7/10 , w sumie film dobrze się ogląda, nie dłuży się, jest parę naprawdę fajnych scen, są słynne tarantinowskie wywody, zwroty akcji, jest napięcie, parę naprawdę fajnych ról (Waltz, Laurent, Diehl, Schweiger) ale ...
No właśnie jest parę ale: film ma dużą wadę - w momentach kluczowych jest niewiarygodny i kupy się nie trzyma, bo na 100% nazistowskie szychy były super strzeżone, a nie że niemal z ulicy plączą się wokół nich dziwne persony i robią co chcą.
Dziwne jest też to , że wredne szkopy są bystrzejsze od Amerykanów. Może i tak, bo w sumie trzymali za mordę świat przez parę ładnych lat, ale żeby się do tego tak otwarcie przyznawać i to w filmie amerykańskim?
Osławione bękarty są mało przekonywujące, mają być supermenami siejącymi postrach, a tymczasem są trochę nieudacznikami, a jeśli im się coś uda to bardziej przez przypadek, na dodatek w większości nie znają języków obcych (super scena) i to działając w obcym kraju. I tu znowu Niemcy są o wiele lepiej wykształceni. Coś chyba nie halo.
Rola Pitta - nic specjalnego, w sumie rola nieduża i średnio wykorzystane możliwości. O niebo lepszy był Waltz, ale jego rola była dobrze napisana no i główna. Zagrał super. Fajny był też August Diehl, znany mi z polskich "Lekcji pana Kuki".
Bękarty zamyślnie mieli być nieudacznikami - zresztą o to chodziło, by nie -powstał następny "Szeregowiec Ruyan" czy "Pearl Harbor". A to, że władali obcymi językami gorzej niż Niemcy... no cóż, Niemcy okupując kolejne kraje mieli okazje się podszkolić:)Zresztą Anglicy czy Amerykanie nigdy nie byli znani z biegłości w językach obcych:)