Nie jestem jakimś wielkim fanem Avatara, nie zachwyciłem się nim jakoś bardzo, oczekiwałem tak naprawdę czegoś zupełnie innego, ale nie mogę odmówić temu obrazowi zwyczajnego piękna.
Avatar jest schematyczny do bólu, wydawałoby się że twórcy poszli na łatwiznę i zwyczajnie olali fabułę, ale dla mnie ta część filmu Camerona jest na takim poziomie na jakim powinna być. Scenariusz jest prosty i w swej prostocie piękny. Wszystko jest klasyczne" dobro, zło, miłość, happy end. Naprawdę nie wiem co (prawie) wszystkim w tym przeszkadza. W tym filmie pokazano jaki powinien być świat, czym powinna być prawdziwa miłość (podobnie było w Titanicu). Do tego wszystkiego niesamowite niesamowite efekty i spaniała muzyka Jamesa Hornera (nieco odtwórcza, ale piękna).
Czy moge polecić Avatara? Tak, szczególnie tym osobom które jeszcze wiedzą że kino to zwyczajna i prosta rozrywka.