Nie potrafię stwerdzić, czy ujmą dla mojej inteligencji jest fakt, iż Bękarty Wojny to mój pierwszy film Quentin'a Tarantino, ale fakt pozostaje faktem: film mnie oczarował, zachwycił i dawno nie oglądałam tak dobrego filmu. Z filmami tego rezysera nie miałam styczności z racji tego, że nie znoszę wręcz filmów przesyconych zbędnym okrucieństwem, który ma jedynie bawić oko widza; po prostu nie mój typ reżysera. Ale Bękarty Wojny to mistrzostwo; świetnie zarysowane postacie (i aktorzy!), równowaga między wagą postaci żeńskich i męskich (męczące są te ciągłe wojenne filmy z bohaterami i płaczliwymi, potulnymi kobietami), rewelacyjne dialogi (ale nie naciągane) i fantazyjność kamery (przedstawienie niektórych scen to czysta poezja); jedyny niewielki defekt to muzyka; w niektórych scenach zbyt współczesna, ale jednak nadawała niepowtarzalnego charakteru filmowi. Pierwszy film od wielu miesięcy, który w ani jednej sekundzie nie był nudny, się nie przeciągał, a zdarzało się to filmom, które są wysoko w moim osobistym rankingu. Nie można mi zarzucić owczego pędu, jako bym łykała kazdy półprodukt genialnego reżysera z racji tego, iż po po prostu nie oglądałam filmów Tarantino :) Aaaach, więcej takich filmów!
Wczoraj obejrzałam ten film pierwszy raz i sądzę, że to także mój pierwszy film Tarantino. Mam identyczne odczucia jak Ty! Jedynie muzyka nie podrasowała mi oraz te dziwne napisy imion w trakcie filmu, reszta była po prostu rewelacyjna. Zgadzam się z Tobą w 100%! Jestem pod wrażeniem wyrazistości tych postaci. A Diane Kruger? Mistrzostwo!