...Nie mam ochoty nawet walczyć z taka masą wielbicieli tego filmu.Mogę w pełni zrozumieć czemu się ten film podobał,ale nie jestem w stanie udźwignąć tej histerii "thebeściactwa" tego filmu. Fenomen Harrego Pottera (książki) się kłania. Średni,ale bardzo sprawnie zrobiony(dla każdego) produkt,odpowiednio sprzedany,zakłada szaty arcydzieła.Bez przesady...Zachęcam do dyskusji,proszę przekonajcie dlaczego chwała która spłynęła na ten film jest tak wielka...Avatar moim zdaniem nie umywa się do Dystryktu 9,który sam przychodzi na myśl.Ja wiem że to subiektywna ocena i tak zwane "każdy lubi...",ale błagam o litość!!!naprawdę Waszym zdaniem to arcydzieło????????????????
Jak to sam napisales kazdy lubi cos innego, wiec to bezsensu zeby jeden drugiego przekonywal...dla jednego ten film to arcydzielo dla innego Dystrykt 9 dla nnego GF i tak mozna wymieniac bez konca.....
tak , tą drogą możemy dojśc do tego że arcydziełem możemy nazwać każdy film(bo możemy,kto nam zabroni!!??),ale chyba nie o to chodzi.Interesuje mnie mania na ten film.Czy to przez miażdżące efekty specjalne??Są boskie.przyznaje.Jeśli o to chodzi wolę jakiś porządny rollercoaster.Są lepze wrażenia.
"tak , tą drogą możemy dojśc do tego że arcydziełem możemy nazwać każdy film"
Poniekąd tak, różnica tylko polega w ilości osób które na dany film tak mówią. Nie uważasz, że coś w tym musi być? ;)
A Avatar jest arcydziełem bo tysiące ludzi zapadło się w jego świat. I tyle. To, że Ci się nie spodobał to Twój problem nie "nasz".
Zapraszasz do dyskusji, będąc głęboko okopanym w swojej opinii :D Dobre :D
A swoją drogą Avatar to dla mnie lepszy film (a oba były dobre) z tego względu, że spełnił to, co obiecywał. Natomiast D9, po szumnych zapowiedziach odrodzenia poważnego, ambitnego sf, okazał się być dobrym, ale tylko kolejnym zabili go i uciekł w fantastycznej otoczce, z historią poskładaną z równie wyeksploatowanych prefabrykatów co Avatar, z równie płaskimi i kreskówkowymi postaciami i równie prostym, rzuconym nam prosto w twarz przesłaniem. D9 miał za to, w przeciwieństwie do Avatara, hurtowe ilości dziur w fabule i jeden z najgorszych plot device, jakie widziałem. A że wszystko, co było wadą w przypadku D9 (minus te dziury), w przypadku Avatara było zaletą, to wynik jest jasny.
Ten cały szał Avatara jest na pewno dzieciniadą bo sam film
nie jest az tak dobry.
Smieszne jest też to jak ktos myli pojecia.
Nic nie moze byc arcydziełem co nie przejdzie próby czasu.
Dlatego żaden film z oostatnich lat nie mozna jeszcze uznac za arcydzieło.
Jesli ktos sądzi ze takie cos jak Avatar urosnie do legendy porównywalnej
z Odyseja kosmiczna 2001 lub Łowcą androidów to sie grubo myli.
Nikt za 10 lat juz nie bedzie sie zachwycał Avatarem, a gdzie po
30 latach latach jak w przypadku Łowcy androidów lub po
40 latach jak przy Odyseji kosmicznej 2001.
Po prostu Avatar prócz efekciarstwa nie ma nic innego do zaoferowania.
Zalozyciel tematu sie pyta czy wedlug nas to arcydzielo, a nie czy wedle definicji....takze nikt tu nie myli pojec bo jak juz pisalem kazdy lubi co innego i nikt nikogo nie przekona takze dyskusja jest zbedna.
Nie jestem okopany w swojej opinii tylko ją mam,a zawsze się ona może zmienić(może jak oglądne 2 lub 3 raz kto wie).Pytam dlaczego tyle osób uważa ten film za arcydzieło??Ja nie słyszałem o szumnych zapowiedziach D9 tylko o szumnych zapowiedziach Avatara...szum chyba wokół tych filmów był nieporównywalny,nie uważasz???D9 wniósł świeżość,avatar jest produktem wtórnym przeniesionym w nowe realia za pomocą nowych gadżetów twórców kina.Mam po prostu wrażenie że "już to gdzieś widziałem" tylko w innej formie.Nie mówię to drwiąco o Pocahontas ale o wielu filmach produkowanych w fabryce snów.
Nie rozpływam się nad d9 który ma swoje wady.Szukanie dziur w fabule filmów SF jest poniekąd niepoważne...ja mówie o ogólnym wrażeniu.
"Nie jestem okopany w swojej opinii tylko ją mam,"
Ironia w pierwszym poście mówi co innego. I komu ty chcesz wmówić, że może "dasz się przekonać"?:D Nie podobał (albo podobał) ci się film X tak jak innym - twój problem. Nikt ci tego nie wytłumaczy. Zawsze tak było i tak będzie.
A ja słyszałem o szumnych zapowiedziach D9. I jaką świeżość wniósł D9? Jest tak samo wtórny jak Avatar, to wszystko już było w jilionie innych filmów i tak samo można było śmiało przewidywać, jak się film skończy (chociaż tego, że naprawdę wrzucą dialog "idź sam - nie zostawię cię" w życiu bym się nie spodziewał). Jedyna "świeżość" polegała na tym, że w dobie panującego PG-13 film odważył się na R, co po n-tym zapryskaniu kamery krwią już tylko męczyło, szczerze mówiąc, bo cały film sprowadził się tylko do tego.
"Szukanie dziur w fabule filmów SF jest poniekąd niepoważne...ja mówie o ogólnym wrażeniu."
Może dla ciebie dopisek "sf" usprawiedliwia wszystkie babole, ale nie dla wszystkich. A dziura w fabule tyczy się każdego gatunku filmowego, więc najwyraźniej mówimy o czymś innym.
Zgadzam się z przedmówcą. Sam pomysł na opowiedzianą historię w D9 jest nawet dobry ale niestety ma za dużo dziur. W Awatarze tego nie zauważyłem. Strona wizualna też na plus dla Awatara tak samo jak główne postacie występujące w filmie. Bardziej przekonała mnie przemiana Jake'a Sully niż Wikus'a Van De Merwe.
przepraszam ale jak się ma słodko-pierdząca przemiana Jaka'e do tego co przeżył bohater D9??Ja nawet tego nie porównuje.D9 był filmem bardziej "ludzkim" jeśli mógłbym się tak wyrazić.AV to bajka z miluchnym przesłaniem.
Ale camerona zamierzeniem było zrobic film dla młodszej widowni.
Tylko w ten sposób mógł film zarabiac tyle by gonic Titanika.
Jakby zrobil cos porzadniejszego z kategoria R od 18 lat to miałby
Avatar problem przebic 1mld ale film byłby pewnie sporo lepszy i przez tych co sie znaja lepiej na filmach doceniony duzo bardziej.
Możesz mieć rację ,bo mistrzostwa Cameronowi odmówić nie mogę.Może tu chodziło o jakies kolejne rekordy i kasę a nie o ambicję czy marzenia.
"AV to bajka z miluchnym przesłaniem"
Czyli co, gorsza z definicji?
Swoją drogą, to przemiana w Avatarze miała jakiś sens, a magiczny płyn i dosłowna przemiana w organizm z innej planety w D9... :D No i Jake był komandosem już wcześniej, księgowy Wikus dopiero po zażyciu magicznego eliksiru odkrył w sobie Schwarzeneggera:D Jakie to świeże.
..no troche przesadziłeś z tą wiarygodną przemianą(nie trąci Ci tu troszkę tandetą ta przemiana?).Ja własnie o tym mówię.Tu komandoś(stadard filmów akcji),tam zwykły urzędas.Tu zmienia się w nową postać która jest piękna,powolutku się zakochuje w swoim nowym ja.Tam jest przerażenie i desperacja tak bliska ludziom...można gadać i gadać.To są dwie zupełnie inne postacie a postać z D9 jest bardziej autentyczna(od razu nie mówię że nie lepsza).Bliżej mi do niej niż do odrealnionej postaci Jake,a i równie nieprawdziwej przemiany.
W przemianie Jake'a nie chodzi raczej o zakochiwanie się w swoim nowym ja, tylko w tym co reprezentują sobą Na'avi. Po pewnym czasie zrozumiał, którą stronę chce wybrać.
Może i Wikus osadzony jest w bardziej realnym świecie ale na pewno przemiana Jake'a nie jest słodko-pierdząca. To nie było jakies tam magiczne olśnienie czy wpływ miłości. Jake'owi zajęło trochę czasu żeby zrozumieć kim chce być.
ludzie prosze was ogarnijcie sie ! to ze ktos nadal gatunek SF avatar, to nie znaczy ze ten film taki jest i mozna go porównywac do odyseji kosmicznej, obcego, czy D9, to zupełnie inne FILMY !
Avatar w swojej kategori ( a ja bym mu nadal FAMILIJNY,PRZYGODOWY,ROMANS,SF) jest SUPER filmem, szczególnie że kręcono go z myślą o 3D i efektach!to podobniej ak z TRANSFORMERAMI dla grona ludzi jakies bajki, a dla mnie ZAJEBISTY film z rozpierdalanką !
Obcy to HORROR SF (inny klimat, inna fabuła itp) tak samo D9 to coś innego !
Ja ostatnio obejrzalem PANDORUM i to dopiero jest horror SF ;p
Czemu w zasadzie chcesz walczyć ? Przypomina mi się klimat z obrazkami z ukrytą treścią, gdzie trzeba było odpowiednio na nie spojrzeć i widziało się ukryty kształt :) Są lidzie co po sekundzie widzą co tam jest a są tacy co kombinują przez godzinę i nic nie widzą. Beczka w tym, że to ci drudzy strasznie atakują te obrazki i ludzi co widzą te treści, że to ściema, spisek, tam nic nie ma ...
Widziałem Avatara i mnie zachwycił, bardzo się z tego cieszę bo dawno nie byłem tak zauroczony i dlatego dałem taką ocenę a nie inna. Czemu ci co widzieli i im się nie podoba, nie wyrażą swojej opinii na temat filmu, ocenią go i tyle. Oni jednak muszą atakować tych co się zachwycili i pytać co ty w zasadzie tam widzisz, tam nie ma nic ciekawego itd.
Jak by to ująć, jestem za cienki by tłumaczyć ślepemu kolory lub głuchemu dźwięki. Ja dostrzegłem w tym filmie to coś, ktoś nie dostrzegł, pech, nie będę z nim walczył z tego powodu. Może jedynie współczucie, ja zabuliłem za seans i wyszedłem szczęśliwy, wy nie, więc kto tu ma problem :P
Cytownie kolegi nawet mi do głowy nie przychodzi.Nie będe wycinał i wklejał pojedyńczych zdań,bo szkoda czasu,a dyskusja na argumenty tuaj rzadko kończy się jakkimkolwiek konsensusem. Miluchna bajka oczywiście nie znaczy coś gorszego.Film dostał 7/10 ode mnie bo oceniłem go jako film.Gdybym ocenial go w kategorii miluchne bajki dostałby 10/10.
Do innego zagorzałego fana który nie powiedzial na temat tego filmu nic nowego:dziekuje za troskę o moje pieniądze i gratuluje jakże szerokiego umysłu który potrafił z tego filmu wyciągnąć jakże głębokie i niespotykane przesłanie...Może to kwestia jakieś tajemnej wiedzy???
Może ja już za dużo oglądam filmów i jestem zbyt krytyczny.Być może..ale zdarza mi się oglądnać od czasu do czasu coś pięknego(ostatnio,niestety dopiero teraz "Lost n translation").Ten film absolutnie się nie zalicza do nich.
Do kina ide po to by sie rozerwac. Idac na Avatara wlasnie mialem taki zamiar. Dostalem to czego chcialem. Koniec, kropka. Jak sie idzie do kina i nie wie czego sie chce to potem jest skamlanie, ze to juz bylo, fabula oklepana....No i co?? Pokaz mi film, ktory wyszedl ostatnio o ktorym nie powiesz, ze to juz bylo!?!
Dystrykt 9 to inny film <- miał być głęboki, w rzeczywistości zmiksowali różne rzeczy, ale nie w tym rzecz,
nie porównujmy z Avatarem - błagam!
My (fani) klaszczemy w dłonie i dajemy 10/10 bo... Neytiri
a tak na serio - bo ktoś siedział w pracowniach i w końcu stworzył Neytiri, no i przy okazji Avatara Jake'a. To ten jedyny powód.
Jedyny film w którym zapomniałem że woda to nie woda, że to tylko CGI.
a skoro zapomniałem, to mogłem zachwycać się pięknem.
Nie ma się co rozpisywać, film zasysa.
Po raz pierwszy, nośnik Blu-Ray ludziom się do czegoś przyda :)
Dla mnie Avatar w zyciu nie zasługuje na jakie s Top 30-50
Powinien byc poza Top 200 które w większości zarezerwowane jest
dla dojrzałych, głębokich i mądrych filmów które tworzyli
Tarkovski, Bergman, Kubrick, Kurosawa, Fellini i inni wiecy rezyserzy
Mozna tu wymienic mase świetnych filmów amerykańskich z lat 1930-1990
Dawajac tak wysokie lokaty takim filmom jak Avatar
które sa basnią -przygodą -filmem rodzinnym głownie dla młodziezy
pokazujecie i dajecie znak ze takie filmy z rozmachem
a pozbawione wielowatkowej fabuły, dobrego aktorstwa, przyzwoitego scenariusza sie wam podobają i chcecie by w takim kierunku kino zmierzało.
Ale z drugiej strony filmy które duzo zarabiaja sa dla mas mało wymagajacych.
Te lepsze ambitniejsze filmy nie sa dla wszystkich i dlatego mniej zarabiają
To nie opera :) filmy są właśnie dla mas :)
Czy filmy tych reżyserów zasługują DZIŚ na bycie w Top 200, to kwestia gustu :) ludzie, żyjący DZIŚ, wiec i młodzi :P mają prawo do oceniania filmów jak chcą. Skoro dla mas, gra aktorska czy fabuła są już tylko częściami składowymi, czasami nie tak istotnymi, byle by nie psuły reszty. To w czym problem ? Świat się zmienia, czy na lepsze ... zależy dla kogo :)
Top200?? To jest ranking popularnosci. A tego chyba nie mozna odmowic Avatarowi??? Jak cie tak boli, ze jest za wysoko to siedz i zakladaj te konta jak inne debile moze wyleci z tego top200??!!!! I co z tego, ze wyleci?? Masz cos z tego???? Wszedzie tylko skamlesz, ze jest za wysoko, to ci nie pasuje i tamto.....skoro tak go nie znosisz to po co sie tak udzielasz na forum tego filmu?? Jak ja jakiegos filmu nie znosze to dam komentarz krtotki i koniec. A ciebie wszedzie pelno i sie zalisz....
Fajnie że się podobał.Niefajnie że macie to za arcydzieło.Próby czasu nie przetrwa.Ta techinka,te efekty wrócą nie raz,zjedza pamięc o tym filmie.Ktoś,kiedyś nie pójdzie na łatwizne i jak największe zyski.Zrobi film .Z prawdziwymi uczuciami.Z emocjami.Film który chwyta nie tylko za gardło,ale i serce,który wysysa myśli i wtłacza do środka coś nowego.Przy użyciu tej samej techniki.Czekam na to.Pozdrawiam i dzięki za posty.
jeśli ... lepiej jak wyjdzie coś lepszego tak jak to opisałeś to będę bardzo szczęśliwy i tam mu wtedy notę 10/10 a Avaterowi zmienię na niższą :) w końcu można edytować swoje głosy :) ja już tak zrobiłem z resztą filmów co miały u mnie 10 bo teraz w porównaniu do Avatara na taką ocenę nie zasługują :)
Mi się wydaje, że wielkość tego filmu polega właśnie na tym, że przyciąga ludzi masowo do kin. Na pewno będzie zapamiętany jako pierwszy tak zaawansowany film w technologii 3D. To prawda, że efekty się starzeją, ale pamięć o filmie jako wydarzeniu pozostaje. Na pewno teraz będzie powstawało wiele filmów robionych tą techniką, które może bardziej do Ciebie trafią. Niemniej ten cały trójwymiar sprawdzi się w przypadku widowiskowych filmów akcji, a nie ambitnych produkcji obyczajowych. Moim zdaniem fajnie coś takiego obejrzeć w kinie, bo jest to inny rodzaj doświadczenia wizualnego niż dotychczas.
Może nie jest to arcydzieło ale rewelacyjny film i myślę że przetrwa próbę czasu. Kiedyś były inne standardy, za jakiś czas będą jeszcze inne. Ja np. bardzo cenię sobie Zakazaną planetę, Łowcę androidów ( chociaż oba filmy są z różnych epok kina s-f ) i myślę ze za jakiś czas będę dobrze wspominał Awatara i wrócę do niego za kilkanaście lat. Może i jest to bajeczka ale bardzo dobrze zrobiona i dopracowana. Ten film pozwolił mi się na jakiś czas przenieść do innego świata.
Debeściarstwo Avatara polega na tym, że w wielu ludziach film ten wzbudził ogromne emocje. Tak go odebrali, że po tygodniu od seansu ciągle o nim myślą, dyskutują, zastanawiają się czy iść jeszcze raz. Może i prosta fabuła, ale ja prosty człowiek jestem. W filmie jest przedstawiona miłość o jakiej każdy marzy. Jest wykreowany świat pełen harmonii, do którego każdy chętnie by się przeniósł. W końcu jest odpowiedź na podstawowe pytanie o to co jest w życiu najistotniejsze... a mianowicie walka na śmierć i życie o własne ideały, o własny dom. I dlatego dla mnie film jest ARCYDZIEŁEM.
Już to widzę jak my będziemy wspominać dobre 3d a następne pokolenie nie będzie nas rozumiało i będzie mówić o 4d (chyba tak się nazywa ... czy nawet 5d)
mnie sie wydaje że nastepna generacja po 3D bedize oparta nie juz na wyświetlaczach, lecz na podlączeniu bezpośrednim do mózgu..a wtedy film stanei sie realny jak nic ;p
...W filmie przedstawiona jest miłość mdła i nieprawdziwa o której nie może marzyc ktoś kto wie jak miłość smakuje a uwierz mi że jest dużo piękniejsza niż to co pokazano w filmie.Ja wiem co "niby" ze sobą niesie ten film.Chodzi o to że wogóle nie przekonuje.ja też jestem prosty człowiek co nie znaczy że uważam że młotek jest największym osiągnięciem ludzkości.
ta miłośc nie przekonuje? To teraz wejdź na serwer WoWa czy inne second Life i zobacz co tam ze soba robią avatary realnych ludzi w nierealnym świecie. Skoro tam może powstać "miłośc" itp. to w Avatarze tym bardziej.
jaka milosc LOL. Nie kazdy lubi jak jest watek milosny w filmie. Dla mnie to zalosne ze sie caluja w filmach. W avatarze odrazu wiedzialem ze tak bedzie. 3/10
nie wnikam w to czy ktos lubi taki wątek czy nie. Chodzi mi o sam fakt że związek z Avatara jest jak najbardziej prawdopodobny:]
Swoją drogą... żałosne że się całują w filmach? o rany... A to że oni się będą całować to żadne odkrycie. W większości filmów od początku wiadomo kto z kim, istotne jest raczej jak do tego doszło:]
"W filmie przedstawiona jest miłość mdła i nieprawdziwa o której nie może marzyc ktoś kto wie jak miłość smakuje"
LOL, to jest chore na tak wielu piziomach, że nie wiem w ogóle od czego zacząć...
Streetsamuraj dobrze gada o dystrykcie. Szkoda, że tylu cfaniaków daje się nabrać na D9. Film w slumsach musi być sztuką :) Przypomina mi to trochę lektury szkolne i 45 lekturę której myślą przewodnią była chłopska bieda. Był to pewniak wtedy, najwyraźniej jest i dziś. Zresztą nie pamiętam filmu w którym były by slumsy i nie byłoby wielkiej podniety jaki to on jest głęboki :)
"...W filmie przedstawiona jest miłość mdła i nieprawdziwa o której nie może marzyc ktoś kto wie jak miłość smakuje a uwierz mi że jest dużo piękniejsza niż to co pokazano w filmie"
No toś pojechał autorze tematu... a kimże Ty jesteś żeby mówić innym jak smakuje miłość ? Rozumiem, że niedawno dziewictwo straciłeś i ciągle jesteś tym faktem podjarany :)
Ale kończąc z żartami. Można się czepiać, że fabuła zbyt oczywista, wątek walki dobra ze złem oklepany, ale że wątek miłosny mdły, no bez przesady!
Jeśli chodzi o wątek miłosny, to ja się akurat bardzo cieszę, że tym razem facet nie musiał zginąć, bo jego dziewczyna zajęła dwa miejsca na dryfujących drzwiach, także był to moim zdaniem zdecydowany progres :) W sumie dzięki temu też się bałem, że Neytiri nie ogarnie sytuacji i jake się udusi :P
Zgadzam się z autorem wątku, również nie pojmuje skąd ta histeria.
Film jest według mnie bardzo przeciętny, przedstawię kilka argumentów.
1. Gra aktorska. Poza Sigourney Weaver , która swym kunsztem zadziwi w każdym filmie, pozostali aktorzy nie pokazali absolutnie nic. Płytkie charaktery, brak widocznych emocji, kiepskie dialogi, aktorzy nie budują więzi z widzem, możnaby ich wszystkich uśmiercić i nikt by łzy nie uronił. Jedynie charyzmatyczna gra dowódcy miała to coś, nie jest jednak postacią pierwszoplanową.
2. To już gdzieś było! Osoby które znają Twórczość Camerona napewno doszukają się wielu podobieństw i analogii z jego poprzednich filmów.
Podaję przykłady w stosunku do obcego, tu odnalazłem ich najwięcej.
- Mostek dowodzenia, wieża (nie wiem jak to nazwać) do złudzenia przypomina sterownie w której schronili się Ripley i jej kompani. Co ciekawe, w niektórych momentach nawet prowadzenie kamery i ujęcia były bardzo podobne.
- Wyświetlanie planów planety w 3D, przecież to powielenie pomysłu z planami bazy na LV426.
- Mechanoidy, chyba nie trzeba przypominać, nie zdziwiłbym się gdyby po prostu zeskanowali model i przenieśli go w 3D.
- Statki transportowe, dodano śmigła i efekt gotowy, styl pozostał bez zmian.
- Scenografie bazy ludzi, w wielu miejscach wyjęte z obcego2 (wąskie korytarze, zagracone sufity instalacjami, oświetlenie itp )
- To co najbardziej irytujące. Momentami miałem wrażenie że charaktery żołnierzy, ich gra aktorska, sposób wypowiadania kwestii była żywcem wyjęta z obcego. Irytujący facet dla, którego liczą się tylko zyski korporacji - Parker Selfridge = Carter J. Burke - rola niemalże identyczna, co ciekawe, nawet fizycznie podobni. Piloci statku powietrznego, dowódca no i sama Sigourney, która najpewniej czuła się jak w domu :)
Te podobieństwa nie są żadną ujmą, wręcz przeciwnie, wyjęto je z genialnego filmu a znawcom tematu dają sporo radości, ale niech ktoś nie mówi że Cameron był oryginalny i nowatorski bo w odniesieniu do ww przykładów wypada średnio.
Świat Pandory to strikte fantasy, zgodzę się w pełni że pięknie wykreowany, z wieloma detalami i głębią ale nie jest to nic nowego. Pokracznych zwierzątek, świecących muchomorów, ujeżdżania latających pterozaurów rodem z serialu Dinotopia, i innych rzeczy było w historii kina wiele.
Polecam Titan - Nowa Ziemia z 2000r, Obraz mało znany, a tak jak Avatar, całkowicie wykreowany w 3D, przy czym postaci 2D. Ukazane tam światy są moim zdaniem równie ciekawe.
Final Fantasy kręcony jeszcze w latach 90tych nie przyjął się, a był jak na owe czasy o niebo bardziej zaawansowany technicznie niż Avatar.
Muzyka - Nieraz mamy film średni, który ratuje doskonała muzyka, nie ukrywam, że patrząc na wcześniejsze efekty współpracy Hornera z Cameronem była ogromna nadzieja i niestety na tym się skończyło. W Avatarze miał Horner potencjał i pole do popisu a jednak skomponował coś co jak słusznie w jednej z recenzji na filmwebie określono "Hollywoodzkim miauczeniem". Odsyłam do lektury.
Fabuła - Nie oczekujmy zbyt wiele od gatunku fantastyki, to oczywiste, że nie uświadczymy dramatu psychologicznego SF - Odyseja Kosmiczna.
Jednak patrząc na Blade Runnera, Obcego, 5 element czy Terminatora, widać wyraźnie, że nawet prostą historię można podnieść do rangi geniuszu. Tutaj tego zabrakło.
Nowatorska technika 3D, rewolucja? Po co te krzyki, przecież technologie MC (motion capture) stosuje się od dawna, programy w których powstają światy i modele 3D to aplikacje istniejące od ponad 15 lat a jedynie wciąż doskonalone. Rewolucją 3D był Toy Story, Król Lew czy Final Fantasy.
Beowulf Zemeckisa sprzed 3 lat, również technicznie majstersztyk z kreacją cyfrowych ludzi a nie niebieskich ludków. W takim razie gdzie jest ta rewolucja?
Rewolucja będzie wtedy gdy cyfrowy aktor mrugnie okiem równie realistycznie co rzeczywisty, a do tego droga jeszcze bardzo daleka.
Reasumując.
Średni film, duża histeria.
Moja ocena to 7/10
Już sam twój nick świadczy o tym, że masz problem z głową, ale mimo to zobaczmy coś tam naskrobał :)
Ad1. Jedyna osoba której nie skrytykowałeś to oczywiście sigourney wiver, bo jak mógłbyś się odważyć skrytykować uznaną aktorę :) oczywiście po młodych aktorach mogłeś sobie pozwolić pojechać, bo nie są jeszcze powszechnie uznanymi talentami. Ale tak się akurat składa, że i sam worthington i zoe zagrali bardzo dobrze, zwłaszcza zoe, która mogła zaprezentować pełen wachlarz emocji, więc jeśli ich nie widziałeś, to zwyczajnie jesteś ślepy. A jeśli chodzi o brak więzi i ronienie łez, to chyba byłeś w ogóle na innym filmie, bo ja dawno nie widziałem tak dobrego wyciskacza łez, i zaświadczy ci o tym mnóstwo osób łzami swemi.
A teraz pytanie, po co punktujesz swoją wypowiedź, tylko po to, żeby podzielić ją na dwa punkty, pierwszy, w którym jest o aktorstwie, drugi, w którym jest o wszystkim innym? Problemy z logicznym rozplanowaniem prostego posta na forum, a bierzemy się za krytykowanie wizjonera kina? :)
"Momentami miałem wrażenie że charaktery żołnierzy, ich gra aktorska, sposób wypowiadania kwestii była żywcem wyjęta z obcego."
Ty, a podobno w avatarze są kiepskie dialogi, to wnioskując przez analogię w obcym też?
"Nowatorska technika 3D, rewolucja? Po co te krzyki, przecież technologie MC (motion capture) stosuje się od dawna, programy w których powstają światy i modele 3D to aplikacje istniejące od ponad 15 lat a jedynie wciąż doskonalone. Rewolucją 3D był Toy Story, Król Lew czy Final Fantasy.
Beowulf Zemeckisa sprzed 3 lat, również technicznie majstersztyk z kreacją cyfrowych ludzi a nie niebieskich ludków. W takim razie gdzie jest ta rewolucja?
Rewolucja będzie wtedy gdy cyfrowy aktor mrugnie okiem równie realistycznie co rzeczywisty, a do tego droga jeszcze bardzo daleka."
To ostateczny dowód ignorancji, może ci ktoś wytłumaczy, ja nie mam aż tyle czasu do stracenia.
Wszystkich ludzi oceniasz po niku?
"A jeśli chodzi o brak więzi i ronienie łez, to chyba byłeś w ogóle na innym filmie, bo ja dawno nie widziałem tak dobrego wyciskacza łez, i zaświadczy ci o tym mnóstwo osób łzami swemi."
Zazdroszczę Ci Twojej wrażliwości ;)
Co do punktów, no cóż, przepraszam, skasowały mi się niechcący. Czy mam Cię poinstruować które to 3, 4, 5? Nie rozumiesz?
"Ty, a podobno w avatarze są kiepskie dialogi, to wnioskując przez analogię w obcym też? "
A wiesz co to znaczy "momentami"?
"To ostateczny dowód ignorancji, może ci ktoś wytłumaczy, ja nie mam aż tyle czasu do stracenia. "
Chętnie posłucham!
Nie wiem jak oglądałeś ten film :> Pooglądaj sobie filmiki zrobione podczas tworzenia avatar ... jest ich pełno :> Może wtedy zrozumiesz o co chodzi.
Dzisiaj byłam na nim w kinie, i przyznaję, że nie spełnił moich oczekiwań. Oglądałam go w 3D, efekty specjalne rzeczywiście były super, ale myślę, że po Jamesie Cameronie można spodziewać się więcej. Fabuła była taka sobie, gdyby ten film zrobił jakiś mało znany reżyser nie byłby pewnie takim hitem. Wszystko przez słynnego 'Titanica', który, przyznaję, był o wiele lepszy... gdzieś przeczytałam, że to historia bardzo podobna do 'Pocahontas', i chyba po części się z tym zgadzam. Niektóre momenty wciągały, no i te efekty specjalne, ale nie dałabym mu więcej niż 7/10... zgadzam się: to film zdecydowanie nie warty tego całego szumu (oczywiście, ktoś, komu się ten film podobał, niech sobie ten szum robi, ale nie ocenia przed obejrzeniem. Sama spodziewałam się czegoś więcej po tym filmie... a że większość osób, które znam, miała po wyjściu z kina takie same odczucia co ja, nie wierzę, żeby był aż taki 'rewelacyjny'). Pozdrawiam.
hm, ja mam chwilke więc wytłumacze o co chodzi w tej rewolucji:] Mówisz cos o tym że cyfrowy aktor mrugnie tak jak prawdziwy. No i widzisz tak własnie jest w Avatarze:]
Tutaj emocje na twarzy cyfrowych postaci są tym co odegrali aktorzy. W przypadku innych filmów mimiką zajmowali sie animatorzy, którzy jedynie animowali mimikę na podstawie tego co aktor zagrał.
Nie ma po co tego tłumaczyć, widać wyraźnie, że kolega ma ciasno przylegające klapki na oczach i wyrobioną stalową opinię ze szczyptą błogiej, beowulfowej ignoracji.
Oj koledzy, widzę że macie małe pojęcie o technologiach przechwytywania ruchu. Otóż w każdym współczesnym filmie z aktorami 3D, również FF sprzed 10 lat stosuje się Motion Capture w bardziej lub mniej zaawansowanej formie. Chyba nie sądziliście że animatorzy robią to ręcznie? :D:D:D
Tutaj możecie sobie zerknąć making of FF http://www.youtube.com/watch?v=DVQ9MPjk5dI
To że mamy coraz szybsze komputery, coraz większą miniaturyzaję, lepszy rendering, doskonalsze oprogramowanie nie świadczy o rewolucji. To zwyczajny postęp technologiczny.
A "beowulfowej ignoracji" to co ma do rzeczy? Ja tylko podałem przykład, że takie filmy już istnieją.