Wyłącznie efekty specjalne, twórcy uznali, że wymyślili postać avatara to wystarczy, fabuła żenująca, mieszanka oklepanych schematów: a to Rambo, a to Tańczący z Wilkami, a to Jurrasic Park i pewnie jeszcze parę innych. Nieustające brednie o duchach drzew, energii przenikającej wszystko, jakaś ejwa (poprawnie polityczna matka wszystkich żyjących, czy jak?). Czy w Hollywood zostali już tylko sami szamani? Wynudziłem się cholernie, ale wytrzymałem do końca, bo graficznie był niezły, no i można się było pośmiać z tych biegających stworów. No ale żeby coś takiego nazywać jakimś wielkim filmem?? Gdyby nie marketing, to film przeszedłby niezauważony. W istocie to najwyżej typowa telewizyjna chałtura.