Właśnie obejrzałem wersję kolekcjonerską filmu Avatar.
Spoilery!!!
Największe wrażenie robi na nowo zmontowany początek. Miasto ukazane przez Camerona jest świetne. Wszystkiego wydaje się jednaj za mało. Chciało by się go więcej i więcej. Swietnie prezentuje się scena palenia ciała brata Jakea. Przypomina troche scene z terminatora 2. Dalej mamy kilka mniejszych scen . Rozwinięty jest wątek szkoły prowadzonej przez Grace. Okazuje się że Netiri miała siostrę. Jeśli chodzi o sceny typowo dialogowe to jest dodana jedna duża rozmowa Jakea z Grace. Fajnie prezenuje się polowanie na Ikranach. Chociaż też mogłoby być jeszcze dłuższe. Jedną z najfajniejszych scen dodanych jest ta w której marines szacują straty po ataku navi na ich maszyny do rozałki lasów pandory oraz scena w której Jake i reszta wysiadają na jednej z gór halleluja. Widok jest cudowny. W czasie samej bitwy dodanych jest kilka nowych krótkich fragmentów. Rozwinięty jest motyw ze śmiercią tsu' te. Zabrakło jednaj więcej scen dialogowych. Szkoda że nie ukończono więcej scen. Fajnie by było gdyby rozwinięto postacie Trudy, Selfridga czy Norma. Na to jednaj nie ma chyba co liczyć. Ogólnie dodane sceny są miłym dodaniem ale nie wnoszą wiele nowego do filmu.
WOW. Serio tyle zmian? No nie gadaj. Kiedy wskoczycie w stringi i polecicie na swoją pandorię czy inny busz?
Toż to zupełnie inny film. I to wszystko za marne 200 zł. Czekam na wersję dłuższą o 18,5 minuty.