Odpowiedź prawnika na list czytelnika.
Proszę tylko bez jazgotu ale o uzasadnione odpowiedzi.
Rosyjskie legale
Od roku nałogowo ściągam filmy z rosyjskich serwerów. Płacę SMS-em i przez miesiąc mam dostęp do superprodukcji (głównie z Hollywood). Przy każdym pobraniu dostaję na mejla certyfikat legalności, bo jestem tam zarejestrowany. Pobiera się błyskawicznie, jakość filmów super - mam ich na dysku ponad 100. Nie udostępniam ich nikomu oglądam tylko z rodziną. Czy to jest legalne?
JAREK B.
ODPOWIEDŹ
Artykuł 23 prawa autorskiego zezwala na nieodpłatne korzystanie bez zezwolenia twórcy z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. A zachowanie czytelnika, który nie rozpowszechnia ściągniętych materiałów i korzysta z nich wyłącznie w zaciszu domowym - nawet w przypadku ewentualnego uznania przez sąd źródła pochodzenia utworów za nielegalne - jest zgodne z powyższym przepisem, a zatem nie stanowi ono przestępstwa.
źródło
Chip 3/2010
"Czyli osoby nie udostępniające ściągniętych filmów nie są
przestępcami...mhm...aha... mhm...mhm... czyli 90 % z was i tak nimi jest."
No właśnie.
Piracenie na własny użytek nie jest moim zdaniem aż takie szkodliwe, gorzej by było, jeśli ktoś piraci w hurtowych ilościach dla innych osób, ma nawet grupę stałych klientów (znałem jednego takiego, hehehe, pozdro Miszczuniu) i zarabia na tym sporo banknocików...
Nie jest to wielkim złem - tak jak zdeptanie kwiatka/wyrzucenie malutkiego
papierka na trawnik. Problem w tym że ludzie w ogóle nie uważają tego za coś
negatywnego i robią to na potęgę. To że ktoś sobie gdzieś kiedyś ściągnął np.
Gladiatora mnie nie rusza. Problem jest gdy ktoś co dzień pobiera sobie nowy
film, a potem włazi na fw i wystawia mu jedynkę. Ba! Nawet marudzi że reżyser
zmarnował jego czas. -_-'
Albo pobiera raz na tydzień grę i żadnej nie przechodzi, bądź robi to na kodach.
Popieram posta wyżej. Też mnie śmieszą ci wszyscy pseudo - fachowcy, którzy dają każdemu głośniejszemu hitowi najniższą ocenę i myśli, że jest takim krytycznym, kontrowersyjnym fachowcem. Najlepszym przykładem tego jest to, co dzieje się tutaj, na forum "Avatara". Co trzeci temat to "CO ZA GÓWNO, DAJĘ 1".
Poruszyłeś kolejny ciekawy temat i dorzucę do tego swoje trzy gorsze. Mianowicie, poprzez zbyt łatwy i darmowy dostęp do wszystkich nowych gier i filmów, ludzie zrobili się strasznie wymagający i marudni do potęgi entej. Wszystko, co znane i naprawdę dobre, obrywa notami z dolnego ekstremum skali. Ludziom po prostu w dupach się poprzewracało... Kiedyś, gdy dostęp do takich dóbr jak gry czy filmy był kosztowny, każda nowa produkcja była wychwalana pod niebiosa, bo ktoś musiał ponieść jakąś cenę za dostęp do niej. Teraz ludzie zdobywają i piracą wszystko za darmo, więc i nagle wymagania im się podniosły w sposób nieracjonalny, i wszystko co nowe jest gównem. Żenada...
Od siebie dodam krótko.
Ściągnięta płyta nie smakuje tak jak płyta oryginalna, to samo w temacie
filmów.
Osobiście oglądanie na kompie uważam za masochizm.
No właśnie!
Ludzie min. przez to że oglądają wszystko jak leci za darmo w ogóle tego nie szanują.
A potem jeszcze pozwalają opieprzać aktorów/reżysera itd. za złą grę mimo iż za film nie
zapłacili - a jedynie sami poświęcili na niego czas.
Przy grach objawia się to chyba najgorzej - gdy za jakąś grę zapłacisz to głupio ci jej
nie przejść - natomiast dzisiaj pełno ludzi (szczególnie gówniarzy) gry piraci,
przeważnie na nie marudzi i w większość z nich gra po kilka godzin.
Gry robią się coraz krótsze a ich ceny nie spadają.
Ciekawe jak dzisiaj przeciętny gracz przywitałby Planscape Torment.
Dlatego świetnym rozwiązaniem są serie typu 'super seller' czy różnego
rodzaju 'kolekcje klasyki'. Nico starsze, bardzo dobre gry w bardzo
przyzwoitych cenach.
Kupujesz np. Morrwinda i masz zabawy co najmniej na pół roku ;)
A z kolei płacić 100 zł za nowe call of duty gdzie tryb single zajmuje 5-6
godzin i jest żenująco liniowy a na multiplayu szaleją cheaterzy, uważam za
kompletne nieporozumienie. I gówno mnie obchodzi że gra wyglada ślicznie.
Art. 23 mówi, iż zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych
egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności
pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego
cytat z wikipedii
czyli po prostu nie czytałeś przepisów. Nie wiesz co to piractwo.
kapele nie zrzeszone w zaiks? nie ma takich, każdy kto wydał płytę jest zrzeszony a
tacy co nie są to chłopaki z podwórka co grają na weselach.
Zaiks to tantiemy z puszczania muzyki publicznie - radio, sklepy, koncerty, dyskoteki
itp
a słyszałeś kiedyś o wytwórniach niezależnych? Burning Chords, Trująca
Fala, Refuse Records, EmoTerror...
jak nie zaiks to inna firma, zaiks jest w Polsce a w każdym kraju jego odpowiedniki.
Aby kapela dostawała pieniądze za tantiemy musi być zrzeszona to nie wybór ale żaden
producent nie wyda płyty. A masz taką wiedzę, że znane kapele [ja ich akurat nie znam]
nie mają umów o tantiemy?
ja tu mówię o polskich wytwórniach i o polskich kapelach.
Dla przykładu: Kapela The Damrockers - pomimo że mają na koncie dwie płyty,
to koncertują w weekendy bo w tygodniu pracują. nie traktują muzyki
zarobkowo, a to że Owczarek ich puszcza w trójce traktują jako promocję.
A to czubek góry lodowej.
no to na ten temat nie pogadam, nie mam pojęcia. Z zaiksem miałem pewien epizod, ale
nie tak głęboki.
taka jest idea D.I.Y.
muzyka robiona przez ludzi dla ludzi a nie dla kasy ;)
pozdrawiam.
Chciałbym jeszcze zaznaczyć jedną rzecz, która nie została w tym temacie poruszona, a jest w mojej opinii dość znacząca. Otóż, jakby nie patrzeć, to nawet wyposażenie sklepów niejako zachęca nas do piracenia! No bo jak inaczej można skomentować fakt, że niemal w każdym sklepie walają się płytki CD i DVD, w hurtowych ilościach, które schodzą po prostu jak ciepłe bułeczki? A czyż nie służą one głównie do tego, by nagrywać sobie na nie pirackie oprogramowanie? Do czego je niby ludzie wykorzystują, bo chyba nie do konkursów rzucania dyskiem na odległość... Nie przydają się one nikomu do niczego innego, niż właśnie nagrywania dóbr ściągniętych z Internetu. Albo, w sklepach elektronicznych piętrzy się także od samych nagrywarek... I niech ktoś mi powie, że nie posługują się nimi w głównej mierze piraci :-]...
może nie głównie ale na pewno między innymi.
Jest jeszcze inna kwestia. Taki już jestem zwariowany że mam słabość do płyt winylowych i głównie na tym nośniku kupuję muzykę. Problem pojawia się w momencie kiedy mam ochotę nowej płyty posłuchać np. w drodze do pracy lub w samochodzie (do pracy autem nie jeżdżę gdyż przebić się przez tripolis w godzinie szczytu z Danzig do Gotenhaffen to zadanie dla najtwardszych z twardych). Nie pozostaje mi nic innego niż daną płytkę "ukraść" z netu, bo nie dysponuję nawet sprzętem do zrobienia dobrego winyl ripa.
A potem słyszę od Kazika że jestem kurwą bo zajumałem jego płytę z netu i nie ma znaczenia fakt że wcześniej wywaliłem 70 zł na oryginał (jest to abstrakcja, prędzej bym strzelił sobie w stopę niż zapłacił tyle za płytę Kultu ;)