Moja ocena (10), najlepiej oddaje mój stosunek do tego filmu. Ale jedną rzecz trzeba dodatkowo podkreślić- pierwszą scenę filmu. Sposób w jaki Tarantino buduje w niej emocje jest mistrzowski. Tą scenę można oglądać sto razy i za każdym będzie ona nas wciskać w fotel. Choćby dla niej warto zobaczyć film. Poza tym stanowi ona jak gdyby odrębne dzieło. Chyba zgodzicie się, że nawet gdyby nic po niej nie następowało i tak stanowiłaby ona pewną zamkniętą całość- moim zdaniem całość 'mistrzowską'. Najlepsza scena jaką kiedykolwiek widziałem.
Zgadzam sie. Jak bylem w kinie to myslalem ze rozdzial pierwszy trwal cos kolo 7 minut. Jak ogladam na plycie to patrze i kiedy pojawia sie napis: "Rozdzial drugi: Bekarty Wojny", od poczatku minelo ponad 21 minut. Choc przyznaje ze caly film minal mi szybciej niz te 153 minuty. Jak widzialem go w kinie jego czas okreslilbym moze na 100 minut.