Oglądając ten film cały czas miałam wrażenie, że już to widziałam. Niestety - nie mogłam z niczym skojarzyć. Dopiero teraz mnie oświeciło: Equilibrium! Też akcja toczy się w przyszłości, też główny bohater należy do "władzy", też jest po złej stronie, też po jakimś czasie uznaje racje tych, których zwalcza. Też przechodzi na stronę wroga, też zaczyna zwalczać i mordować dawnych ziomków.
Czy Avatar kojarzy wam się z jakimś jeszcze innym filmem? Nieodparcie wydaje mi się, że jeszcze gdzieś indziej widziałam coś porównywalnego do Avatara.
aj.. porównywali do pocahontas, do matrixa.... do wielu filmów można porównywać. a niektórzy nawet zarzucają podobieństwo do książek.
Przed ripostowaniem słów danej osoby, zawsze przeglądam jej gust i upodobania, widać tutaj ktoś albo robi sobie jaj (ban na innym koncie), albo bawi się w pseudo-prowokacje.
Każdy film obecnie będzie do czegoś podobny, jest taka masa scenariuszy, koncepcji i fabuł, że nie sposób czegoś - świadomie lub nie - zapożyczyć czy zinterpretować. Natomiast podobieństwo do Equilibrium jest można jedynie omawiać poprzez pryzmat właśnie interpetacji i metafory, bo cech wspólnych generalnie jest bardzo mało, wręcz w najogólniejszej i uproszczonej warstwie.
Mówię o tym, że im bardziej zaczynamy "okrajać" dany film i przechodzimy do ogólników, tym więcej analogicznych kwestii można znaleźć, tylko jedno pytanie - gdzie jest tego sens?.
Oglądnąłem już masę filmów i na prawdę w wielu, powtórzę na prawdę wielu filmach widziałem podobieństwa do innych dzieł, ale najśmieszniejsze jest to, że zasrani prowokatorzy i inni ludzie, którym film się nie podobał osądzają tylko o to AVATARA... Czemu?? odpowiedź jest prosta nie znają się na kinie, oglądają codziennie jakieś zasrane telenowele i nie wiedzą, iż takie rzeczy w kinematografii są po prostu normalne...to tyle pozdr dla normalnych.
Dla twojej informacji: nie oglądam telenowel, a Avatar nie jest jedynym filmem, który "osądzam", nie napisałam też, że podobieństwo do innych filmów jest dla mnie odkryciem - po prostu tu rzuciło mi się w oczy
Pocahontas, Outlander z tych dwóch czerpie głównie fabularnie, istna KOPA, wizualne aspekty filmu były nie raz omawiane na forum i stwierdzono, udowodniono że jakieś 90% jest KOPIĄ, Jeżeli ktoś broniąc takiego filmu jak Avatar, wyprowadzając argumenty iż każdy film jest do czegoś podobny, jedynie osłabia swoją wiarygodność, łatwo idzie się domyśleć że fanatyczny fan będzie bronił swego dzieło czym kolwiek sie da, często są to kłamstwa.
Kilka postów na temat jednego wielkiego plagiatu... :
http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/Podobieństwa+w+Avatarze ,1291052
http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/Avatar+i+Dystrykt+9+-+p odobieństwa,1281632
http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/Podobieństwa+między+fil mem+%22Avatar%22+i+grą+%22Unreal%22,1305229
http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/Podobieństwa+do+Star+Wa rs,1347549
http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/Avatar+plagiatem,133522 7
http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/Avatar+nową+Pocahontas, 1327117
http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/%22Avatar%22+plagiatem, 1200044
Co śmieszniejsze większość wątków powstało dzięki fanom, jeżeli byli to krytycy, jedyną odpowiedzią jest "Bo teraz we wszystkich filmach są podobieństwa"
Najgłupsze stwierdzenie jakie słyszałem
UPADLY_WIDZ ok ja się mylę ty masz rację...pozdr
Noane mówiłem ogółem słowa nie były skierowane konkretnie do ciebie...
Tak na uparciucha Titanic jest bardzo podobny do Syrenki Ariel ale to tylko moje zdanie...
powinieneś mieć ksywę ANTY_FAN PEŁNĄ GĘBĄ a twoje argumenty z dupy do mnie nie przemawiają...
Według "rozumowania" (przepraszam za to wyrażenie, taki słowny zabieg artystyczny) pimpka, to można powiedzieć, że Matrix jest plagiatem wszystkich adaptacji filmowych Starego Testamentu.
Źle mnie zrozumiałeś pimpek kocham matriksa tak jak inne filmy, które wymieniłem po prostu chciałem uwydatnić motyw, iż nie tylko Avatar jest przykładem "plagiatu" jak to pimpek 2 rzekł...
Plagiat to pojęcie stosowane w odnośnie prac naukowych i dokumentalnych, więc najpierw naucz się pimpek podstawowych kwestii, bo nie masz zielonego pojęcia, jakie idiotyzmy wypisujesz, w dodatku utożsamiając się z nimi. Nikt nie zaprzecza, że w filmie nie ma podobieństw do innych produkcji, tak jak każdy film - żaden nie jest wyjątkiem.
Stosujesz pojęcie kopia, wiesz w ogóle co to słowo oznacza? To jest dokładne odwzorowanie oryginału, czyli jak zwykle napisałeś kompromitującą bzdurę i jak zwykle pokazałeś brak podstawowej wiedzy (że już się zapędzę, podstawowych procesów myślowych).
Jego poziom obsesji i fanatyzmu kreuje postać alter ego, wyrażającą się jako ciało astralne i teraz będzie przemierzał otchłanie teleinformatycznych przestrzeni jako metafizyczny stan "umysłu" (lub coś w tym rodzaju).
"Oglądnąłem już masę filmów i na prawdę w wielu, powtórzę na prawdę wielu filmach widziałem podobieństwa do innych dzieł, ale najśmieszniejsze jest to, że zasrani prowokatorzy i inni ludzie, którym film się nie podobał osądzają tylko o to AVATARA."
Ponieważ inne filmy nie są wychwalane jako arcydzieła - Avatar był już tak nazywany nieraz. Do tego bardzo wysoka ocena (teraz już może taka nie jest - ale była). Następny czynnik - Avatar jest strasznie schematyczny. Najlepszy przykład to temat Ilumanata gdzie po obejrzeniu trailera przewidział z dokładnością w granicach 90% całą linie fabularną.
Witam Kolego! A jak oceniłeś Avatara? !
Dla mnie jest to przepiękny, magiczny fllm! Mam nadzieje ,że dla Ciebie też !
Pozdrawiam. :)
ur2smart jest ziarnko prawdy w tym co napisałeś...a co do schematyczności każdy kto oglądał trailer wie o co chodzi, dlatego fabuła filmu jest prosta a zarazem świetna, o to właśnie cameronowi chodziło, żeby film poruszył widza a nie kazał mu sie zastanawiać nad każdą minuta filmu. nieprawdaż??
Wow!
Dla mnie pozostaje pięknym, magIcznym fillmem. Tak na niego patrzyłam. Chyba sercem po prostu. Nie rozstrząsałam zaiłości fabuły albo ich braku. POdziwiałam i wchłaniałm piękno Pandory. Film pozostaje dla mnie przepiękną bajką z jej wszystkimi wątkami. Jest po prostu codwny i ju z. I co tu więcej dodawać? :)
Też tak miałem iwonka... bez przesady z tym sercem ale miałem podobne odczucia:P
No wiesz. Ja jestem romantyczka po prostu. Patrzę sercem na wiele spraw. I w życiu i w realnym świecie. Nic na tp nie poradzę. taka jestem. Taka się urodziłam. :)
Ale miło mi, że Ty patrzrysz podobnie. Ocena Avatara mówi za siebie- 10 z serduszkiem! To tak jak ja. Witaj w klubie. :)
Ale Avatar wcale nie jest taki romantyczny Iwonko, przedstawia to co 90% komedii romantycznych. Nic nowego. Jest wiele świetnych filmów z wątkiem miłosnym - szczególnie stare filmy jak np produkcje Hitchcocka. Inne to: "Bulwar zachodzącego słońca", "Casablanca", "To wspaniałe życie","Absolwent". W niektórych filmach wątek miłosny nie jest najważniejszy a też potrafią wzruszać do łez, przykładowo "Zielona MIla", "Zabić Drozda", "Zycie jest piękne", "Zawieście czerwone latarnie". Moim zdaniem Avatar w porównaniu z tymi filmami jest tylko komercyjnym tworem który to posiada znikomą ilość artyzmu. Zakładając że wartości artystycznej filmu nie przedstawiają efekty specjalne.
Nie zgodzę się co do kwestii artystycznej, jak to przedstawiasz. Obraz filmowy i magia kina ma nas przenosić do innego świata, dlatego ta forma sztuki opiera się w dużej mierze na obrazie. Na wartość artystyczną nie składają się zawiłe wątki, sztuka może być prosta, a też będzie urzekać. Sprowadzanie filmu tylko do fabuły, że ma być zawiła czy bardzo rozbudowana (bo stworzenie czegoś bardzo oryginalnego w zasadzie już jest niemożliwe, zbyt dużo filmów powstało), to zdecydowanie za mało.
Prosta sztuka może urzekać pod warunkiem, że poza tą prostą, schematyczną historią jest coś jeszcze - jakaś głębia, dobre aktorstwo, itp. To, czy coś jest ładne nie ma dla mnie dużego znaczenia - wszak nie każdy ładny obrazek jest arcydziełem, czy chociażby sztuką.
"Na wartość artystyczną nie składają się zawiłe wątki, sztuka może być prosta, a też będzie urzekać."
Prosta - nie koniecznie musi być powtarzalna. Przykładowo "Moon", świetny film Sci-Fi, fabuła skomplikowana? Nie specjalnie, prosta ale interesująca historyjka opowiedziana w ciekawy sposób. A same efekty (które to są największą zaletą Avatara) sztuki nie tworzą, one są tylko środkiem pomocniczym, pomagającym w przedstawieniu fabuły. To zawsze treść a nie forma jest najważniejsza w kinie. I ona przede wszystkim decyduje o wartości artystycznej dzieła.
"Sprowadzanie filmu tylko do fabuły, że ma być zawiła czy bardzo rozbudowana (bo stworzenie czegoś bardzo oryginalnego w zasadzie już jest niemożliwe, zbyt dużo filmów powstało), to zdecydowanie za mało."
Nie twórz herezji Nommadzie, cały czas powstają oryginalne filmy i będą nadal powstawać. Chyba że swój wywód ograniczasz do komercyjnego kina hollywodzkiego - tam owszem, ciężko otrzymać coś nowego. A to dlatego że producenci są nastawieni tylko i wyłącznie na zysk. Opracowany został pewien schemat tworzenia filmów (który to Avatar poniekąd reprezentuje), dużo efektów - fabuła koniecznie prosta aby nikt nie miał problemu ze zrozumieniem, "od zera do bohatera", wątek miłosny, odpowiednia reklama (prawdopodobnie najważniejszy czynnik) i mamy zyski.
"Nie twórz herezji Nommadzie, cały czas powstają oryginalne filmy i będą nadal powstawać."
Nie będą i nie powstaną, bo praktycznie wszystko zostało już powiedziane dawno temu. Kwestia inna, będą powstawać oryginalne, ale interpretacje - a to pewna różnica. Herezją jest natomiast stwierdzenie, że powstanie coś zgoła tak odmiennego, że nie można temu przypisać żadnej analogii do innych produkcji - film jest tak złożonym tworem, że na tym etapie zawsze gdzieś pojawi się w nim nawiązanie do czegoś, co było wcześniej.
"Chyba że swój wywód ograniczasz do komercyjnego kina hollywodzkiego"
Bardzo bym chciał, ale niestety nawet kina alternatywne już od dawana "zazębiają" się w pewnych obszarach. Fakt, że często poruszają sprawy od strony, nazwijmy to artystycznej (bo w życiu po prostu takie sytuacje nigdy nie powstaną, są zbyt abstrakcyjne w swej ekspresji emocjonalnej i sytuacyjnej), tutaj autor może sporo w szczegółach zmieniać, ale nie sposób, by nawet nieświadomie nie sięgnąć po coś, co było już wcześniej.
"A to dlatego że producenci są nastawieni tylko i wyłącznie na zysk."
Niestety, ale to prawidło jest głównym wykładnikiem i nic tego nie zmieni. Mówiąc krótko - z pustego i Salomon nie naleje, więc tworzenie czegoś tylko dla poklasku, tak - owszem, ale ktoś i tak musi zapłacić za powstanie niekomercyjnego filmu, czy czegokolwiek innego. Przekłada się to na frekwencję wśród widzów, więc produkcje - może abstrakcyjne i o wielkiej głębi socjologiczny - psychologicznej - bardzo często są po prostu niedochodowe, a za darmo nikt na to życia poświęcał nie będzie, z czegoś trzeba żyć. Tutaj nasuwa się jedynie słowo - kompromis.
"Opracowany został pewien schemat tworzenia filmów (który to Avatar poniekąd reprezentuje), dużo efektów - fabuła koniecznie prosta aby nikt nie miał problemu ze zrozumieniem, "od zera do bohatera", wątek miłosny, odpowiednia reklama (prawdopodobnie najważniejszy czynnik) i mamy zyski."
Tak owszem, masz rację - tak to dokładnie działa. Niemniej nie jest to element, który będzie zabijał kino, bo do jego rozwoju i nowych technologii potrzebne są pieniądze, więc tworzy się filmy rozrywkowe.
Jest jeszcze pewien paradoks, który tworzy się w warstwie emocjonalnej, podczas oglądania filmu. Silne i podstawowa uczucia zachodzą w pamięć i nawet potrafią wpływać na ludzi, natomiast zawiłe scenariusze podświadomie dystansują widza od siebie, bardzo ciężko jest utożsamić się z danymi bohaterami.
"Nie będą i nie powstaną, bo praktycznie wszystko zostało już powiedziane dawno temu."
Tematyka którą można wykorzystać w filmach jest nieograniczona, tak samo jak byś stwierdził że w muzyce nie powstanie już nic nowego, w malarstwie nie powstanie już nic nowego - mi tam nasuwa się tylko jedno słowo - bzdura. Potrzebny jest tylko pomysł, a jak wiadomo pomysłowi ludzie się zdarzają.
"Herezją jest natomiast stwierdzenie, że powstanie coś zgoła tak odmiennego, że nie można temu przypisać żadnej analogii do innych produkcji - film jest tak złożonym tworem, że na tym etapie zawsze gdzieś pojawi się w nim nawiązanie do czegoś, co było wcześniej."
Fajnie, podałeś regułkę w której jest trochę prawdy. Ale jak to ma się do naszej rozmowy? Tak zinterpretowałeś użycie prze zemnie słowa oryginalny? Czy postanowiłeś napisać coś mądrego od siebie? Bo dla mnie jest to oczywiste, wręcz banalne.
Poza tym nie wiesz co powstanie w przyszłości w przyszłości, i zakładanie z góry że coś jest niemożliwe świadczy tylko o ludzkim ograniczeniu.
Żeby wszystko było jasne, pisząc oryginalne - miałem na myśli poruszanie nowych tematów lub tematów wyeksploatowanych w małym stopniu. A nawet z tych bardziej popularnych można wyciągnąć coś nowego, dobrym przykładem jest film "Watchmen" i niecodzienne spojrzenie na życie superbohaterów.
"Bardzo bym chciał, ale niestety nawet kina alternatywne już od dawana "zazębiają" się w pewnych obszarach. Fakt, że często poruszają sprawy od strony, nazwijmy to artystycznej (bo w życiu po prostu takie sytuacje nigdy nie powstaną, są zbyt abstrakcyjne w swej ekspresji emocjonalnej i sytuacyjnej), tutaj autor może sporo w szczegółach zmieniać, ale nie sposób, by nawet nieświadomie nie sięgnąć po coś, co było już wcześniej."
Nie wiem skąd czerpiesz swoją wszechogarniająca wiedzę, ale widziałeś wszystkie filmy "alternatywne", wszystkie filmy z każdego państwa że wysuwasz takie wnioski? Może nie udawaj mądrzejszego niż jesteś naprawdę, bo przesiadywanie na forum Avatara i wykłócanie się przeważnie z Pimpkiem jakoś znawcy z Ciebie nie robi. A na pewno nie takiego aby wysuwać tak daleko idące wnioski.
Oczywiście cześć z nich prawdopodobnie się "zazębia", ale to tylko cześć, nie wszystkie.
"Niestety, ale to prawidło jest głównym wykładnikiem i nic tego nie zmieni. Mówiąc krótko - z pustego i Salomon nie naleje, więc tworzenie czegoś tylko dla poklasku, tak - owszem, ale ktoś i tak musi zapłacić za powstanie niekomercyjnego filmu, czy czegokolwiek innego. Przekłada się to na frekwencję wśród widzów, więc produkcje - może abstrakcyjne i o wielkiej głębi socjologiczny - psychologicznej - bardzo często są po prostu niedochodowe, a za darmo nikt na to życia poświęcał nie będzie, z czegoś trzeba żyć. Tutaj nasuwa się jedynie słowo - kompromis."
Znowu ameryki nie odkryłeś. Wytłumaczę Ci pewną subtelną różnicę na przykładzie złodzieja chleba:
Złodziej może mieć 100 bochenków chleba i ukraść bochenek aby mieć jeszcze jeden. Lub złodziej może nie mieć w ogóle chleba i ukraść bochenek z powodu bycia głodnym. W jednym i drugi przypadku efektem końcowym jest posiadanie bochenka chleba. Różnica polega na przyczynach które ich do tego skłoniły.
A teraz analogicznie z produkcją filmów - można zrobić film tylko i wyłącznie po to aby jeszcze więcej zarobić, sam film nie jest ważny.
Można także zrobić film aby zarobić i stworzyć dobry kawałek kina. Zysk nie wyklucza niskiej jakości dzieła.
"Jest jeszcze pewien paradoks, który tworzy się w warstwie emocjonalnej, podczas oglądania filmu. Silne i podstawowa uczucia zachodzą w pamięć i nawet potrafią wpływać na ludzi, natomiast zawiłe scenariusze podświadomie dystansują widza od siebie, bardzo ciężko jest utożsamić się z danymi bohaterami."
Scenariusze nie posiadają świadomości (podświadomości także ;p), to po pierwsze, poza tym jest to tylko Twoja opinia. I ja raczej z tym się nie zgodzę jeżeli Ciebie prawidłowo zrozumiałem, wyraziłeś się w niejasny sposób btw.
"jak byś stwierdził że w muzyce nie powstanie już nic nowego"
jeśli wolno mi coś dodać,
porównywanie kina do muzyki jest ciekawe, wyobraźcie sobie:
Avatar jest jak nowa piosenka ze starymi słowami - niby to samo, ale smakuje inaczej... w przypadku Avatara można się zachwycić.
dobrze wiecie, żeby w malarstwie powstało coś nowego i dobrego, potrzeba nowego nurtu/stylu... czy taki nie jest avatar?
"dobrze wiecie, żeby w malarstwie powstało coś nowego i dobrego, potrzeba nowego nurtu/stylu..."
Absolutnie się z tym nie zgadzam.