Dzięki człowiekowi, który pisał scenariusz(celowo nie sprawdzałem kto jest autorem) odkryłem, że jestem jeba*** jasnowidzem. Tak to jest, jak robi się film dla skrajnych debili, którzy łakną tak żenującej fabuły i idiotycznych dialogów. Oglądając Avatara rosło we mnie wkurwienie. Narastało, gdy domyślałem się kolejnych scen. Niektóre momenty są tak przepełnione kiczowato-amerykańskim patosem, że chce się rzygać. Oczywiście ktoś, kto ma stać się bohaterem musi na początku przedstawiać zwykłego człowieka, najlepiej z różnymi wadami, który jest wyśmiewany/wytykany palcami przez otoczenie. Nie obejdzie się bez podniosłego przemówienia, które podniesie morale swoich sprzymierzeńców w walce przeciwko 'złym', na czele których stoi dowódca-skurwiel ze szramami na łbie i lekko rozpiętej koszuli :D Do kompletu brakowało mu tylko cygara. No i w końcu jest romans w iście amerykańskim stylu, ale za to jaki :D Wielka szkoda, tak piękny film, najpiękniejszy wizualnie jaki widziałem, został zjebany.
No i na koniec, żyli długo, szczęśliwie i mieli dużo dzieci. Aż do części 2, gdzie znowu pojawią się ludzie i zabiją Neytiri'ę. Ale nie bójcie się, nieustraszony Jake w akcie zemsty wskoczy na hydrosmoka z 7 głowami i wszystkich rozpie****.
8/10 Piękne zdjęcia, pięknie ukazany świat, w którym chciałoby się zamieszkać. Byłoby 10/10 gdy nie fabuła dla debili.
podpisuje sie w 200 procentach, film chyba nie mógłby już być bardziej amerykański. Jedno wielkie naiwne badziewie.
Pozdro
hmmmm... troszeczkę moim zdaniem przesadzasz z tym patosem :). Są gorsze
amerykańskie "wymiotki". Poczekaj aż wkurw ci przejdzie i może podejdź do
tematu jeszcze raz. To co napisałeś, czyli "od zera do bohatera" ma swój
urok (przykład - gry rpg, w filmach również zdarza się to całkiem udanie -
np "Kingdom of Heaven"). Nie zauważyłem rozpiętej koszuli szefa, ale
zauważ, że mimo braku cygarka, Quaritch stylowo popija sobie kawkę :D, co
jest IMHO wyjątkowo wzruszające ;). Oczywiście się ze mną nie zgodzisz, ale
film miał parę fajowych smaczków. Jak będziesz miał chłodną głowę i trochę
ochoty, spróbuj jeszcze raz - może się tym razem nie rozczarujesz. Romans
sam w sobie rzeczywiście jak po sznureczku, ale bez nadmiernego patosu,
rozwiewanych romantycznie na wietrze ciuchów czy orgazmów stulecia.
Faktycznie jednak zastanawiam się jak wymyślą fabułę na dwójkę, bo mam
wrażenie, że trochę ograniczyli sobie pole manewru. Może wymyśla jakiś
ekstra pomysł, coś jak zrobili twórcy nowego "Star Treka"?
Generalnie moja rada - zachowaj zimną krew i nie zniechęcaj się, bo moim
zdaniem to świetny film. :)
Patos w Avatarze ? Jeśli dobrze pamiętam, jest go tam ok 5 minut(Gathering All the Na'vi), czyli coś co mogę strawić bez problemu.
"od zera do bohatera"
Władca Pierścieni, Gwiezdne Wojny - mam nadzieję, żer wystarczy.
"Quaritch stylowo popija sobie kawkę"
Czyli bezpośrednie nawiązanie do Czasu Apokalipsy :)
"Romans
sam w sobie rzeczywiście jak po sznureczku, ale bez nadmiernego patosu
A właśnie nie do końca się zgodzę, bo ma on swoje zwroty akcji, i nie uwierzę, że ktoś wiedział, że po pierwsze drzewo zostanie obalone, po drugie, że będzie to miało bezpośredni wpływ na relacje między głównymi bohaterami.
Odnoszę się do Twojego posta, bo jest co komentować w przeciwieństwie do "fabuła dla debili". Następnym razem, Cameron musi się odnieść bezpośrednio do Stalkera - czyli ponad 2 godziny flaków z olejem, co oczywiście rzutuje na film perspektywą arcydzieła, bo przecież trzeba pomyśleć, gdzie oni tak lezą. Ale Tarkowskiemu już nikt nie wypomni, że miał fatalne warsztaty i za długi język(przerost treści). Najlepiej nazwać gościa wielkim reżyserem. WTF ?
"Quaritch stylowo popija sobie kawkę"
Czyli bezpośrednie nawiązanie do Czasu Apokalipsy :) "
Specjalnie w tym celu obejrzałem swego czasu fragment, który podlinkował
kiedyś Joe. Tyle, że tam tak "uroczyście" to nie wyglądało. Typ wypił kawę
szybciutko i bez przyjemności, bo mu pewnie zjeżdżała po kokpicie ;D. Za to
Quaritch zrobił z tego magiczną degustacyjną chwilę. Jak sobie to
przypominam, to mam wrażenie, że żar rakiet nawet odbija się w jego oczach
- muszę to sprawdzić :)
Nie wiem czy przesadzam z patosem, ale na pewno jestem na niego uczulony. Na szczęście reżyserem nie był Bay albo Emmerich :D A do filmu na pewno powrócę, ale tylko dla świata w nim przedstawionego ;)
Co do gier, to mam wrażenie, że Warcraft był inspiracją dla twórców świata Pandory :)
Wiesz jak piszesz tak negatywnie o Bayu to wiedz, że robisz sobie zaprzysiężonego wroga ;). Ugodziłeś właśnie ostrym cierniem w czułe serce
pimpusia(aka MasterOneTytana) On ci tego nie wybaczy ;D
Jeśli nie zdajesz sobie sprawy dlaczego jesteś wstanie przewidzieć kolejne sceny w takim filmie jak Avatar - to niestety jesteś bez wyobraźni, bo na pewno nie "jeba*** jasnowidzem".
Życie i zachowania ludzi skłądają się z prostych schematów i nie każdy reżyser widzi powód gmatwania tego i robienia z prostej historii filmu w stylu 12małp gdzie wszystko jest popierdolone bo tam właśnie takie ma być.
Zauważ, że to miał być film, który miał ściągnąć do kin jak największą liczbe widzów, wspaniałe widowisko, dlatego są w nim te rzeczy, które będą się podobały widzom o różnych gustach co nie znaczy że jest wstanie zaskpokoić je wszystkie.
A częsć Twoich zarzutów jest śmieszna
"kto ma stać się bohaterem musi na początku przedstawiać zwykłego człowieka, najlepiej z różnymi wadami, który jest wyśmiewany/wytykany palcami przez otoczenie" w ilu filmach jest inaczej?
Jest to ogólna zasada, inaczej patrzymy na osoby silne, odważne które radzą sobie ze wszystkim - gdy zrobią coś wielkiego jest to dla wszystkich oczywiste, jednak gdy ktoś po kim sie tego niespodziewamy robi coś wielkiego, taki ktoś dla wielu jest bohaterem, gdyż musiał dużo więcej zrobić, przełamać się by osiągnąć to samo co ten silny - nie jest to wymysł Amerykanów - poczytaj historię naszego kraju.
"Nie obejdzie się bez podniosłego przemówienia, które podniesie morale swoich sprzymierzeńców w walce przeciwko 'złym'" no tak bo zwykłe dzisiejsze chodźmy się napierdalać jest wystarczające, wiesz co to jest budowanie morale gdy wróg jest silniejszy, owszem jest to patos, gadanie z zacięciem - ale dzieki czemuś takiemu słabsi potrafią wygrać z silniejszymi - czy to na wojnie czy w sporcie.
"romans w iście amerykańskim stylu" rozumiem że wolałbyś jednak coś w stylu polskiej komedii romantycznej ;)
to że fabuła ciebie nie zadowoli swoją prostotą, nie znaczy że jest dla debili
Dobrze powiedziane. Padło tutaj ważne stwierdzenie, dlaczego filmu musi mieć za wszelką cenę zagmatwaną fabułę ? Osobiście wolę specjalnie uproszczoną, niż specjalnie zagmatwaną - wiadomo, że w tym drugim przypadku można łatwo się pogrążyć... Dobrym przykładem będzie (wg mnie) najbardziej przeceniany film świata - Stalker, ale o tym już na forum tegoż sflaczałego obrazu. Innym dobrym przykładem na banalną jak konstrukcje cepa fabułą (nie mówię o scenariuszu) jest Siedmiu Samurajów - prosta do granic możliwości historia, a jak się ogląda.
"to że fabuła ciebie nie zadowoli swoją prostotą, nie znaczy że jest dla debili"
Wiesz, niektórzy mają problem z rozróżnieniem słów "prosta" i "prostacka". A dwa, jeśli chciał zobaczyć fizjologiczne przemyślenia, to dlaczego wybrał się do kina na film Camerona ?
"Jeśli nie zdajesz sobie sprawy dlaczego jesteś wstanie przewidzieć kolejne sceny w takim filmie jak Avatar - to niestety jesteś bez wyobraźni, bo na pewno nie "jeba*** jasnowidzem". "
Zdaję sobie sprawę dlaczego domyślałem się kolejnych scen. Odpowiedź jest taka - bo już je wiedziałem w wielu innych.
"Życie i zachowania ludzi skłądają się z prostych schematów i nie każdy reżyser widzi powód gmatwania tego i robienia z prostej historii filmu w stylu 12małp gdzie wszystko jest popierdolone bo tam właśnie takie ma być.
Zauważ, że to miał być film, który miał ściągnąć do kin jak największą liczbe widzów, wspaniałe widowisko, dlatego są w nim te rzeczy, które będą się podobały widzom o różnych gustach co nie znaczy że jest wstanie zaskpokoić je wszystkie. "
Nie trudno zauważyć, że taki film robi się po to, żeby zarobić hajs. Siłą rzeczy nie może on być zbyt ambitny, bo z reguły to co skierowane jest do szerszej grupy odbiorców, razi kiczem i głupotą. Doskonale widać to w muzyce chociaż oczywiście są wyjątki.
I nie nazywaj popierdolonym tego, czego nie potrafisz zrozumieć. 12 małp to dla mnie arcydzieło. Świetna gra aktorska a przede wszystkim mnóstwo interpretacji. Ale to inny rodzaj filmu, nie ma co porównywać z Avatarem.
"A częsć Twoich zarzutów jest śmieszna
"kto ma stać się bohaterem musi na początku przedstawiać zwykłego człowieka, najlepiej z różnymi wadami, który jest wyśmiewany/wytykany palcami przez otoczenie" w ilu filmach jest inaczej?
Jest to ogólna zasada, inaczej patrzymy na osoby silne, odważne które radzą sobie ze wszystkim - gdy zrobią coś wielkiego jest to dla wszystkich oczywiste, jednak gdy ktoś po kim sie tego niespodziewamy robi coś wielkiego, taki ktoś dla wielu jest bohaterem, gdyż musiał dużo więcej zrobić, przełamać się by osiągnąć to samo co ten silny - nie jest to wymysł Amerykanów - poczytaj historię naszego kraju. "
No cóż mogę dodać - dokładnie tak ja piszesz! Tylko że mi się to nie podoba. Przede wszystkim amerykanie zdecydowanie z tym przesadzają.
""romans w iście amerykańskim stylu" rozumiem że wolałbyś jednak coś w stylu polskiej komedii romantycznej ;) "
Boję się polskich komedii romantycznych, w ogóle polskie filmy mnie przerażają [są wyjątki]. Dlatego niewiele ich oglądam ;)
"to że fabuła ciebie nie zadowoli swoją prostotą, nie znaczy że jest dla debili"
Dla nich też :D
"...Zdaję sobie sprawę dlaczego domyślałem się kolejnych scen. Odpowiedź jest taka - bo już je wiedziałem w wielu innych..."
mogę Ciebie zapewnić, zę jeszcze w wielu zobaczysz to znowu i część z nich to będzi edobry film.
"Nie trudno zauważyć, że taki film robi się po to, żeby zarobić hajs. Siłą rzeczy nie może on być zbyt ambitny, bo z reguły to co skierowane jest do szerszej grupy odbiorców, razi kiczem i głupotą. Doskonale widać to w muzyce chociaż oczywiście są wyjątki..."
Czy zechciałbyś rozwinać wątek głupoty. Jest to jednen z niewielu filmów, który jest dopracowany w szczegółach, owszem są błędy ale zaskakujaco małej liczbie jak na takie widowisko. Dlatego pytam co było tą "głupotą"?
Co do kiczu jest też formą sztuki, jednak jego prerioratywny wydźwięk wynika z tego, że mniejszości nie podoba się to, że większość się czymś zachwyca - z obiektywną oceną nie wiele ma to wspólnego, jak to gdzieś ładnie ujęto "zaliczanie czegoś do kiczu jest raczej wyrazem arogancji kulturowej niż obiektywną oceną artystyczną"
Muzyka w wielu filmach jest podkreśleniem emocji budowaniem nastrojów, choćby w ostatnim filmie Scorsese czy u Hichcocka, ta również spełnia swoją rolę, nie jest co prawda zbyt orginalna, ale choćbym chciał nie mogę jej zarzućić najważniejszego, że nie pasuje do filmu :)
"...Przede wszystkim amerykanie zdecydowanie z tym przesadzają..." biorąc pod uwagę, że to kraj bez długiej historii, ogromna mieszanka narodowo-kulturowa to może trzeba złożyć im ukłon, że tą "przesadą" tak wiele osiągneli.
Kiedyś widziałem program w którym opowiadano dzieciom o sztandarze USA, najpierw powiedzieli co znaczy każdy pas, każda gwiazdka, a każdy etap składania miał swoja nazwę - przyznam, że zrobiło to na mnie wrażenie...
"...Boję się polskich komedii romantycznych, w ogóle polskie filmy mnie przerażają [są wyjątki]. Dlatego niewiele ich oglądam ;)..."
i słusznie, ja też się boję ;)
"...Dla nich (debili) też :D..."
to była by jawna dyskryminacja, gdyby filmy kręcono tylko dla którym się wydaje, że są inteligentni ;)