Ten film jest piękny, normalnie dawno się tak nie uśmiałem w kinie. Szkoda tylko, że wojna się nie wyglądała tak jak to sobie Tarantino wymarzył. Ogólnie nie było to tak wspaniałe jak Pulp Fiction, ale mocno mnie zaskoczył ten film. Spodziewałem się czegoś dobrego po reżyserze, ale gdy usłyszałem że Tarantino kręci o II wojnie to myślałem, że wyjdzie z tego średniak. W ogóle nie pasował mi Quentin w tej tematyce. Bardzo mi się podobała gra Pitt'a, ta jego wysunięta warga podniesione czoło i genialny akcent sprawiły że to jedna z jego lepszych ról. Ogólnie o filmie można by było mówić i rozpisywać się bardzo długo bo to tak miodny film. Jedyna rzecz która nie spodobała mi się w Bękartach to długość. Ten film jest za krótki, choć trwa te 2,5 h to dla mnie historia była trochę za szybko opowiedziana. Zresztą ja jeszcze z miłą chęcią obejrzałbym jak bękarty walczą na plaży w Normandii, niszczą działa Navarony i biorą udział w szturmie na Stalingrad. Podsumowując jeden z najlepszych filmów Tarantino zaraz po Pulp i psach (no i krząta tam się czwarty pokój z genialnym Roth'em)
9++/10