Skoro ten film zdaniem wielu, ze względu na rewolucyjne efekty specjalne (bo chyba nic innego w X muzę nie wnosi), jest milowym kamieniem kina, to czy pierwsza ilustrowana, czy kolorowana, czy pełna pozytywek i rozkładanek książka, była (jest) milowym kamieniem literatury ??
Sewo, nie spodobał się film? zmarnowałeś 2 i pół godziny życia w kinie?
To nie marnuj czasu na forum.
Sewo: tak jak napisał kolega "Lord Farquaad" - "... nie marnuj czasu na dyskusję...". Bo albo "Avatar" jest arcydziełem albo jesteś przeciwko Nim. Na tym forum, w tym temacie, jak za komuny "obowiązuje jedyna słuszna linia". Nie podobał Ci się "Avatar", nie złapałeś jego głębokiego przesłania - jesteś passé (ja zresztą też :) ). I tak masz szczęście, że jakiś fan nie zasunął Ci "wiązanki" jakich pełno na tym forum. Jak czytam niektóre wypowiedzi jestem przerażony, wymiana ocen dotyczących filmów, została sprowadzona na tym forum do okraszonej stekami obraźliwych epitetów kakofonii."Człowiek przeklina, bo brakuje mu słów.
Nie potrafi wyrazić tego, co czuje."
Lordzie, pawimor-ze... wiem, rozumiem i dzięki za troskę, ale zwyczajnie i po ludzku wkur.... mnie ten cały szał, a nawet nie on co skretyniały poziom argumentów i niebywała agresja w ich narzucaniu
Pozdrawiam ;-)
kilka miesięcy temu zadałam to samo pytanie i odpowiedzi nadal nie otrzymałam.. tutaj kończą się argumenty fanatyków filmu
tak jak nie mam zielonego pojęcia jaki tytuł nosił pierwszy film dźwiękowy czy kolorowy, tak też wydaje mi się, że spotka to samo Avatara - prędzej czy później, ale tak się stanie..
poza tym Avek nie jest pierwszym filmem 3D - jest pierwszym tak dobrze zrobionym i realistycznym
osobiście, po seansie 3D i 2D jestem zdania, że:
3D opłaca się oglądać jedynie na kosmicznie gigantycznym ekranie [dla porównania byłam też na Clash of the Titans i film prezentowano na standardowym ekranie -> masakra, odradzam]
Horner się zestarzał - nie pamiętam ani jednego tonu z filmu i jedyne co mam w głowie to drącą koński ryj Leone Lewis - cukierkowa fabuła? jest ok, ale ta piosenka więcej czarnego PR robi niż.. niż.. nie mam pojęcia. straszne przeżycie słuchać tych jęków..
suma sumarum - fajny film, prosta fabuła, rewelacyjny świat i na pewno nie raz dostarczy rozrywki, ale... ale nie jest to nic odkrywczego
oczekiwanie rzeczowej odpowiedzi od fanatyków oraz szukanie "znawców" na tym forum, wyklucza pradziwą chcęć poznania odpowiedzi na swoje pytania
a to czy film jest rewolucyjny czy nie wyklucza tego że może się ludziom podobac
i się podobał, nie efekty których mało kto się zna, nie 3d, które też nie jest niczym nowym choć może lepiej zrobione, nie orginalna muzyka, ale mimo wtórnosći dokonale dopasowana, nie orginalna historia - prostota w tym wypadku jest atutem - jak widać mimo to można zrobić świetny film który większości się podoba, większośći bo nie ma filmu który będzie podobał się wszystkim
mimo mojego uporu bom nie lubię czytać i słuchać peanów adresowanych do czego- kogo- kolwiek, to uważam, że Avatar to taki uniwersalny film
Cameron zgrabnie połączył wszystkie motywy i stety lub nie dodał moralizatorski przekaz i ludziom to się spodobało.
to co odróżnia go od niżej wspomnianych Matrixa i Gwiezdnych Wojen, które też przecież są zlepkiem popularnych motów odróżnia właśnie owo moralizatorstwo, które bardziej wymagających filmożerców może kłuć w oczy.. ktoś kiedyś próbował uczyć starego psa? ;)
dobra historia i przekaz ale dla określonego typu ludzi:
a) młodzieży - sorry, ona wciągnie wszystko
b) ludzie wrzuconych w kierat korporacyjny, którzy tęsknią za dzieciństwem i wolnością
Na'vi pokazują piękne obrazki wspólnoty gdzie nikt, za przeproszeniem nie sra, nie rzyga, nie ma gwałtów itd. idealistyczny obrazek, ładny obrazek, ale totalnie bajkowy i nierealny, co dla jednych jest plusem a dla innych minusem.
Gwiezdne Wojny ?? Matrix ??
Fanem tego pierwszego nie jestem (nie widziałem żadnej części), ale Matrix ?? Człowieku... Porównanie do Avatara (filmu z rodzaju pocahontas czy tańczący z wilkami, z tym, że podanego w max infantylnej formie) to jak zestawienie Klubu Szalonych Dziewic z Alternatywy 4. Wybacz ale zupełnie nie trafione
no chyba, ze nie widziałeś Matrixa, grałeś np tylko w grę na Xboxie i w związku z tym nie dostrzegłeś już w czasie projekcji nic odkrywczego
Oczywiście, że oglądałem Matrixa, mam go w ulubionych, uważam nawet że jest lepszy niż Avatar, ale chodziło mi o zasadę. Jak wchodził Matrix też były osoby które jechały go w sposób podobny do tego jak obecnie atakuje się Avatara. A porównuję je, bo oba mają dużą grupę fanów i oba były przełomami jeśli chodzi o technikę i efekty specjalne.
Serio nie widziałeś żadnej części Star Wars? Żałuj, nie wiesz co tracisz. Ale jak w 1977 też nie wróżono mu sukcesu, do kin puszczono tylko 20 kopii, a do dzisiaj film jest znany i lubiany.
Ponadto pojmij proszę, że nie jest sztuką (w sensie miejsca w 50 najlepszych dzieł takiej czy innej sztuki) zrobić coś odtwórczego, zagrać dziś jak the beatles (albo i lepiej), odegrać chopina (nawet z większą od Mistrza pasją), odmalować Krzyk Munka nawet w bardziej trafionej tonacji, czy też zrobić animację z cyklu 'lepiej zrenderowany Shrek' (choć ten ostatni w ogólnym kryterium - dobrego filmu - zostawia Avka w mega dołku)...
Poniekąd masz trochę racji- ciężko jest przebic to co było wcześniej zrobione. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest wiele filmów lepszych niż Avatar min.Shrek, Star Wars,LOTR, Ojciec chrzestny, Forrest Gump, ale pomimo tego jak dla mnie Avatar to fantastyczny film zasługujący na 10. Ale oczywiście możesz mieć inne zdanie
Taa, nie jest sztuką, ale tylko jeden na x filmów wyjątkowo się ludziom podoba, to Beatlesów, Chopina i Munka, a nie ich następców ludzie kojarzą itd...
nie, nie jest.. trzeba być sprytnym i umieć połączyć różne elementy tak aby ludzie to kupowali
dla porównania:
Van Gogh i Picasso - obaj niezwykli, utalentowani, ale pierwszy był nieprzystosowany do życia i nie umiał sprzedać swojej twórczości, a drugi pod koniec życia, otwarcie mówił, że byle gówno nabazgrze, a ludki to kupią..
inne porównanie:
Gwiezdne Wojny Lucasa i Alien Scotta - zły czas dla Scotta i nie trafił ze swoim wizjonerskim filmem. ludzie woleli fantasy i świetlne miecze od paskudnego Obcego..
albo:
Blade Runner Scotta i Terminator Camerona - niezwykłe filmy, praktycznie pierwsze 'dorosłe' sf.. ale większość ludzi wolała oglądać Arniego jak rozwala gliniarzy niż oglądać nudną detektywistyczną historię o robotach, które chcą być ludźmi..
każdy film ma swój odpowiedni czas
nie jestem pewna czy Avatar wskoczył w swoją niszę [choć jak widzę biednie wykonane próby namazania niebieskich elfów to mi się przewraca w żołądku] bo w sumie niedawno był taki film, bardzo optymistyczny, pozytywnie nastrajający. Slumdog Millionaire - prosty wzruszający film, a jaką furorę zrobił. ale miał fuksa.. trafił na największą ofensywę wojsk w Iraku, ludzie po prostu już mieli dość wojny..
wątpię aby film o kolejnej wojnie tak długo się utrzymał, nawet jeśli to tubylcy kopią tyłki tym fe jankesom ;)
"trzeba być sprytnym i umieć połączyć różne elementy tak aby ludzie to kupowali "
Zatem Avatar jest sztuką. Dziękuję.
ale jaką sztuką.. sztuką marketingu - z pewnością, ale tobie chyba nie o to chodziło ;)
ale, żeby nie było, obecnie jest łatwiejszy dostęp do wszystkiego, sieć, portale typu myspace umożliwiają nieznanym osobom zabłysnąć i zdobyć szerszą widownię, a 20-30 lat temu to było dość ciężkie.. no bo czym powiadomić masę ludzi o nowym projekcie? kurierem? ;)
no ale na taki film jak Avatar potrzeba też kasy, a tej Cameronowi nie brakowało więc i tak ma zdecydowanie łatwiej
Film opiera się w głównej mierze na obrazie - jego jakość również wpływa na odbiór oglądanej historii. To tak jak w przypadku książek od intonacji lektora zależy czy wraz z bohaterami przeżywamy ich przygody w mniejszym czy większym stopniu.
czytanie na głos Zmierzchu nawet przez sir Dereka Jacobi nie pomoże w odbiorze tej książki ;) nie w takim stopniu jakby mogło się wydawać ;D
NIe czytałam, więc się na temat Zmierzchu nie wypowiem. Filmu też nie widziałam.
Ale jeśli chodzi o filmy fantasy, s-f to chyba obraz ma bardzo duże znaczenie w ich odbiorze, bo ma pokonywać granice naszej wyobraźni. Pokazać to, czego w codziennym życiu nie widzieliśmy i czego sobie nie potrafiliśmy wyobrazić.
nie ma czego żałować ;)
cóż, niby tak, aspekt wizualny jest bardzo ważny ale od samych pięknych obrazków, niesamowitych stworów może głowa rozboleć
ja obejmuję film jako całość i jeśli wizualna otoczka, fabuła, muzyka nie współgrają, no to kaplica
Ja się z Tobą w zasadzie zgadzam. Tyle, że moim zdaniem w Avatarze wszystkie te czynniki ze sobą współgrały jak najbardziej.
Do osobistej oceny każdego widza należy poziom poszczególnych.
Podoba się albo nie.
Ale nie można powiedzieć, iż oraz, jego jakość oraz to co widizmi na ekranie jest nieważne. To tylko chciałam podkreslić.
ja dałam Avkowi całe 7/10
byłoby 8/10 ale dwa elementy zadecydowały o spadku w moim.. umm.. rankingu:
nijaka muzyka - nie przeszkadzała, ale też jakoś zbytnio nie rzucała się w ucho
ściąganie danych przez Na'vi - to ich połączenie było takie mechaniczne, zabrakło mi mistycyzmu
takie są moje odczucia po trzykrotnym obejrzeniu filmu
Muzyka...mnie się wydawało, iż temat przewodni był doscyć wyrazisty i pojawiał się wtwdy kiedy trzeba. Poza tym temat towarzyszący Jakowi bardzo mi się podobał. To moje odczucia.
Co do łączenia się Navi z Eywa...chodzi o to, że to przez warkoczyki a nie np bardziej telepatycznie? Moim zdaniem ciekawe rozwiązanie. Nie przypominam sobie abym wczesniej takowe widziała, ale nie znam wsyztskich dzieł s-f i fantasy.
7/10 to nie jest niska ocena:)
mi od razu skojarzyło się z Ghost in the Shell i, co w sumie na jedno wychodzi, Matriksem
Matrix - faktycznie, Keanu łączył się przez rdzeń kręgowy. No ale tam już w ogóle nie było miejsca na mistycyzm. Tylko ból:)
Sprawdziłam ten drugi tytuł - "Duch w pancerzu", bo nie znałam wczesniej.
Nie mogłam widizeć, bo nie było wydania w Polsce.
co Matrixa - hmm, jak na sf to tam było od groma mistycyzmu i symboliki, zwłaszcza w kolejnych częściach.. co prawda w ostatnie odarli film z tego i zresetowali historię, ale cóż.. zdarza się najlepszym
co do GITS - dobry, ale dla mnie nudny
Ja nie mówiła o Matrixie w ogólnoeści, a w smaym mechaniźmie "łączenia" Tu był ból.
jeszcze jeden tytuł sf mi się przypomniał: Neon Genesis Evangelion - tam metafizyki masz aż po żeby trzonowe :D
Dlaczego nazywamy Andreja Tarkowskiego geniuszem kina, mimo, że jego filmy - pełne treści (której przeciętny śmiertelnik nie załapie), są fatalne warsztatowo (dłużyzny, przesadna statyczność - a gdy już pojawia się jakaś akcja, jest z reguły nielogiczna), szczególnie pamiętna ucieczka do Strefy. A przecież kino powstało chyba po to, by operować obrazem - czego Tarkowski po prostu nie potrafił robić.
Oczywiście nie porównuję tutaj Camerona do Tarkowskiego, pytam dlaczego ponoć geniusz kina nie potrafił operować umiejętnie obrazem ? Czy kręcił obrazy które stały się kamieniami milowymi ? Odpowiedź chyba znamy.
Takie dyskusje można prowadzić w sporej większości filmów, nie rozumie tylko dlaczego wszyscy siadają na Avatara, bo jest za wysoko w rankingu ? W takim wypadku zapraszam do lekarza specjalisty.
Apropo rewolucyjności - Avatar taki jest, jest pierwszym obrazem nakręconym w technologii stereoskopowej - i choćby ch*** na ch**u stawał, nic tego nie zmieni.
Dlaczego do specjalisty ??
Czy pierwszy zegarek w wmontowany w gustowny obrazek ze skóry do kupienia w chińskim sklepie powinien znaleźć swe miejsce pomiędzy np PattekPhilipe,a Omegą Seamaster ?
"Dlaczego nazywamy Andreja Tarkowskiego geniuszem kina, mimo, że jego filmy - pełne treści (której przeciętny śmiertelnik nie załapie), są fatalne warsztatowo... ...A przecież kino powstało chyba po to, by operować obrazem - czego Tarkowski po prostu nie potrafił robić. "
Wybacz ale mogę powiedzieć wiele rzeczy na temat filmów Tarkowskiego ale na pewno nie to, że są fatalne warsztatowo. One są wprost niesamowite pod tym względem! Zdjęcia + muzyka ech... coś wspaniałego. Do dziś ciarki mi przechodzą kiedy wspominam pewną scenę ze "Zwierciadła".
To zupełnie inna liga niż Cameron. "Avatar" to przede wszystkim rozwałka, popis technicznych możliwości i moim zdaniem nic ponadto. Filmy Tarkowskiego to dzieła bardzo subtelne.
Teraz dochodzimy do jakże odkrywczego stwierdzenia: de gustibus non est disputandum :D
Ale pisać od razu, że Tarkowski tworzył dzieła fatalne warsztatowo? Nieee... nie wierzę, że takie stwierdzenie się tutaj pojawiło. Chyba że coś przeoczyłem albo to tylko jakiś żart...
"One są wprost niesamowite pod tym względem! Zdjęcia + muzyka ech... coś wspaniałego"
Czy my oby na pewno oglądaliśmy tego samego Tarkowskiego ? Nie mylisz przypadkiem zdjęć ze scenografią ? Zdjęcia w jego filmach są mega nudne, tak jak już pisałem, niesamowicie długie i przy okazji banalne. Jedyne ciekawsze zdjęcia które mnie zaciekawiły były w Rublowie i na tym chyba koniec, Stalker to jeden z pierwszych filmów, które mnie zabiły (w negatywnym znaczeniu tego słowa).
"To zupełnie inna liga niż Cameron. "Avatar" to przede wszystkim rozwałka, popis technicznych możliwości i moim zdaniem nic ponadto. Filmy Tarkowskiego to dzieła bardzo subtelne. "
Oczywiście, masz rację, ale nie sądzisz, że miał ograniczone pole widzenia w tej dziedzinie ? Mam na myśli brak pracy kamery etc. Bo wiesz, w kinie jest cienka linia między subtelnością a nudą. Powiem krótko, przy takim Kurosawie, Tarkowski jest malutki.
Zaś Avatara nie nazwałbym rozwałką(no bo prócz finałowej sceny ?), na pewno popisem technicznym z prostym morałem - jak już wiele razy stwierdziłem, Cameron (w kwestii Avatara) to taki efekciarski Tuwim.
"Teraz dochodzimy do jakże odkrywczego stwierdzenia: de gustibus non est disputandum :D "
Teoretycznie to fakt, a praktycznie, do Tarkowskiego trzeba mieć naprawdę specyficzny gust. Oglądając Stalkera, przypomniał mi się taki cytat Pazury z "Chłopaki nie płaczą" :)
"Chyba że coś przeoczyłem albo to tylko jakiś żart..."
Nic a nic nie przeoczyłeś, tym bardziej, że z Tarkowskim jestem na bieżąco - więc całość oceniam na świeżo, i jeśli kamera nie zacznie się w końcu ruszać to po prostu zastrzelę telewizor. Zdecydowanie wolę poczytać Strugackich.
"Czy my oby na pewno oglądaliśmy tego samego Tarkowskiego ? Nie mylisz przypadkiem zdjęć ze scenografią ? Zdjęcia w jego filmach są mega nudne, tak jak już pisałem, niesamowicie długie i przy okazji banalne. Jedyne ciekawsze zdjęcia które mnie zaciekawiły były w Rublowie i na tym chyba koniec, Stalker to jeden z pierwszych filmów, które mnie zabiły (w negatywnym znaczeniu tego słowa)."
Nie, nic nie pomyliłem.
Czyli jednak gust ;)
"Teoretycznie to fakt, a praktycznie, do Tarkowskiego trzeba mieć naprawdę specyficzny gust. Oglądając Stalkera, przypomniał mi się taki cytat Pazury z "Chłopaki nie płaczą" :)"
Hmmm... to może mam specyficzny gust? Nie wiem... oglądam naprawdę dużo i nie mam nic przeciwko akcji, jak i bardziej rozwlekłym scenom. Mogę obejrzeć zarówno "Lalki" Takieshi Kitano, jak i "Red Cliff" Johna Woo.
Wszystko to gust ;)
Tak odbiegając od tematu :D, "Avatar" to przeciętniak w ładnej oprawie. Dziękuję. ;P
Pozdrawiam!
Faktem oczywistym jest, że są gusta i guściki, problem pojawia się w tym momencie kiedy komuś zaczyna brakować tolerancji, bo w końcu do każdego filmu trzeba podejść inaczej. Jest sytuacja taka:
Idę do kina na Avatara - czego oczekuję ? Jamesa Camerona, prostej fabuły, i w tym wypadku zabójczych efektów specjalnych.
Co dostałem ? Patrz wyżej.
Idę do kina na Stalkera, czytając forum, to skończone arcydzieło, mógłbym wręcz wywnioskować, że zmieni moje życie. Tymczasem niektóre ujęcia trwają po 9 minut i niejednokrotnie nic się na nich nie dzieje, jakbym tak nie znał biblii to trzeba by opuścić salę kinową.
Rozmawiałem swego czasu z fanatykiem Tarkowskiego, prosiłem go, żeby wyjaśnił mi WTF ?! Niestety zostałem tylko uraczony stwierdzeniami, że Tarantino jest słaby etc. (magister polonistyki, że niby).
Idę do kina na Piątek 13-tego - czego oczekuję ? Sieczki generalnie, paru głupich kobitek i kolesi, siekiery, i jednej bohaterki która przeżyje. Dostaję dokładnie to.
Jaki wniosek ? Wiem na co idę do kina, wiem czego oczekiwać, dlatego dobierając repertuar rzadko wychodzę zawiedziony. Ostatnio zawiódł mnie Zmierzch Tytanów - chociaż nie ukrywam, że trochę poczytałem tu i tam, i zdawałem sobie sprawę, że mogę wyjść zdegustowany.
Dlatego zawiódł mnie Tarkowski, postawiono mu bardzo wysoko poprzeczkę, spodziewałem się przynajmniej pamiętliwych scen, albo chociaż monologów - przykro mi, nie pamiętam - autentycznie, następnego dnia zostają mi tylko strzępki. Gdzie tam do Larsa Von Triera. Blisko 3 godzinne Dogville (grane w jednym pomieszczeniu) zahipnotyzowało mnie po same napisy końcowe. Tak się pobudza wyobraźnię widza.
"Tak odbiegając od tematu :D, "Avatar" to przeciętniak w ładnej oprawie"
A ja powiem tak: Avatar to bardzo dobra bajka w miażdżącej oprawie :)
Muszę dodać, że ja wcale nie jestem jakimś wielkim wielbicielem Tarkowskiego. Po prostu uważam, że jego filmy posiadają wspaniałe zdjęcia i dość ciekawy klimat. Momentami takie "Zwierciadło" bardzo się ciągnęło. Staram się jednak podejść trochę obiektywniej i nie patrzeć tylko przez pryzmat gustu. Doskonałym przykładem jest tutaj "Odyseja kosmiczna 2001". Obejrzałem bo klasyk, arcydzieło i... cóż... 7/10.
Dłużyzn w pewnych przypadkach też nie znoszę. Może dałbym niżej jednak wiem, że byłoby to krzywdzące.
Poszedłem na "Avatara" licząc na wspaniałe efekty specjalne (dostałem), rewolucyjne 3D(nie widziałem różnicy np. w stosunku do "Koraliny" 3D :)), przeciętną fabułę z jakimiś tam przebłyskami(niestety zawiodłem się) i... przede wszystkim na dzieło z niezwykły klimat (nie dostałem i dlatego tym bardziej jestem zawiedziony).
Jestem w trakcie serialu, także skrótowo. Nienawidzę dłużyzn, ale nie jestem też fanem mega dynamiki, sam bawię się montażem i to jest pryzmat przez który m.in. oceniam filmy, znam temat od podszewki. Avatar to dzieło montażowe, praca włożona w jego montaż, umiejętności, są dla mnie niepojęte. Co innego w starym rosyjskim kinie, w sumie czemu mam się dziwić, tamte czasy, ale nie przypadkowo wymieniłem Dogville, nie przypadkowo podkreśliłem czas trwania - montażysta powinien dostać Oscara i parę innych nagród.
O samych zdjęciach Tarkowskiego trochę źle się wyraziłem, bo to w sumie bardziej chodzi mi o właśnie jego montaż, a właściwie jego brak absolutny i pracę kamer - i to już nie gust, to po prostu błędy, chyba, że to jakaś forma, ale jeśli tak, to zdecydowanie mi się nie podoba.
Avatar ? Nie widziałeś różnicy ? Ja zauważyłem po pierwszym pełnym ujęciu, wystarczy popatrzeć na krawędzie pierwszego planu, różnica jest co najmniej rażąca, wystarczy popatrzeć na głębię - jeszcze większa różnica - Fusion 3D to wynalazek na miarę XXI wieku.
Fabuła ? Ja mówię po prostu - jest prosta, ale nie prostacka. Pandora wyrwała mnie Ziemi na blisko 3 godziny. Czysta przygoda, a przy okazji kocham leśne klimaty - więc wrażenie było tym większe.
Popieram wypowiedź. Nic dodać nic ująć!
Przereklamowany film i tyle. Daje mu 1/10.
Ta 1. za efekty specjalne...
Po co tak drążyć w tych filmach. Mamy interesujące pozycje to je oglądajmy a nie wciskajmy drugiemu że to jest złe a to wspaniałe. Mi się Awatar podoba mój brat go nie znosi ja byłem na tym kilka razy w kinie a mój bracik raz i nie podobało mu się. Są różne gusta każdy ogląda co mu się podoba. Dla mnie Awatar jest arcydziełem dla was może być dnem. Wy go nie rozumiecie ja nie rozumiem dajmy na to ojca chrzestnego. Dla mnie Awatar to pierwszy film który zasługuje na 10/10 Każdy jest inny i mówię jeszcze raz żeby się debile odczepili od filmu którego nie pojmują ja nie jade po filmach przy których się onanizujecie. KPW ?????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!