Oglądałem... i muszę przyznać, że dawno nie widziałem równie debilnego filmu. Do seansu podszedłem z nadzieją gdyż ocena 7,9 zasugerowała mi bardzo dobre kino... niestety "Bękarty wojny" to film okropnie nudny, przegadany i w dodatku nie mający nic wspólnego z kinem wojennym. Nuda, idiotyczne i nieśmieszne dialogi oraz kłamliwe przedstawienie faktów historycznych. Podsumowując "Inglourious Basterds" to film totalnie idiotyczny, infantylny, nudny, zakłamany i bezwartściowy. Radzę omijać szerokim łukiem tego gniota...
jejku... jejku! same puste przymiotniki! tak ich tu dużo, że można w ogóle zwątpić, że film został obejrzany. wytarte frazesy - bez konkretów: nie ma to jak krytyka! podobno Tarantino nie jest dla każdego, ale ja - choć nigdy nie uważałam się za jego wielką fankę, jakich nie brakuje - bardzo, BARDZO cenię ten film. zaskakująca akcja + klimat + gra aktorska + budowanie napięcia (muzyka!, kadrowanie itp.) + wyraziste charaktery + niebanalne intrygi + ... mogę jeszcze długo mnożyć, kolejność niestety dowolna (na początek dałabym grę aktorską ex aequo z budowaniem napięcia - świetnie śledzi się te misterne przygotowania do finału). poza tym mamy teatr w teatrze - postaci nie są sobą (albo nie przede wszystkim sobą), są szpiegami, agentami.
tego typu krytyka wydaje się zupełnie bezpodstawna (ten komentarz można odnieść dosłownie do każdego dzieła...), jedyny przebłysk widzę w tym, że film "nie ma nic wspólnego z kinem wojennym" - powiedziałabym, ze na pewno nie jest to typowe kino wojenne. i miejmy nadzieję, że nikomu nie przychodzi do głowy traktować tego filmu jako obrazu historycznego.
resume: każdy swój rozum ma i nie lubię się wtrącać (ogólnie, to nic osobistego), ale polecam ("radzę"?) ten film obejrzeć.
Film opiera się przede wszystkim na dialogach, które niestety są słabe, przeciągnięte do granic i zwyczajnie nużące, a to one u Tarantino są zazwyczaj najmocniejszym punktem. Spodziewałem się totalnie innego filmu niż zobaczyłem. Sceny akcji to raczej dodatek w tym filmie a szkoda bo... UWAGA nie zrozum mnie źle, nie abym był wielkim wielbicielem kina akcji ale "Inglorious Basterds" znacznie lepiej wyglądałby jako Tarantinowska wersja np. "Parszywej 12" z mocnymi postaciami, humorem... dziwnie to brzmi ale wolałbym żeby Quentin pozkładał z kina wojennego swoisty hołd dla tego zasłużonego gatunku. Dostałem film może i oryginalny ale bardziej nudny i kontrowersyjny (no bo jak nazwać żydów zabijających Niemców). Pozdrawiam!
dialogi sa rewelacyjne, w sumie na podobnym poziomie co w innych filmach Tarantino i podobnej konstrukcji. nie bez powodu zajmowal sie czasem dopieszczaniem scenariuszy. jednak tutaj duze uznanie nalezy sie rowniez dobrze prowadzonym aktorom, ktorzy z kazdej sceny sporo wycisneli i wlasnie te pelne suspensu, przegadane sceny sa najlepsze, buduja caly klimat filmu. fabula jest glupia, prosta i naiwna do bolu, ale z takim scenariuszem mozna nawet gorszy material przerobic na arcydzielo. jest paru znanych rezyserow, ktorzy bawia sie z exploitation movie, ale tylko tarantino potrafi zrobic cos takiego.
nie przedstawia klamliwie faktow historyczynych, poprostu historia potraktowana jest tutaj jako tlo, a nazisici jako element popkultury, bo po co sie ograniczac?
Jestem pewien, ze Quentin zrobilby dobrego aktora nawet z Roberta Pattinsona:D O dialogach napisalem to co mysle i zdania nie zmienie. Nie wiem czy Tarantino chcial zgnoic Niemców czy pokazac, ze Alianci podczas wojny takze byli okrutni, a moze to miala byc promocja filmu(kontrowersja sprzeda sie najlepiej)... wedlug mnie cokolwiek by mu nie przyswiecalo to i tak wykazal sie nieposzanowaniem najokrutniejszego wydarzenia w historii.
dialogi była rewelacyjne jak ty tego nie zauważyłeś,no to sorry chyba jesteś ślepy i głuchy :P
Dokładnie. Nie radzę sugerować się oceną na filmwebie. Fani zakładają multikonta, aby poprawić mu ocenę.