Ej po kiego grzyba dwa razy do kin wpuszczać swój film? Co z tego ze dodatkowe 8 minut? G. Lucas 20 alt czekal az wyda Gwiezdne Wjny w specjalnej Edycji. Peter Jackson okolo 2-3 lat ale to prządnie wydal Wladcę Pierścieni.w Każdej częsci bylo nei 8 zasranych minut ale nawet po 40 minut dodatkowego materiału. A Cameronowi wciąż psita swędzi i cche dalej jeździć na kasie. KNC.
A film mi sie nawet podobał.
Cóż, brachu, sam sobie odpowiedziałeś, i to w sposób moim zdaniem jedynie sensowny: "James, why?!" "For money!", że tak sobie sparafrazuję pewną klasyczną reklamę... Pozostaje wierzyć, że to otworzy oczy kilku fanom "Avatara" balansującym na krawędzi choroby psychicznej (najcudowniejszy film w tej części zamieszkałej galaktyki, arcy-arcy-arcydzieło wszech-wszech-wszechczasów, megagenialna gra aktorska - i ten przekaz, jego głębia, kryształowa szlachetność bla-bla-bla), ale którzy jeszcze nie zeszli w otchłanie kompletnego zdurnienia. No bo na pierwszy rzut oka jest tak, że lewicowa rewolucja, ekologia, antykolonializm, Aborygeni i Indianie, alterglobalizacja, a potem wychodzi, że jednak Babilon górą... Żeby było jasne: nie byłem aż na tyle naiwny, żeby choć na moment uwierzyć, że temu kutemu na cztery nogi, usadowionemu w samym środku najlepiej opłacanego filmowego establishmentu rzemieślnikowi, jakim jest Cameron, chodziło o cokolwiek innego niż o zarobienie kilku dodatkowych milionów na kolejnej sympatycznej, bezproblemowej bajce. I OK, z tego punktu widzenia sytuacja jest dla mnie czysta, na film poszedłem bez wygórowanych oczekiwań, dostałem to, czego chciałem, czyli trzy godziny naprawdę wybornej, luzującej zabawy (o tym, czemu "Avatar" mi się podobał, pisałem dość moim zdaniem wyczerpująco wieki temu w innych wątkach). Niemniej jednak liczyłem na odrobinę mniej cynizmu - że reżyser i producenci zechcą poczekać z zarobieniem kolejnej kopy dolców do "Avatara 2", zachowując przynajmniej pozory uczciwości. Cóż, chciwość ludzka nie zna granic, jakoś mam na myśl o tym zremasterowanym "Avatarze 1,5" jedynie niesmak. Ale powtarzam: może dla niektórych będzie to lekcja dystansu do czegoś, co jednak nie jest życiem - co się wielu przyda...