Wczoraj byłem z dziewczyną w bydgoskim Multikinie. Efekt powalający! Moja szczeka pozostała na siedzeniu gdzie moje cztery litery przezywały tortury. Pomijając ten fakt, film jest estetycznym mistrzostwem świata. Reakcje ludzie na seansie jakich nigdy wcześniej nie widziałem . Po zakończonym seansie ludzie w kinie wyglądali jakby ktoś rzucił granat szokowy. Pewna pani po stronie mojej kobiety była tak przejęta, ze najlepiej sama by się umalowała w barwy wojenne, podwinęła kiece, luk z torebki i zaczęła sypać do tych wypasionych Mechów (podobały mi się!).Takich przykładów w obrębie mojego pola widzenia, biorąc pod uwagę ze było ciemno i miałem te glasy 3D na nosie, znalazł bym jeszcze ze 4. Wygląd ludzi gdy zapaliły się światła i ich entuzjazm przy pakowaniu mówił sam za siebie. Wracając do filmu. Świat stworzony w filmie wygląda powalająco. To były czary 21 wieku. Ilość barw nadawała magicznego klimatu. Efekt 3D dodawał temu głębi. Cała historia mimo ze faktycznie, wyraźnie można odczuć podobieństwo do Pocahontas (podobieństwo Tsu'Teya do Kekaty) z taka lekka nutką Titanica XD. Jakkolwiek wciąga. W zasadzie nawet nie wiem kiedy te 2,5 zleciało. Aktorzy spisali się rewelacyjnie. Moim favem okazał się płk.Quaritch . Był z niego taki uroczo antypatyczny kawała madafaki alias papa Smok. Kończąc moje wywody. Przyglądałem się wcześniej krytycznym tematom tutaj, zanim jeszcze widziałem film. Stwierdzam że ludzie maja nasrane w głowach. Czepianie się fabuły czy szukanie jakiś przekazów. Najlepiej jakby zrobić z tego intelektualna krucjatę gdzie człowiek po 3 dniach doszedł by do tego o co chodziło by na koniec powiedzieć - nie wpadł bym na to. Przepraszam ale to chyba nie oto chodzi. Na moje to jest szukanie dziury w całym. Film jest przede wszystkim historia pokazana w obrazie. A obraz był rewelacyjny... 10/ 10
Na koniec taka zabawna sytuacja przy której prawie zadławiłem się chispem. Po mojej prawej stronie siedziało małżeństwo. W pewnym momencie (jakaś scena w dżungli) gdy efekty 3D były wyraźne, pan obok mnie do swojej pani "A jakby tak obejrzeć pornusa. Na to ona Ciiiiii z wymownym uśmiechem XD"
j też nie rozumiem dlaczego jest tylu krytykantów,
jeszcze nigdy po wyjściu z kina nie tęskniłem za filmem,
a tak było w przypadku Avatara
ten film wywołał u mnie niedowierzanie podobne do tego, kiedy widziałem w telewizji obraz walących się wież WTC w wrześniu 2001.
Bo ten film mimo prostej fabuły miał w sobie coś niesamowitego. Rozumiem oceny 7/10, 5/10 ale 1/10 to już przesada.
To miałeś szczęście co do ludzi w towarzystwie których oglądałeś film. Tam gdzie ja byłem jakieś półgłówki po mojej lewej rechotały cały czas, nawet przy dramatycznych scenach, a kobiety siedzące z tyłu podsumowały seans kwestią, że powinni im zwrócić pieniądze. Zero wrażliwości na to co działo się na ekranie. Mnie jednak film powalił, głównie sposobem realizacji. Nie zatraciłem w sobie jeszcze tego pierwiastka dziecka, który pozwolił mi wczuć się w to co widzę i doskonale na filmie bawić.
heh wnioski trzeba, zawsze wyciągać, nawet z najtandetniejszych produkcji, bo reżyser, pisarz, itd, zawsze ale to zawsze ma na celu umieszczenie jakiegoś przesłania, inaczej, cały film byłby nudnawy.
PS: Kupcie sobie książkę, pierwsze strony powalają. albo mi się wydaje i Cameron zrobił w jakimś konkretnym celu ten film (oczywiście pewnie i tak tego nigdy nie powie) albo po prostu miał farta.