Gdzieś słyszałem, że świat przedstawiony w Avatarze jest w 80% wzięty z pewnej książki chińskich pisarzy. Nawet było o tym głośno. Ta wiadomość sprawiła, że przestałem lubić ten film.
Zapomniałem dodać, że autorzy książki domagali się od Camerona kolosalnego odszkodowania. Cóż, i tak się opłaciło...
Nie wiem, jak mocno trzeba mieć poszurane we łbie, żeby ludzi o nazwisku "Strugacki" uznać za Chińczyków...
W dodatku nie chodziło tu (zdaje się), wcale o 80% świata, tylko o analogię, którą tylko przy dużej ilości dobrej woli można uznać za przypadek - że opowiada o napotkaniu przez ludzi obcej rasy Nave, zamieszkującej planetę o nazwie Pandora.
A jak wyjaśnić to, że podróż ludzi na Pandorę trwała prawie tyle samo czasu, co jest powiedziane we filmie? Dlaczego Nave też byli niebiescy? Cameron w dziwny sposób stworzył świat podobny do ich książki. I to ma być jego własny pomysł? Coś jest tu chyba na rzeczy???
A jeśli mowa o autorach faktycznie mi się pomyliło, są to Rosjanie podajże. Z Matrixem była podobna historia. Podobno autorami mieli być Polacy.
"Nie wiem, jak mocno trzeba mieć poszurane we łbie, żeby ludzi o nazwisku "Strugacki" uznać za Chińczyków..."
To się nieco pośmiałem. Pan Marscorpio by miał ubaw. :)
Wiele elementów w filmach jest często dziełem przypadku w kwestii zbieżności danych koncepcji - po prostu jest tego tyle, że prawdopodobieństwo takiej sytuacji wzrasta z roku na rok. Dlatego w takich dziedzinach nie patrzy się na tego typu elementy, bo w zasadzie nie można by zrobić teraz nic, nie narażając się na jakieś zarzuty o zaczerpnięcia danych pomysł od kogoś innego.
"żeby Cameron zaraz zerżnął pomysł? Nic z tego"
Wymówki... to takie trywialne...
"fakty.."
Dokładnie - fakty są takie, że nie dasz rady podjąć się tego zadania, więc sięgasz po naiwne wymówki. No ale to zrozumiałe, skoro brak umiejętności...
"żeby Cameron zaraz zerżnął pomysł?"
Twój pomysł... Cameron będzie sięgał po twój pomysł... to jest najlepszy dowcip, który tutaj padł od bardzo dawna, ale gratuluję poczucia humoru i takiego swoistego auto-komizmu - nie każdy potrafi z takim rozmachem żartować sam z siebie.
Nie mój problem, że nie wiesz czym jest cynizm. A komiczny to jesteś ty broniąc Camerona i jego "autorstwa" Avatara. Rozumiem, że zmiana oceny byłaby dla ciebie ujmą więc brniesz w absurdzie :)
"Nie mój problem, że nie wiesz czym jest cynizm."
Wiem, nader wyraźnie go reprezentujesz - ja osobiście bym się tym nie chwalił.
"A komiczny to jesteś ty broniąc Camerona i jego "autorstwa" Avatara. Rozumiem, że zmiana oceny byłaby dla ciebie ujmą więc brniesz w absurdzie :)"
Nie bronię jego, bo go nie znam. Nie oznacza to, że mam zgadzać się na irracjonalizm w odniesieniu do pewnych zachowań i postaw. Jak widać preferujesz hipokryzje, twoja sprawa - dlaczego ktoś ma zmieniać nastawienie, wbrew swoim odczuciom? Absurdalne jest sugerowanie czegoś takiego komukolwiek, może kiedyś to zrozumiesz i owszem - byłaby ujmą, bo postąpiłbym wbrew sobie, ale przez pryzmat cynizmu takich oczywistości widać nie dostrzegasz.
Myślę, że słowa Pana Kryptasa, które pozwole sobie zacytować, oddają to najpełniej:
"Matrix" się kłania
bo pełna oryginalność nie istnieje
jeden podpatruje drugiego, tak to działa
jeden robi do bardziej kreatywnie, drugi mniej, trzeci popełnia plagiat"
Oczywiście, znając stanowisko Pana Plantum, słwo "plagiat" pozostaje kwestią sporną. Ale, w końcu, to tylko słowo. Możemy zastąpić je, no nie wiem...zaczerpnięcie pomysłu powyżej jakiejś umownej normy.
Cameron mógłby chociaż nazwy zmienić. Planeta nazywa się Pandora tak samo jak w filmie. Obcy nazywają się Navi tak samo jak w filmie. Dziwny przypadek.
Planeta jak planeta ale nazwa mieszkańców już trochę mnie zastanawia. Możliwe że reżyserowi poprostu ta nazwa się obiła o uszy :
- hmmm... w jakiejś tam książce mieszkańców innej planety nazwano na'vi. Nie głupia nazwa. Będzie pasować.
Na pewno nie obiła się o uszy, na 90% tą książkę przeczytał. Cameron jest cwany, on wie co robi, takie przypadki nie istnieją.
Cameron rozsławił nieznaną nikomu książkę i nawet nie wziął za to ani centa. To dobroczyńca!
Z jednej strony jest to kradzież pomysłu, fabuły i przedstawionego świata. Jak można nazwać Avatar jego dziełem, skoro wiele wskazuje na to, że nie do końca tak jest???
Baśń o Błękitnym Kruku (1997 r.)
oto artykuł: http://www.tvp.info/informacje/kultura/avatar-plagiatem-chinskiej-basni/2074586
http://www.sfora.pl/Avatar-to-plagiat-Sprawa-juz-w-sadzie-a22039
Cameron sam mówił nie raz, że na pomysł Avatara wpadł w latach 90-tych
A jest gdzieś powiedziane które elementy zostały splagiatowane? Bo decyzja sądu :
"Wcześniej chiński sąd odrzucił wniosek pisarza ze względu na brak dowodów. "
Autorowi naprawdę tak trudno było pokazać splagiatowane elementy?
Więc nie wiem czy jednak to nie jest kolejna próba antyfanów-redaktorów do zniechęcenia do filmu. Nie przekreślam tego ale już tak wam nie wierzę ;)
gdyby nic nie było na rzeczy to pozew zostałby odrzucony i w ogóle nie byłoby sprawy.
To jest krótka notatka prasowa. Mieliby ci jeszcze podać nr stron skoro sprawa jeszcze się nie odbyła?
Ach tak. to wy widzicie wszędzie spisek. Dla was avatar jest plagiatem wszystkiego co istnieje. No cóz, tak to jest z psycho-trollami.
Cameron skorzystał z zasady, ukradnij, pozmieniaj i sprzedaj jako swoje.
Jak widać wyszedł na tym bardzo dobrze.
No coż. Mówienie że Avatar to plagiat Pocahontas było dla mnie naciąganym argumentem antyfanów ale problem z tą książką mnie zaciekawił.
Powtórzę moje pytanie aby ono nie zniknęło z odmętach forum.
Kiedy ta książka została wydana?
Strugaccy to znani pisarze(min.Piknik na skraju drogi), poszukaj sobie.
A teraz nie wiem czy chodzi o jakąś książkę Strugackich czy Chińską baśń...
że to mrygające co nie? to za mało, skupmy się na wątkach fabularnych, Pcahontas + Tańczący z Wilkami - starczy..
no Ja muwie o fabule, jest identyczna co w av, koleś przybywa na obcą planete, koleguje sie z córką władcy, uchrania królestwo przed innym królestwem, oraz zachowuje w tajemnicy przed swoimi istnieniem ludności
Ato cytat z pewnej strony internetowej:
"Rosyjscy krytycy filmowi oskarżają Jamesa Camerona o plagiat. Bijący rekordy popularności "Avatar" ma ponoć wiele wspólnego z cyklem dziesięciu powieści fantastyczno-naukowych napisanych przez braci Strugackich, autorów m.in. "Przenicowanego świata".
Akcja wydanych w latach 60. książek rozgrywa się w XXII wieku na Pandorze - porośniętej drzewami planecie, zamieszkiwanej przez humanoidalne istoty zwane Nave. Osoby, które widziały już "Avatara", z pewnością dostrzegają podobieństwa między oboma dziełami.
Żyjący dotąd Borys Strugacki ogłosił, że nie obejrzał filmu Camerona i nie ma zamiaru się z nim procesować. Wytwórnia 20th Century Fox odmówiła komentarza na ten temat. "
I co wy na to???