruszeni filmem, a to oznacza, że jest dobry. Dlaczego poruszeni? Bo IMHO, jeżeli film jest dla mnie obojętny, to o nim nie dyskutuję. Po prostu. Nawet go nie komentuję, bo nie warto. A tutaj? Cała rzesza pseudo-krytyków, którzy wiedzą lepiej. Efekty? To nie tylko kolorowe światełka. To przede wszystkim cały świat! Fabuła? Może i prosta, ale opowiada o czymś naprawdę dla nas ważnym, o czymś o czym już dawno zapomnieliśmy. Żyjemy w takim świecie a nie innym, i wiele osób nie potrafi się pogodzić, z wizją czegoś naturalnie prostego. A prostota czasami jest strasznie zawiła. Równowaga, wszystko co żyje jest ze sobą związane, szacunek do zwierząt, do przyrody, do życia, do siebie nawzajem. A tutaj wpada horda najemników, co tylko w głowie kasę mają i burzy świat. To niestety cecha ludzi. I to też jest fantastycznie przedstawione - taki fanatyzm pogoni za pieniędzmi. Nie ważne, że żyją tam prawowici mieszkańcy - ważne, by zniszczyć i odejść ze śmiechem. Film dla mnie jest swego rodzaju alegorią świata. I mam wrażenie że dla innych ludzi także. Tak, odbieram tutaj emocjonalnie, ale po części o to też w filmach chodzi. Żeby go poczuć. Jeżeli film nie wywołuje żadnych emocji, nie ważne czy dobrych czy złych, to uważam że jest kiepski. Poza tym jak dla mnie fantastyczna praca kamery, scenariusz, o którym już się rozpisałam. Ja nie porównuję filmu do filmu, odbieram każdy film jako jednostkę i tylko tę jednostkę należy oceniać.
Warto zobaczyć. Chociażby dla samego doświadczenia.
Po przeczytaniu Twojego postu odniosłam wrażenie, że forum odżywa. Ale to chyba tylko jego ostatnie oddechy, niestety.
PS. fajny avatar :)
Dziękuję. ^^
Forum odżywa.. W jaki sposób? Jeżeli chodzi konkretnie o ten film, czy raczej sposób wypowiadania?
Nie lubię się domyślać, domysły często wywołują konflikty i nieporozumienia.
Pozdrawiam!
Sposób wypowiadania i treść wypowiedzi oczywiście :) Ostatnimi czasy na forum Avatara niewiele się pojawia postów, które mają ręce i nogi oraz są sensowne :) Teraz królują to trolle. Jakbyś tu zawitała wcześniej, to może i byś pogadała sobie z ludźmi o czymś ciekawym, a teraz to lipaaa...
Pozdrawiam również!
Ja rzadko wypowiadam się na forum FW, z prostej przyczyny, że ciężko trafić na konkretną, rzeczową dyskusję. Wszystko przeradza się albo w obrzucanie błotem, albo argumentację "moja racja jest najmojsza". I śmieszne wyciąganie "Ha ha! Ty się nie znasz, bo masz w ulubionych to i to, a temu i temu dałeś taką czy siaką ocenę". Przeraża mnie to :)
Może i fanką Avatara nie jestem, ale film jak dla mnie jest swego rodzaju arcydziełem i chylę mu czoła.
"Nie wiem czy ktokolwiek się zastanowił, ale nawet Ci, którzy krzyczą
"gniot", "gniot", są poruszeni filmem"
Zgadam się. To jest coś co od razu rzuca się w oczy na Forum Avatara.
Nawet najwięksi przeciwnicy filmu podchodzą do krytyki bardzo
emocjonalnie. Być może sami nie zdają sobie sprawy, że film zostawił na
nich głębokie wrażenie. Co to jest np ocena 1/10 która powtarza się
notorycznie u "wielbicieli"? Ktoś o chłodnej głowie wiedziałby, że wystawiając taką notę staje się po prostu niewiarygodny i to sobie
wystawia odpowiednią punktację. Za same efekty film ma powiedzmy wejściowo 4/10 i to tylko w przypadku, gdy pozostałe elementy nie
zainteresują widza. W praktyce często jest tak, że ludzie, którym film
nie podszedł wpadają w przedziwną frustrację i tracą zdrowy rozsądek do
obiektywnej oceny. Dziwnie czyta się negatywne komentarze "na gorąco", szczególnie od osób ogarniętych obsesją i poczuciem świętej misji.
Pomijam oczywiście przypadki celowej prowokacji małoletnich oraz te, w
których użytkownicy "zadomowili" się na forum i piszą głupoty, bo tylko
w ten sposób umieją zdobyć krótkotrwałe zainteresowanie innych ludzi.
Generalnie ilość potu i krwi wytoczona w "świętej wojnie" przeciwko
Avatarowi przez jego przeciwników pokazuje, jak mocne wrażenie film po
sobie pozostawił i paradoksalnie - jak ich poruszył.
Dokładnie, dobrze powiedziane. Robią jedno, ale tak naprawdę całkiem co innego im wychodzi :P
Co do pytania z tematu. Oczywiście, że warto. Tylko takie małe ostrzeżenie z mojej strony, uważaj bo ten film wciąga i uzależnia :)
Ogólnie dziwnie się czyta komentarze, które ukazują, że coś jest złe, i usilnie próbuje udowodnić że to ja mam rację, że to co mi się nie podobało jest kiepskie, a rzesza ludzi to po prostu "ciemnogród" (jeden z "lepszych" argumentów przeciwników danego filmu). Skoro usilnie ktoś dyskutuje o danym filmie, nie ważne czy dobry czy zły, to znaczy że film spełnił zadanie.
Bo przecież kiepski film może nam się podobać, a arcydzieło filmowe może wywoływać u nas nudę, prawda? Toż to nie jest tożsame... ^^
Nie warto zakładać takie tematy. Każdy powie coś innego. Większość się wypowiadających może mieć inny gust od Ciebie. Odpowie kilka osób - 6 że warto a 5 że nie. Co wtedy? Zdecydujesz się? W inny dzień mógłbyś trafić na inne osoby i np. 8 twierdziłoby że warto a 4 że nie warto, a w jeszcze inny dzień 3 osoby piszące że warto, a 5 że nie. Gusta są różne, osoby też.
Najlepiej samemu się zdecydować - idziesz lub nie. Jeśli się nie spodoba to będziesz mieć pretensje tylko do siebie. :)
Moim skromnym zdaniem warto iść. Jednak nie ma co się tym sugerować.
Ja idę jutro 10 raz, być może ostatni.