Widowisko jest imponujące. Technologia czyni tu cuda, a wydawałoby się, że już nie wiele nowego w filmie można pokazać. Oczywiście nie mam na myśli technologii 3D, przynajmniej nie tylko. Efekty specjalne, to najwyższa możliwa jakość dzisiejszych możliwości. To co zwraca tu szczególną uwagę to bogactwo detali oryginalnego raju "na ziemi" jakim jest planeta Pandora. Dbałość o detale nie ogranicza się jedynie do fauny i flory malowniczego świata Pandory, ale obejmuje również zmilitaryzowaną, laboratoryjną enklawę ludzi, którzy chcąc maksymalnie wydajnie eksploatować Pandorę nie cofną się przed niczym, nawet jeśli oznaczałoby to mordowanie człekopodobnych i rozumnych tubylców Na'vi. Detale obejmują także i przede wszystkim ich społeczność: zwyczaje, tryb życia, sposób polowania, postrzeganie otaczającego ich świata - wiele z nich łudząco przypominające świat Indian, znany z wielu filmów. Przechadzanie się wraz z głównymi bohaterami po pandorskiej dżungli to czysta przyjemność. Wyobraźnia twórców nie miała tu granic. Stworzono cudowne świecące rośliny, przedziwne i najrozmaitsze zwierzęta, całą gęstwinę rozmaitości. Wszystko wydaje się prawdziwe. Latanie wraz z nimi na dziwnych, przypominających prehistoryczne pterodaktyle stworach, to kolejna czysta przyjemność, z którą wiąże się oczywiście podziwianie widoków: wodospady, wszechogarniająca zieleń, ptactwo, wiszące w powietrzu góry (motyw akuratnie znany, ale nikt jeszcze nie urzeczywistnił tego filmie w taki sposób) Wszystko żyje. Prawdziwa wizualna uczta.
Wobec ogromu możliwości technicznych w kreowaniu takich fikcyjnych, żywych, cudownych światów, genialne aspektu filmu raczej na tym się kończą. Trzeba oczywiście oddać Cameronowi to co cesarskie, jako temu, który trzymał mocną i niezachwianą pieczę nad realizacją tego skomplikowanego technologicznego przedsięwzięcia. Cameron był w swoim żywiole i w pełni to wykorzystał: popełnił reżyserskie i marketingowe dzieło życia. Pod względem technicznym wszystko dopięte jest na ostatni guzik, wspomniane wcześniej detale i ich ożywienie nie mogą być zasługą nikogo innego jak samego Camerona. Specjaliści realizowali tylko jego wizję, a wiadomo, że specjalistów wybrał sobie najlepszych.
Fabularnie "Avatar" poszedł już na skróty, skupiając się na tym, aby jak najszybciej i w możliwie najprostszy sposób doprowadzić głównych bohaterów w samo centrum gwałtownych wydarzeń. Nie brakuje tu sytuacji, w które trudno uwierzyć. Buntujący się przeciwko tyranii własnych ziomków ludzie są właściwie bezkarni. Uciekają spod klucza niezauważeni (żadnego monitoringu, nic), dopiero gdy uruchomili silniki wpadają pod ostrzał, kontaktują się z bazą ze swoim człowiekiem, a żaden wojskowy nie przechwytuje sygnału od uciekinierów itp. Drażni również nieograniczony poziom heroizmu głównego bohatera, który zrobi wszystko to, czego jeszcze nikt inny nie robił, jak kot spadnie zawsze i wszędzie na cztery łapy bez zadraśnięcia. Reszta postaci raczej typowa i grubą krechą kreślona, zwłaszcza tęskniący za wojowaniem i żądny krwi pułkownik dowodzący siłami mającymi wypędzić Na'vi z eksploatowanych terenów.
"Avatar" nie mówi niczego odkrywczego, od czasu do czasu przemyci jakiś ekologiczny banał o zniszczonej przez człowieka Ziemi na której zieleń staje się co raz rzadziej spotykanym zjawiskiem. Przyrównuje się ją do Pandory, która w taki sam drastyczny sposób zaczyna odczuwać bezwzględność złego człowieka. Do tego odrobina obowiązkowego patosu, ale to wszystko wydaje się mało istotne. Ważna jest zabawa, a pod tym względem scenariusz został wykorzystany bez zarzutu i mimo, że nie grzeszy przesadną błyskotliwością, raczej trudno nudzić się na Avatarze.
7/10
W dupie. Nie było pościgu bo zdążyli odlecieć i nikt nie wiedział gdzie. Nie zostawili śladów na runie leśnym.
Śladów na runie leśnym nie musieli zostawiać. Są radary, jest przecież wysoka technologia, no i w końcu jest chęć odnalezienia tego śmigłowca. I jakie to oni mieli wielkie fory, skoro wybiegli wsiedli do śmigłowca i odlecieli, zatem analogicznie wybiegają wojacy, wsiadają i odlatują.
Taaaaa. Pewnie dlatego przed radarami schowali się w worteksie :/ Obejrzyj człowieku ten film drugi raz. Wiesz gdyby ktoś zaczął biec do innego śmigłowca w momencie kiedy oni odrywali się od ziemi i powiedzmy odpalenie drugiego śmigłowca zajęłoby mu ze dwie minuty, a zakładamy, że taki śmigłowiec lata powiedzmy 200 na godzinę, to oni byli już jakieś 3 km dalej.
Poza tym nie 2 minuty, a 30 sekund. Pani pilot musiała dodatkowo czekać, aż się kaleki komandos wgramoli do śmigłowca. Radar to stosunkowo mało wysoka technologia, a nie tylko tym podejrzewam dysponowali.
Samo dobiegnięcie do śmigłowca zajęłoby 30 sekund.
"Pani pilot musiała dodatkowo czekać, aż się kaleki komandos wgramoli do śmigłowca."
Nie nie musiała, on się wgramalał kiedy ona odpalała śmigłowiec i wystartowali jak tylko mogła.
"Radar to stosunkowo mało wysoka technologia, a nie tylko tym podejrzewam dysponowali."
Akurat jest w filmie wyraźnie powiedziane, że worteks zakłóca wszelkie urządzenia pomiarowe itd i wyraźnie jest powiedziane, dlaczego własnie tam się ukrywają. Człowieku obejrzyj ten film jeszcze raz bo już przykro czytać te z dupy wyjęte zarzuty.
Nie prawda, ona już odpaliła śmigłowiec i ponaglała, że musi startować bo strzelają. Sprawdziłem. Jeszcze musieli zapakować wózek.
Dobra. Przekonałeś mnie. Zbytnio się czepiam. Dziękuję za dyskusję.
Ale skoro radar zakłóca urządzenia pomiarowe to dlaczego Avatary działają?
A jeżeli jest to inny rodzaj transmisji to dlaczego nie zastosowali tej technologi w radarach helikopterach itp. Albo mogli zrobić inaczej, odpalenie helikoptera mogło wymagać autoryzacji z centrum dowodzenia. Wtedy nie było by możliwości zwinięcia takiego sprzętu.
Pewnie mogli by to zrobić gdyby spodziewali się kradzieży helikopterów i dezercji, ale się nie spodziewali.
Tak, avatary mają inny rodzaj transmisji, bodajże psioniczną.
Ale biorąc pod uwagę że istnieją zakłócenia które to mogą spowodować problemy i można te problemy wyeliminować stosując nową technologię w helikopterach ( Avatary o ile się nie mylę już jakiś czas sobie tam funkcjonowały, więc był także czas na modernizację sprzętu), byłoby głupotą z takiej możliwości nie skorzystać.
Jednak idąc taką drogą można się przyczepić do każdego filmu Sci-Fi, a te pewnie nieścisłości nie wpływają w żadnym stopniu na odbiór filmu. Ewentualnie jest o co się posprzeczać później na forum :)
Nie, nie można zastosować telepatii do przesyłania myśli między dwoma bryłami złomu.
Oj tutaj to się mylisz, skoro Avatary zostały stworzone przez ludzi to znaczy że zostały zaprojektowane tak aby mogły korzystać z technologii psionicznej, a skoro one mogły to można i byłoby stworzyć inne ustrojstwa do kontroli helikopterów, można by było nawet zrobić coś co działało by jak avatar tylko że byłoby helikopterem - trochę przerażające :P
Wiesz w ogóle co to psionika?
Mówimy o wymianie myśli między dwoma mózgami, helikopter nie ma myśli więc nie może ich wysyłać ani odbierać. Żeby mógł to robić musiałby być żywą myślącą, świadomą istotą, a o to w przypadku helikopterów ciężko.
Poza tym ludzie tam nie posiadali zdolności psionicznych (tak wiem co to psionika), korzystali z tych maszyn rodem z wyposażenia solarium :P
to nie jest uzasadnienie - isnieje mozliwość że napluję na monitor a tego nie robię ;)
priorytet - bezpieczeństwo bazy i ludzi którzy w niej przebywają - zakaz lotów nocnych ze względu na niebezpieczeństwo (chyba było jakoś tak ciemniej jak uciekali) - uzasadnij konieczność pościgu
Hmm to skocz na posterunek policji włam się do radiowozu i uciekaj, zobaczymy czy nie będzie pościgu :P A no i gdyby nikt nic nie zauważył to daj znać (zatrąb albo coś), oni tam w bazie w końcu wiedzieli że im helikopter kradną.
I niczego się nie czepiam. Ty wy się czepiacie szczegółów, które Waszym zdaniem nie mają znaczenia, więc po cholerę się czepiacie? Uproszczenia fabularne w Avatarze to fakt, który pozwoliłem osbie nadmienić, mimo, że film mi się podobał.
Tak, bo nie wypełnili u stefana formularza helikopterowego. Poza tym taki helikopter musi się 4 godziny rozgrzewać przed startem.
przepraszam, ale widzę że walisz głupoty, jestem projektantem - wiem na jakich durnych sprawach inwestorzy robią oszczędności, że to się w pale nie mieści, potem to się mści i potem muszą przepłacać
biorąc pod uwagę założenia bazy - ochrona przed nieprzyjazna planetą, to skupianie się na tym by nikt nie uciekł, a potencjalnie nie ma gdzie, jest głupotą
Nie chodzi o to, aby nikt nie uciekł DO dżungli. Chodzi o to, aby nikt niepożądany i zamknięty nie mógł sobie wyjść i ganiać po bazie kradnąc sprzęt i robiąc co mu się podoba.
Tak, to jak w polskim wojsku, nigdy nie wiadomo kiedy jakiemuś żołnierzowi odbije i skosi serią kolegów z koszar. Aby temu zapobiec polskie wojsko nie prowadzi ćwiczeń na strzelnicy, a karabiny w bazie są z drewna :)
Podobno nowy prom kosmiczny nasa ma zostać w celę z łożkiem piętrowym i toaletą na wypadek zdrady, oraz monitoring i ciecia, a także szyfrowy zamek na włazie, na wypadek gdyby któryś z astronautów chciał uciec.
Izolatka-cela, jeden pies, tak czy inaczej monitoring byłby logiczny.
A porównywanie firm które to oszczędzają ze względów takich jak np minimalizacja kosztów z przeogromną korporacją która to jest prawdopodobnie monopolistą, dysponuje niebotycznymi środkami pieniężnymi.
I skoro ich stać na takie projekty jak Avatar to chcieli zaoszczędzić na kamerkach wartych co najwyżej kilka tysięcy dolców. Daj spokój :P
Ta. I wprowadzenie tego niesamowitego zabezpieczenia spowodowało by tyle, że Trudi musiała by najpierw pójść do cieciówki i wyjechać cieciowi z bani przez co jej droga do celi jake trwała by 15 sekund dłużej. Zajebioza.
Monitoring izolatki byłby pewnie tam gdzie była monitorowana reszta bazy (zapewne też wejście bez autoryzowanego dostępu nie byłoby możliwe), przemieszczenie się i dostanie się tam wymagałoby więcej czasu i komplikowałoby fabułę. A po co to robić? Wystarczy pominąć taki szczegół jak kamerki.
Ps Fajnego masz Avatarka, lubisz zapewne BS który to jest moim ulubionym serialem Sci-Fi więc nie chcę się za bardzo sprzeczać.
Ps2 Gdyby Cameron chciał rozwinąć każdy wątek film trwałby 4 godziny więc takie uproszczenia fabularne są jak najbardziej na miejscu.