Nic innego, jak tylko kopia (i to bardzo szczegółowa) Pocahontas, tyle, że zamiast Nowego Świata i
indian, jest kosmos i przerośnięte smerfy, zamiast babci wierzby..., zamiast żeglarza, kosmonauta...
etc.
Tak bywa, jak niektórym brakuje argumentów.
Wtedy warto zaznaczyć, że jeden bohater jest blondynem, a drugi brunetem.
W końcu to istotna fabularnie, wykluczająca plagiat informacja!
Tak, bo przecież kalectwo głównego bohatera czy też jego motywacja i powody, dla których w ogóle znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji, to są przecież kosmetyczne rzeczy stawiane na równi z kolorem włosów...
Popieram długą wypowiedź "Der_SpeeDer'a". "Avatar" a "Pocahontas" to jak porównanie piernika do wiatraka. Wiele filmów jest odrobinę do siebie podobnych ale i tak zawsze się od siebie będą różnić jako całość. Jak ktoś jest uparty to będzie porównywał te oba filmy, chociaż nie wiem w sumie po co i na co. Chyba z nudów.
Oj, facet... :). Ja po prostu lubię pisać - i to nie tylko na internetowych forach. Ja w ogóle jestem pisarzyną - amatorem.
Zresztą, jest to jednym z czynników sprawiających, że widzę - jako osoba, która wielokrotnie się głowiła nad sensownym budowaniem tych wszystkich "szczegółów" oraz "wypełniaczy", czyli w rzeczywistości faktycznej fabuły - jak niemożliwie debilne są te wszystkie brednie o kopiowaniu "Pocahontas". Ci wszyscy "znawcy" za przeproszeniem w d**ie byli i g***o widzieli. Ale ślą lekką rączką te wszystkie płytkie sądy, nie mając najmniejszego pojęcia, o czym mówią.
Nie ma sensu prowadzić konwersacji z osobą która nie potrafi zrozumieć toku myślenia wybranego słuchacza z wyżej wymienionym tutaj tematem:) Oto ten sens:)
"Nie ma ludzi głupich, są tylko źle zrozumieni przez innych"
Tyle ze Pocahontas i jej Indianie mieli mniej szczescia. Ogladajac ten film tez pomyslalam sobie ze to taka luzna interpretacja odkrycia nowego swiata i zasiedlania go. Zakonczenie tylko bylo mniej dramatyczne. Film mi sie bardzo podobal chociaz do dzisiaj myslalam o nim jako o "smerfach dla doroslych" ;)
Kalectwo głównego bohatera czy też całkowity brak analogii w przebiegu kulminacyjnych zdarzeń to rzeczywiście logiczne konsekwencje przeniesienia akcji w kosmos <irony mode off>.