Podchodziłem do tego filmu parę razy, z jednej strony mnie przyciągął, z drugiej odpychał, aż wkońcu postanowiłem go obejrzeć. Głównie ze względu na dobre recenzje, ocenę i znaczek na Filmwebie. Co się okazało, że film znacznie odbiega od tego o czym było tak głośno. Niestety, ale nie dotrwałem do końca tego dzieła Tarantino. Zaczynał się dobrze, ale czym dalej, kolejne rozdziały i zaczyna wiać nudą, kolejne rozmowy, rozmowy, rozmowy i nic pozatym. Film ten jest przegadany na maxa, kiedy myśle, że już skończą rozmawiać i zacznie się cośdziać to oni dopiero zaczynają drugą runde rozmowy. Producenci mieli racje wysyłając Tarantino do montażowni, gdyby ten film był krótszy, jakieś 90-100 minut, to by o wiele zyskał na jakości, a tak mamy ponad dwu-godzinną męke. Zaczynał się mocnym wejściem, później długo, długo nic i pod koniec znowu. Mówią, że znajdująsie tu elementy czarnej komedii, ale trochę dziwna ta komedia, śmieszne jest, że mu głowę kijem bejsbolowym rozwalił, czy oskalpował? Niezbyt to smaczne, dobra komedia tym bardziej, chyba za dużo czasu spędził z E. Rothem przy Hostelu i naoglądał się głupot. Jak na tak wielki film fabuła jego jest tak płytka jak worek kartoflii. Grupka Żydów chce pozabijać tyle Niemców ile się da, ale to odkrywcze, byłoby lepiej gdzyby ten film miał w chociaż trochę prawdy histroryczne, ale niestety czegoś takiego tu nie znajdziemy. Ok, oprócz tego narzekania są też plusy, największy Christoph Waltz dla którego warto ten film zobaczyć, bo to jest głównia siła napędowa tego filmu, tuż za nim plasuje się B. Pitt, którego należy też wyróżnić za dobrą gre. Następnie oczywiście muzyka Ennio, a na koniec Richardsona za zdjęcia i na tym koniec.
Ciekawi mnie jeszcze tylko skąd taka ocena filmu i znaczek Filmwebu. Nic nie mam do nich, ale czy na Filmwebie 90% zarejestrowanych ludzi to Amerykanie żydowskiego pochodzenia, bo nie uważam, żeby ten film był lepszy niż Pulp Fiction, sorry ale nie. To samo tyczy się ze znaczkiem, chyba ci co go dawali to nawet nie oglądali filmu, tylko skupili się na recenzjach i nazwisku Tarantino i odrazu poszedł znaczek, bo lepiej jest się zastanowić jakiemu filmowi daje się znaczek, żeby później ludzie nie wprowadzać w błąd.