Film całkiem fajny. Choć zawiodłam się. Oczekiwałam o wiele więcej. A może powinnam powiedzieć, że oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Jak dla mnie za mało było w filmie prawdziwego grania. Miałam nadzieję na prawdziwe 'it might get loud'. Tymczasem było cicho i cienko. Trzej świetni gitarzyści, a zagrali w filmie razem raptem trzy kawałki. Historie muzyków opowiedziane przez nich samych może i były ciekawe, ale dla kogoś kto nie znał ich biografii tak dobrze jak ja. Jedyne co mi się w filmie spodobało to gitary, które były zachwycające oraz niektóre solówki.