Opowieśc o zemście umoczona w czarnym humorze wiecznego dziecka jakim jest reżyser Pulp Fiction. Rozciągnięte do granic możliwości dialogi nawet przez chwile nie nudzą cała ta paplanina tarantinowska buduje napięcie które zwykle kończy się nagłymi wybuchami przemocy (scena w karczmie!) które są zrealizowane wręcz finezyjnie. A teksty typu : "masz gumę" albo "arrivederci" to dla mnie już klasyki :) Należy równiez wspomnieć o świetnych aktorach szczególnie Waltzu, którego rola szarmancko-psychopatycznego Landy musi zostać nagrodzona Oscarem a Pitt potwierdza że jest jak wino im starszy tym lepszy. 9/10.