OT nie jest dla mnie idolem, lecz gosciem lubiacym odcinac kupony od swego nazsiwka. Po "Wskieklych psach" i "PF" bylo juz tylko slabiej. Kill Bill to porazka dla mnie na calej linii. Nie zgodze sie jednak, ze "Bekarty" to slaby film. To film dla ludzi lubujacych sie w cynicznym kinie, obfitujacycm w smaczki niewidocznje dla laika; to zabawa konwencja kina i nie zrozumie tego ten, kto kocha Rambo i Terminatora. Naet takie smaczki, jak nazwisko Dreyfus (Zyd + Francja) sa niedostrzegalne dla przecietnego odbiorcy. Bardzo dobre role akorow drugoplanowych, naprawde niezla selskcja na castingu. Inteligencja i wyrachowany cynizm jest mottem wiekszosci filmow QT, ale tutaj postawa Landy czy tez oficera niemieckiego z "piwnicy" intryguja myslacego widza. Poza tym ten film to poniekad kicz usiwadomiony, i tylko dla nieswiadomych jest on kiczem :)
QT właśnie robi filmy w takim stylu wszystko jest przerysowane do granic możliwości, w swoich filmach ma niepowtarzalny klimat. Długie dialogi, itp to jest esencja filmów Tarantino. Zgadzam się ze stwierdzeniem "Poza tym ten film to poniekad kicz usiwadomiony, i tylko dla nieswiadomych jest on kiczem :)" . Filmów QT nie trzeba rozmieć, trzeba je poczuć:)