Dla mnie scena nr 1 to gdy udają Włochów przed Landą, szczególnie Aldo. Druga to wpadka w piwnicy z wypitym sierżantem i gestapowcem (trzy niemieckie whisky). Cały film obejrzałem ze cztery razy. Dotąd nie lubiłem Tarantino. Od tej pory szacun.
No ja też daję dychę. Oni jak się wcześniej na tych Włochów umawiali, to też był czad: -Ale ja w ogóle nie znam włoskiego! -No to przecież mówię, że najsłabiej. Więc morda w kubeł i zacznij cwiczyc najlepiej od zaraz!