Bękarty wojny

Inglourious Basterds
2009
8,0 623 tys. ocen
8,0 10 1 622561
8,7 80 krytyków
Bękarty wojny
powrót do forum filmu Bękarty wojny

Najpierw pokazujesz kolesiowi (najlepiej żydowskiego pochodzenia) wszystkie filmy wojenne kategorii C, D, E i dalszych. Kiedy już je przyswoi, walisz go solidnie bejsbolem (najlepiej amerykańskiej produkcji) ze trzy razy po łbie – żeby koncepty się lepiej wymieszały. Potem zgrywasz zawartość jego mózgu za pomocą wkłutych weń elektrod na dysk twardy laptopa i… gotowe. Pokazujesz koncept filmu wybranemu przez siebie gwiazdorowi kina, upijasz go i zmuszasz do wyrażenia zgody na udział w projekcie. Tak rodzi się dzieło.
Nowy film Quentina jest tak głupi i infantylny, że naprawdę nie wiem, czy po prostu mu się nie chciało, czy zwyczajnie doszedł do wniosku, że dla obecnej widowni nie trzeba się specjalnie wysilać. Byle postmodernistyczny bigos zgranych wątków posklejany krzepnącą posoką nazistowskich skalpów wystarczy, aby wzbudzić zadowolenie gawiedzi. W końcu kino to sztuka jarmarczna… Ale żeby aż tak? W filmie jest jedna sekwencja bardzo dobra (początkowa), jedna dobra (żydowska bogini zemsty śmiejąca się z ekranu wśród płomieni), kilka średnich i całe mnóstwo substancji szarej, niewiarygodnie wprost idiotycznej. W efekcie jest nie tylko dość nudno (co od biedy da się jeszcze znieść), ale i mało zabawnie, co przy tego rodzaju propozycji staje się niemal nie do wytrzymania. Na dodatek pomysł stopniowego uśmiercania poszczególnych bohaterów, z początku nawet intrygujący (gospoda), z czasem zaczyna nużyć (uroczysta premiera) i wydaje się raczej owocem braku pomysłu na zamknięcie poszczególnych wątków niż przemyślanym wyborem. Sam koniec jakoś się broni. Waltz jako Landa faktycznie nie jest zły, ale Pitt nie wydaje się specjalnie zaangażowany w rolę – może też mu się wydawało, że będzie dużo zabawniej?
Z powyższych powodów (a pewna niedbałość przeszła nawet na ścieżkę dźwiękową, np. co tam robią Billy Preston - Slaughter czy David Bowie - Cat People?) zdecydowanie poniżej oczekiwań.