Jak dotąd z dzieł Tarantino widziałem tylko "Death Proof", więc nie pozostawił na mnie zbyt dobrego wrażenia. Ale po tym filmie stwierdzam, że muszę chyba trochę nadrobić ;)
Genialny film z doborową obsadą (Christoph Waltz jako Hans Landa - nikt inny nie zagrałby tej roli tak dobrze jak on!), długimi scenami, które najpierw utwierdzają w przekonaniu że nic się nie będzie działo, po którym następuje mocne uderzenie - niczym kijem baseballowym od tyłu w głowę.
W dodatku ciekawy dobór muzyki, której co prawda słychać bardzo mało w ciągu całego filmu, ale gdy już jest, trudno sobie wyobrazić inną ilustrację do tego, co widać na ekranie :)
===SPOILER===
Na przykład wtedy, gdy Zoller i Shosanna zabijają siebie nawzajem.
===SPOILER===
No i rzecz jasna typowe dla Quentina dawki humoru i brutalności.
Także polecam wszystkim ;)