Odnosze wrazenie ze niewazne jaki gniot Tarantino nakreci to zawsze bedzie oscylowal w granicach arcydziela, bo to jak by nie bylo: to przeciez Tarantino. Przeciez ten film praktycznie nie ma fabuly a o ilosci absurdow w nim nie wspomne, oto dwa najbardziej rzucajace sie w oczy:
1) kino w ktorym przebywa cala elita 3 rzeszy jest kompletnie nie chronione, kazdy moze wejsc, Ba! nie musi nawet znac niemieckiego. Pomijajac fakt zeby przywitac sie z jakze znana gwiazda niemieckiego kina podchodzi raptem jedna osoba.
2) Pulkownik Landa, zapalony ss-man oddany idei 3 rzeszy (milujacy min: zabijanie zydow) nagle chce przejsc na strone aliantow i zamieszkac gdzies na odludnej wysepce w US(az dziwilo mnie ze nie okazalo sie na koncu ze sam jest zydem, ale po co bardziej przeginac - coz, najwyrazniej Tarantino sie starzeje). To chyba mial byc element zwrotny w filmie bo zaczelo wiac nuda
Jedyne 2 sceny warte uwagi to ta poczatkowa i ta w karczmie. Przy koncowce ma sie wrazenie ze tworca tego pseudo-arcydziela oddaje hold zydom lub sam ma zydowskie pochodzenie (to przeslanie z ekranu: "a teraz zginiecie z rak zydowki..." WTF?
Moja ocena 4/10
No popatrz, niegrzeczny Tarantino. Zamiast filmu historycznego zrobil cos co nazywamy "rozrywka".
No bo prawda jest taka , że oglądając go obiektywnie , najlepiej trzeci raz , stwierdzasz , że ten film jest ... słaby . Ale trzeba zapomnieć o tym , kto to reżyseruje ( wielu nie potrafi , mówiąc - to przecież Tarantino , czego się spodziewałeś ) i skupić się na odbiorze filmu . Gdyby ten film powstał jakieś dwadzieścia lat temu , może by "zaskoczył" . Może . A tak , to już wszystko było ... Zgrane schematy , nic nowego Quentin nie wymyślił .Bardzo łatwo się domyślić , co będzie w następnej scenie , kto i co powie . No dla kogo była zaskoczeniem , na przykład ostatnia scena filmu ? Co najwyżej 3 z plusem , nic więcej ...
Hans Landa wcale nie byl "zapalonym SS-manem oddanym idei III rzeszy" tylko jak sam sie okreslil detektywem aktualnie pracujacym dla Nazistow. Byl na tyle inteligentny i bystry ,ze przewidywal zblizajacy sie upadek Hitlera wiec postanowil dzialac aby po przegranej wojnie znalesc sie po stronie zwyciescow.
Wybacz ale Landa wcale nie musial cytowac 'Mein Kampf' by wpasc na to ze byl oddanym nazista. SS-man z przymusu w stopniu pulkownika? SS-manow nie rekrutowano, to byli fanatycy oddani idei Hitlera. Poza tym zabic czlowieka z 'braku wyboru' (np w obronie wlasnej lub swojego kraju) a z ideii czystosci rasy, wlaczajac w to kobiety i dzieci kwalifikuje go do nazisty. Ten czlowiek to odpowiednik SS-mana, kata Jürgenea Stroopa lub Amona Goetha z 'Listy Schindlera', tyle ze przedstawiony w 'sympatyczny' sposob (Jesli mozna to tak okreslic). Fakt, chcial byc cwany i przejsc na druga strone, ale historia wyraznie pokazuje ze ze zbrodniarzami wojennymi nikt sie nie ukladal (wnosze ze gdyby film potoczyl sie dalej to na Lande czekalaby szubienica niz obiecana wysepka w US, chociaz znajac Tarantino to nic nie wiadomo).
Czyli co? Jeżeli ktokolwiek nakręciłby film o tematyce wojennej to automatycznie musi być to wierny obraz rzeczywistości tamtych czasów? Śmiechłem i to bardzo. Jakby Lynch zabrał się za tematykę wojenną to dalej byś uważał, że film wojenny musi być realistyczny? : D