Myślę, że brakowało w światowej kinematografii wariacji na temat tak drażliwy i bolesny jak nazizm. Większość filmów o wojnie i holokauście próbuje prześcignąć się na szerszy punkt widzenia, większą wiarygodność i obiektywność. Tarantino to obchodzi i pisze alternatywną wersję historii, w której Amerykańscy i Austyjaccy Żydzi dają wycisk Niemcom. Nie uważam również aby wypaczał "jedynie prawidłowe" spojrzenie na tamte wydarzenia. Chyba że ktoś jest łowcą teorii spisków i lubuje się w "kodach da Vinci" i tym podobnych. Alternatywnemu zakończeniu wojny, jako że na ideał zawsze jest czas, daje 9,5.
Seans mnie pokrzepił