Tak sobie piszę z zapytaniem do wszystkich tych, którzy uważają, że Tarantino po Pulp Fiction i Wściekłych Psach się skończył.
Panowie, ile lat muszą mieć Bękarty, abyście i je zaczęli doceniać? Trochę szkoda się robi, gdy ewidentnie tak wiele osób żyje przeszłością. Nie wiem czy ktoś zauważył, ale Reservoir Dogs od strony technicznej było zwyczajnie kiepskie. Niski budżet aż kuł w oczy, montaż wręcz przeciętny, no i zmarnowanie paru naprawdę dobrych piosenek na zaledwie kilkusekundowe przygrywki w tle. No i po co był pan Blue? Patrząc na ten film, wiem że Quentin poczynił postępy. O wiele lepiej prowadzi aktorów, buduje napięcie, tworzy piękne sceny, muzykę dopasowuje świetnie.
A Pulp Fiction? Ziewałem przy pierwszym seansie, czekałem kiedy właściwie dojdzie do czegoś konkretnego i dopiero na zakończeniu zrozumiałem o co chodziło. Stąd teraz już z 4 razy widziałem PF, w tym raz w kinie :) polecam.
Pewnie za 15 lat wszyscy zrozumiecie, że Bękarty Wojny to świetny film i zaczniecie go wychwalać, cóż, dobrze że dużo osób już teraz zrozumiało, jaki on jest dobry.
Przyznaj sie kozaku po ilu latach doceniles PF. We wscieklych psach to nie montaz czy jak to nazwales strona techniczna byly najwazniejsze. Dobra muzyka, scenariusz, gra aktorow itp. To wszystko sklada sie na swietny film. Jesli PF cie nudzilo to o czym tu rozmawiac? Film widzialem kilkadziesiat razy i do polowy filmow masz tyle dobrych dialogow ze mala bania a ciebie film nudzil? Gz.
Wypowiedział się Roy beck. Człowieczku, wypowiadaj się na temat tego czy film ci się podoba czy nie ale nie udawaj speca od strony technicznej filmu, to jest naprawdę żałosne.
"Montaż co najwyżej przeciętny" Jezu, napisz mi, jak wygląda wg ciebie montaż nieprzeciętny?
"Mały budżet kłuł w oczy" - to znaczy, że co? Za samochody robił bujany fotel plus kierownica do gier? Pistolety były na wodę a za garaż robił rozstawiony na trawie namiot?
MYŚL! Wiesz, kiedy widac braki w filmowych budżetach? Kiedy nasz Wiedźmin ciągnie za sobą gumowego potwora i widac, że jest to gumowy potwór. W "Reservoir Dogs" wszystko było na swoim miejscu, to kameralne, doskonałe kino, które w zamyśle miało rozgrywac się w jednym miejscu a nie, że zabrakło nań pieniędzy.
Skoro zasnąłeś na "Pulp Fiction" to twój problem, przynajmniej dobrze ci się spało?
Oba pierwsze filmy Tarantino od chwili powstania zostały szeroko docenione i słusznie bo "Pulp" to arcydzieło a "Bękarty" to chłam.
Roy_v_beck, czytasz za dużo filmowych recenzji, "pewniej prowadzi aktorów" - ile przeczytałeś opinni recenzentów zanim podłapałeś ten termin?:) krytykiem i tak nie zostaniesz i radzę ci, myśl samodzielnie, na pewno cię na to stac.
W "Reservoir Dogs" wszystko było na swoim miejscu, to kameralne, doskonałe kino, które w zamyśle miało rozgrywac się w jednym miejscu a nie, że zabrakło nań pieniędzy."
I tak i nie. Poczatkowo budzet byl mikroskopijny :) kilkanascie tysiecy $ chyba, potem sie rozrosl do kwoty z szescioma zerami jak H.K. sie filmem zainteresowal. ale mniejsza o terminologie, jak na Hollywood kilka milionow to mały budzet.
a co za roznica czy potwor jest gumowy czy robiony w 3DSMaxie? potwory nie istnieją. zawsze widac ze sa nieprawdziwe.
wracajac do porownania RD i IB, RD to remake filmu Kubricka, a IB to oryginalny pomysl Tarantino i to jest tu najistotniejsze.
Co do potworów: Naturalnie, że potwory nie istnieją. Miałem jedynie na myśli realistyczne ich oddanie tak aby wyglądały na prawdziwe w taki sposób, żebyśmy zapomnieli, że ich nie ma.
"Reservoir Dogs" nie jest remakiem filmu Kubricka pt: "Killing". Film ten był dla Tarantino jedynie inspiracją, jednym z filmów od których coś tam sobie pożyczył, np kolorowe ksywki gangsterów z "City of Fire", warto o tym pamiętac.
no ok, motyw ze policjant udaje czlonka gangu tez juz byl w niejednym filmie, mi chodzi o glowny watek filmu, jego esencje, cos co mozna opisac jednym zdaniem, ze po nieudanym napadzie wszyscy spotykaja sie w umowionym miejscu i zastanawiaja kto zdradzil, bo to jest jakby konstrukcja filmu, nie jest oryginalnym pomyslem, a grupa bastardow dokonujaca aktow zemsty na nazistach jest czyms nowym. oba filmy sie przyjemnie oglada, o zadnym nie mozna powiedziec nuda..., ale bekarty sa bardziej nowatorskim pomyslem tak ogolnie. :)
a wracajac do potwora, nie ogladalem wiedzmina, bo szkoda mi czasu na zebrowskiego w polskiej fantastyce, domyslam sie ze tam wszystko jest niedorobione, jak to w polskiej kinematografii z kilkoma! wyjatkami w calej historii polskiego kina.
ja tez czasem lubie kieslowskiego, krauze czy machulskiego niektore i jeszcze kilku innych, ale mimo ze lubie, slowo niedorobione jakos mi idealnie pasuje. niby zrobilismy wiele dobrych filmow, ale...
to tak jak wyjazd do sopotu czy mragowa. jedziesz i sie dobrze bawisz... ale wez to porownaj z jakims wloskim, francuskim czy hiszpanskim kurortem, albo moze amerykanskim. :) sopot, mierdzyzdroje lubie, ale w porownaniu z miami beach sa mowiac obiektywnie - niedorobione.
Po pierwsze, gdzie napisałem, że PF mnie nudził, albo że na nim spałem? Panowie, jeśli już odpisujecie to trochę z sensem, bo ja też mogę napisać, że trzepaliście sobie konia na Wściekłych Psach, tylko to dosyć duża ściema będzie. PF polecam, ale film do łatwych nie należy, podobnie zresztą jak Bękarty.
"Jezu, napisz mi, jak wygląda wg ciebie montaż nieprzeciętny?"
Taki, gdzie na ekranie pokazuje się tylko te ujęcia, które coś wnoszą do danej sceny, jest zachowana odpowiednia dynamika, budowanie napięcia itp. Obejrzyj sobie chociażby Frost/Nixon, to zobaczysz, jak powinno się montować filmy.
"Oba pierwsze filmy Tarantino od chwili powstania zostały szeroko docenione"
Serio? Coś za wiele nagród twoje Super Psy nie wygrały, nie oszukujmy się, dopiero po PF dostrzeżono w pełni i poprzedni film Quentina, tak to w kinach Psy zarobiły z 2,5 miliona, głównie dlatego, że nawet kasy nie było na szerszą dystrybucję tego filmu.
"le nie udawaj speca od strony technicznej filmu, to jest naprawdę żałosne. "
Po świadomym obejrzeniu (czyli takim gdzie myślisz też nad tym, co się dzieje na ekranie) wielu filmów nie trudno jest rozpoznać, że to tutaj ma chujowe zdjęcia, a te są lepsze. Albo, że ta muzyka jest dobra, no a ta tutaj nie pasuje w ogóle, lub czy ten aktor dobrze zagrał, a ten nie. Dla ciebie to trudne? Powiedziałbym, że jak już się wiele filmów w swoim życiu widziało to ciężko ignorować nawet takie detale, zwłaszcza gdy pod względem właśnie tych detali Bękarty Wojny są świetne.
Nie trzeba być specem, żeby zauważyć, że Bękarty wyglądają lepiej od chociażby Brzydkiej Prawdy, wystarczy nie być kretynem (ciekawe czy podłapiesz aluzję).
"ile przeczytałeś opinni recenzentów zanim podłapałeś ten termin?:) krytykiem i tak nie zostaniesz i radzę ci, myśl samodzielnie, na pewno cię na to stac."
Myślę, że lepiej czytać fachowe recenzje, niż komentarze grafomanów. Przynajmniej można podłapać jakieś ładne terminy i wzbogacić swój język, spróbuj, może je zrozumiesz. Jak chcesz to ci wytłumaczę, co to znaczy "prowadzić aktora".
To znaczy, że reżyser mówi "akcja", leci kamera, aktorzy odgrywają swoją scenę, wszystko jest ok, koniec ujęcia i gites. Wtedy reżyser podchodzi do aktora i mówi mu: "Słuchaj, Brad, zjebałeś trochę sprawę, bo to twoje "Bongiorno" jest trochę ze zbyt gejowskim akcentem, no i jak tam ciachasz nożem, musisz go trzymać o tak, żeby wyglądało realistycznie." Brad kiwa głową, reżyser odchodzi i od nowa nagrywają to samo ujęcie, tylko że Pitt stara się zagrać bardziej tak jak go poprosił reżyser.
No, a mógł przecież Quentin powiedzieć: "Weś tam se powiedz jak chcesz tą kwestię, byle cie dźwiękowiec słyszał." - i taka zła porada, czy nie dopilnowanie aktora, by przyłoży się do swojej roli jest równoznaczne ze złym prowadzeniem aktorów.
Słowem podsumowania, jeśli w filmie aktorzy dobrze grają, to znaczy że reżyser dobrze nimi pokierował, albo dani aktorzy mają wysokie umiejętności. W przypadku Bękartów Wojny pewnie można mówić o obydwu tych czynnikach, jednakże mając na uwadze poprzednie filmy pana Tarantino, gdzie zawsze główni aktorzy grali po prostu świetnie, odtwarzali jedne ze swoich najlepszych ról w karierze, jestem skłonny przyznać, że jakaś zasługa reżysera musiała być, że zespół aktorski Bękartów Wojny tak dobrze się zaprezentował.
Czy teraz zrozumiałeś ten jakże fachowy termin "prowadzić aktora"?
Z całą mocą zgadzam się co do twojej opinni, że lepiej czytać fachowe recenzje, niż komentarze grafomanów - ciekaw jestem czy załapałeś aluzje? Nie ma to jak konstruktywna samokrytyka. W twoim przypadku na pewno się sprawdzi. Aha, zatem oglądając filmy nauczyłeś się sztuki montażu, no, pięknie!
"Jak chcesz to ci wytłumaczę, co to znaczy "prowadzić aktora".
To znaczy, że reżyser mówi "akcja", leci kamera, aktorzy odgrywają swoją scenę, wszystko jest ok, koniec ujęcia i gites"
Rozumiem, że byłeś asystentem na planie "Bękartów" i widziałeś oraz słyszałeś jak reżyser "prowadzi" aktorów. Tarantino wziął Brada za rączkę i poprowadził na plan, tyle można zrozumiec z twojej durnej definicji, koleżko.
I kto tu jest kretynem?
Nick_filmweb, tak obserwuje te wasza dyskusje i zaczynam sie zastanawiac, czy Ty sie czepiasz ot tak z nudow, czy moze nie czytasz uwaznie? argumenty Roy_v_becka jakos mnie bardziej przekonuja.
maly budzet klujacy w oczy to skrot myslowy, maly budzet widac na kazdym kroku w filmie, od liczby duzych scen z duza liczba statystow, poprzez kostiumy, liczbe scen itd, nie ma co rozwijac tego watku,
prowadzenie aktora to to co pisze Roy, wiadomo ze debiutujacy rezyser nie bedzie pouczal wybitnego aktora na tym to wlasnie polega, Tarntino juz wyrobil sobie marke kogos kto wie co robi, za co sie nie bierze - wychodzi mu i moze "prowadzic" aktora formatu Pitta. graja w tej samej lidze, w 92r. Tarantino nie byl jeszcze w tej lidze ale awansował.
A ty z nudów mi odpisujesz? Czy też jakaś większa idea ci przyświeca?
Mnie te tematy naprawdę interesują. Prześledź moje posty, trochę ich jest, może nie za dużo ale są. Czy w którymkolwiek miejscu bredzę coś o braku w montażu, o złym prowadzeniu aktora itd? To co pisze na ten temat twój mądry Roy v beck jest idiotyczne. Ty naprawdę tego nie widzisz, czy jesteś tylko takim samym głupio mądrym, który pozuje na wielkiego znawcę?
Dobry montaż to: "Taki, gdzie na ekranie pokazuje się tylko te ujęcia, które coś wnoszą do danej sceny"
Tak? Naprawdę? Dla mnie to tłumaczenie debila.
To po prostu wybór takich a nie innych scen, co to ma wspólnego z montażem?
Zły montaż to sytuacje, gdzie zwyczajnie widac montażowe szwy, czytaj, tkzw. montażowe sklejki, gdzie albo w kadrze zaplącze się noga operatora drugiej kamery, bądź też zbyt szybko jedna scena przechodzi w drugą, np, w połowie wypowiadanego przez aktora zdania.
Ktoś kto twierdzi, że w "Resevoir Dogs" montaż jest niechlujny jest albo idiotą, albo z wielką mocą chce zwrócic na siebie uwagę, tyle, że w wyjątkowo marny sposób. Montaż w tym filmie jest jednym z największych atutów tego filmu i naprawdę... niech twój ulubiony kumpel dalej się produkuje, ty chyba nie musisz.
Teraz Roy v Beck zaserwuje mi wiadomośc, że to co napisał o montażu wyczytał z książki jemu poświęconej. A ja zapytam: "To ty umiesz czytac"?
Naturalnie, przykładów na zły montaż jest nieskończenie wiele, napisałem tylko kilka z nich, gdyby ktoś się pytał.
tematu montazu nie bede rozwijal bo nie znam sie na tym, ale wydaje mi sie ze montaz to cos wiecej niz sklejki czy bledu typu noga operatora, odbicie w szybie ekipy filmowej czy zegarek na reku w filmie Krzyzacy albo ciezarowka w Potopie. to sa po prostu swiadome/nieswiadome niedorobki i przeoczenia. wydaje mi sie ze montaz to jak najbardziej wlasnie wybor kadrow, scen powiedzmy kilkuset na kilka tysiecy materialu z ktorego cos trzeba wybrac. no, moze sie myle i nie mam o tym pojecia, ale gdyby montaz byl tylko sklejaniem, nie bylby kierunkiem 5 letnich studiow w szkolach filmowych.
Joe, to się decyduj albo nie masz pojęcia albo masz pojęcie. Ręczę ci, że montaż to w 100% montażowy stół a zatem sklejanie. Wyborem scen o których piszesz zajmuje się reżyser nie montażysta, bądź też producent, czasami więc całośc przyobleka się w wersję reżyserską bądź też w wersję producencką i tyle.
ok, decyduje sie ze mam pojecie.
Kazda scena sklada sie z kilkudziesieciu czy nawet kilkuset kadrow, niektore trwaja kilkanascie sekund, niektore sekunde. Montaz to wiele dni, tygodni przy stole montazowym. Naprawde uwazasz ze rezyser/producent zastanawia sie nad kazdym kadrem? To robi montazysta, a jego prace akceptuje rezyser i producent, ma zastrzezenia, montazysta sie do nich stosuje az do momentu kiedy efekt zadowoli rezysera i producenta. Nie twierdze ze rezyser nie siedzi przy stole montazowym, ale jestem pewien ze nie siedzi caly czas, bo prostu nie ma na to czasu.
Ok, przyjmując to co piszesz.
Reżyser razem z montażystą dokonują selekcji poszczególnych scen, to sie przyda, tamto, won. Ale powiedzenie, że przez to, że w filmie znalazła się scena, która wg widzimisie kogoś tam, nie powinna się w tym filmie znaleźc i przez to montaż jest zły, jest idiotyzmem bo ów pogląd jest poglądem czysto subiektywnym, dla mnie dana scena może wybitnie pasowac.
Co innego, tkzw. wpadki montażowe, który mały procent wymieniłem. Tutaj jest wszystko jasne, albo ten montaż jest gładki, albo te szwy są widoczne i różni widzowie o różnym guście i różnych upodobaniach zauważą to samo.
Tymczasem dla twego mądrego kolegi dobry montaż to wybór takich a nie innych scen, zupełnie tak jakby to on sam był reżyserem filmu, ktoś mu te sceny, których on nie chciał powrzucał i on się teraz wścieka i zabiera głos na filmwebie. No, litości.
Błędy przy montażu, które wymieniłeś "widoczne szwy i noga operatora" to już chyba popełniają zupełni amatorzy. Może ty je robisz, gdy kręcisz filmiki rodzinne kamerą video. Gdy kręci się filmy, np. scenę rozmowy dwóch osób to albo używa sie kilku kamer albo ustawia się kamerę na przeciw jednego rozmówcy i aktorzy wykonują całą scenę, potem ustawia się kamery po drugiej stronie, ustawia się światło i kameruje drugiego rozmówcę. I tu jest rola dla montażysty, bo potem skleja scenę i może to zrobić chaotycznie i bez namysłu lub zbudować odpowiednie napiecie.
"Pulp Fiction" jest świetnym filmem, ale ostatnio ogladałem go ze swoim młodszym o parę lat kuzynem. Po jakimś czasie był już bardzo znudzony. Zrozumiałem, że PF może nudzić nawet osobę, która oglada go pierwszy raz. "Bękarty wojny" są dla mnie sporym zaskoczeniem. Tarantion nie tylko nawiązał do PF, ale go przeskoczył. I choć przez niektórych recenzentów PF został nazwany teledyskiem nie sztuką (zwłaszcza po tym, jak wygrał z "Trzema kolorami: Czerwonym" bój o Złotą Palmę, co bardzo rozbolało polskich recenzentów)to przy "Bękartach Wojny" mamy do czynienia z prawdziwym arcydziełem i jeśli ten film nie podoba się niektórym teraz to za kilka lat nabiorą do niego szacunku.
Nie kręcę rodzinnych filmików kamerą video, jeżeli chodzi o zasady montażu to możesz uczyc siebie, nie mnie. Uwierz mi, zdarzają się zupełni amatorzy jeżeli chodzi o produkcję filmową i nie mam tutaj na myśli uwieczniania rodzinnych imprez.
Dla Ciebie, "Bękarty Wojny" mogą byc najbardziej zajebistym dziełem filmowym na świecie, możesz ryczec z zachwytu do następnej zimy, mam to gdzieś.
Ja i podejrzewam, jeszcze sporo osób nigdy nie nabierzemy wobec tego poronionego "dziełka" szacunku.
"Rozumiem, że byłeś asystentem na planie "Bękartów" i widziałeś oraz słyszałeś jak reżyser "prowadzi" aktorów. Tarantino wziął Brada za rączkę i poprowadził na plan, tyle można zrozumiec z twojej durnej definicji, koleżko."
Nie, ale tak jest przy każdym filmie. Czy reżyser jest od tego, żeby grać w filmie? Nie. Czy reżyser jest od tego, żeby trzymać kamerę? Nie. Czy reżyser jest od finansowania produkcji filmu? Nie. On tam siedzi na planie i nadzoruje całość. Wymaga, żeby aktorzy grali bardziej ekspresywnie, żeby operator z tej strony wziął ujęcie, no i ustawia scenę, co gdzie jak ma być, co teraz gramy. To przecież oczywiste, nawet dla kogoś, kto nie był nigdy reżyserem filmowym. Przecież to są tylko ogólniki. Czy wiesz jak pracuje drwal? Czy wiesz jak pracuje fotograf? Czy wiesz jak pracuje policjant? Ja wiem, mimo że nigdy, nikim z nich nie byłem, ale z grubsza orientuję się na czym polega ich praca. Więc nie wyjeżdżaj mi teraz z argumentem, że znalazł się pseudo reżyser, bo po raz kolejny pytasz o coś, co wie każdy miłośnik kina.
Jezu, ale nie chciałem tego powiedzieć, ale "Nick_Filmweb" jesteś niesamowicie uparty i gnoisz tylko po to, żeby gnoić. Jeśli Bękarty Wojny nie podobają się ludziom takim jak ty, to znaczy że to przekurwisty film jest.
Odnośnie montażu, popieram zdanie Kokainowego Joe i Lakmena44. W tych wielkobudżetowych produkcjach czasem jedną scenę kręci kilka kamer i później w montażowni trzeba wybrać od której do której sekundy dać ujecie z kamery 2 a kiedy ujęcie z kamery 5 i czy wykorzystać w ogóle materiał z kamery 1. W polskich filmach jednak jest raczej tak, jak napisał Lakmen, nagrywa się po parę razy to samo ujęcie z różnie ustawioną kamerą, co nie ułatwia wcale później pracy montażyście. A, że to ważna sprawa stąd też często reżyser jest też montażysta, patrz chociażby Kevina Smitha i Roberta Rodrigueza.
Roy, jesteś mądry!
Bez dwóch zdań a gnoję tylko tych, którzy sobie na to zasługują. Jestem jaki jestem i co warto zauważyc, nie tylko mi nie podobają się "Bękarty Wojny".
Dobra, powiem to bo nie wytrzymam. Zamknij papę lamerze. Tak. Jestem de best, wiem wszystko o filmie a Ty jestesteś marną mutacją świni chlewnej z jałowcem podającą się za krytyka.
Krew mnie zalewa od tych twoich wywodów i moja próba racjonalnej agrumentacji nie wyszła po czytaniu kolejnych Twoich postów. Szaise wiesz o montarzu, szaise wiesz o robieniu filmu i zgrywasz twardziela obrażając innych. "jestem jaki jestem" to zdanie nieudaczników którzy twierdzą, że jak gówno jedzą muchy to je należy ze smakiem wpi...kąsać (w końcu nie tylko tobie się nie podoba Bękarty Wojny = mam racje)
Stawiam wiele, że skończyłeś jakąś szkołę filmową i teraz pokochało Ci się w główce jak wszystkim którzy stwierdzili, że są zbyt zajebiści by ich zdanie mogło być przyćmione. Pamiętaj. TYLKO JA JESTEM TAK ZAJEBISTY.
Cytując celebryte: "Nie masz na to odpowiedzi, bo mój .... Ci w gardle siedzi."
Odezwał się przykład jebanego cwela, ja wszystkich obrażam? Ty pierdolona cioto? Podaj mi przykład postu w którym wobec kogokolwiek użyłem tylu wyzwisk ile ty użyłeś wobec mnie, no, dalej, Ćwoku.
Ty za to wiesz wszystko o robieniu filmów. Będę pisał ile wlezie aż takie jebane chwasty jak ty zdechną bo ich krew zaleje:):):)
Jest mi super, że tak to cię wkurwiło. Zesraj się, biedny pierdolcu.
I piszę się, montażu, nie "montarzu".
Wbij sobie kołek w swoją chudą dupę i niech ci wyjdzie ryjem a wtedy zawieś sobie na nim transparent: "Chciałem dowalic Nickowi i zdechłem bo mnie krew zalała".
Dobranoc.
Roy pisze, że ja "gnoję". W sumie to kogo ja zgnoiłem? To stanowczo za mocne określenie. Owszem, zgnoiłem tego powyżej no ale sam się prosił, nieprawdaż?
To, to chyba wszystko.
Chyba, że chujek, glizdą zwany jeszcze coś skrobnie.
ahahahahahahaha... dałeś się misiu i wylazła z Ciebie prawdziwa natura. I tak się odnosisz do większości osób (twierdząc, że są debilami), tylko że przedstawiasz to z piękną dyplomatyczną otoczką.
Żal mi Ciebie... i wciąż "nie masz na to odpowiedzi, bo mój .... ci w gardle siedzi"
Dobranoc :)
"Oba pierwsze filmy Tarantino od chwili powstania zostały szeroko docenione i słusznie bo "Pulp" to arcydzieło a "Bękarty" to chłam."
Weź Ty człowieku pamiętaj, że jednak wypowiadasz się tylko za siebie. Argumentujesz, że Wściekłe Psy i PF są arcydziełami (z czym się zgadzam), bo zostały szeroko docenione - a na jakiej podstawie twierdzisz, że Bękarty są chłamem? Bo docenione również zostały.
Masz pretensje, ale też zdrowo podniecasz się, kiedy ludzie żywiołowo reagują na Twoje wypociny, a nie zastanawiałeś się może dlaczego to robią? Piszesz tonem tak wysokim, że wydaje mi się, że kupa wyjdzie Ci zaraz przez nozdrza. Ogłady trochę, bo opinie mogą być różne, ale trzeba je wyrażać w stosowny sposób. I nie ma czegoś takiego w dyskusji, że "on EWIDENTNIE nie ma racji, mały chujek, muszę go doprowadzić do pionu", jest za to zasada "szanuj innych".
"Tak sobie piszę z zapytaniem do wszystkich tych, którzy uważają, że Tarantino po Pulp Fiction i Wściekłych Psach się skończył. "
Tarantino skończył się na kill'em all
Zły montaż to sytuacje, gdzie zwyczajnie widac montażowe szwy, czytaj, tkzw. montażowe sklejki, gdzie albo w kadrze zaplącze się noga operatora drugiej kamery, bądź też zbyt szybko jedna scena przechodzi w drugą, np, w połowie wypowiadanego przez aktora zdania.
To przede wszystim bardziej przypomina mi definicję tzw. brudnego kadru drogi Nicku. Wynika to bardziej z używania złej jakości taśmy filmowej niż złego montażu. Jeśli chcesz porównać sobie dobry i zły montaż w polskim kinie to polecam porównianie "Alternatyw 4" z kiepskim montażem, ale Bareja miał montaż gdzieś i to go usprawiedliwia, a cały serial i tak jest świetny, do np. filmów gdzie montażem zajmuje się Wanda Zeman- najlepsza polska montażystka (filmy Pasikowskiego, Wajdy, Lubaszenki). W kinie amerykańskim dobry montaz jest standardem i tu dla porówniania mogą być nawet "Wściekłe psy" z wolnym montażem i "Dzika Banda" Sama Peckinpaha z szybkim montażem i dodam przełomowym w historii kina.
Miłego oglądania.
Ale z was wszystkich super mądrale, teraz, o rany! Słuchajcie, może założym jakąś szkółkę filmową pod patronatem Filmwebu, co wy na to? Są chętni?
Powiem tak: Z jednej strony może i bywam zbyt ostry, jednak pierwszy nikogo od debili nie wyzywam, jeżeli ktoś się ze mną nie zgadza, proszę bardzo, niech da przykład na to, że jest inaczej. Tak już mam, że na wyzwiska reaguję tym samym bo wychodzę z założenia, że chama kulturą nie zmienisz, możesz go pokonac jedynie własną bronią.
Naturalnie dopuszczam możliwośc, że ktoś posiada inny gust niż Ja, lecz jeżeli czytam o tym, że wg kogoś tam "Reservoir Dogs" posiadają niechlujny montaż, to niestety, proszę o wybaczenie, jest to dla mnie przejaw skrajnej głupoty. Inna sprawa, że można wtedy nic nie pisac, ja czasami piszę, żeby autor przypadkiem nie pomyślał, że napisał wielce mądrze i wszyscy się z nim zgadzają.
Również to na co mnie stac to słowo "przepraszam" wobec tych, których to co pisałem wkurzyło ale którzy jednocześnie nie postanowili mnie wyzwac od takich czy owakich i już.
A jeżeli ktoś uzna, że go pouczam, to niech mi to zakomuniukuje, pisząc: "NIE POUCZAJ MNIE", to takie trudne?
Co niektórzy z was sami dolewają oliwy do ognia i potem się dziwią.
Mam nastawic drugi policzek.
I nikt mi nie wmówi, że "Bękarty" na całym świecie zyskały entuzjastyczne recenzje, co najwyżej publika dopisała, w końcu w głównej roli występuje Bradek Pitt.
To chyba na razie tyle.
Miłego popołudnia wszystkim.
@ I nikt mi nie wmówi, że "Bękarty" na całym świecie zyskały entuzjastyczne recenzje, co najwyżej publika dopisała, w końcu w głównej roli występuje Bradek Pitt.
Skoro nikt nie wmówi, to pewnie ja też nie, ale z drugiej strony, trzeba być wyjątkowo odpornym na fakty, żeby aż tak się zapierać.
Wystarczy odwiedzić strony, które monitorują i podsumowują głosy krytyków, jak np.
http://www.rottentomatoes.com/m/inglourious_basterds/
albo
http://www.metacritic.com/film/titles/inglouriousbasterds
i od razu widać, że recenzje SĄ entuzjastyczne. No, chyba że, autor poprzedniego posta zacznie dyskutować nad znaczeniem słowa "entuzjastycznie", co pewnie wkrótce nastąpi.
Reasumując, rozumiem że film się może nie podobać (choć mi się bardzo podoba), ale po co brnąć w oczywistą nieprawdę?
No Panie Nick, jak widzę moja interwencja zadziałała, acz nie do końca bo wciąż nie widzisz tego, jak wysoko siebie stawiasz nad innych (będąc raczej niżej, bo reszta tych mądrali pisze poprawniej i bardziej rzeczowo niż Ty, żeby wyciągnąć najbardziej banalne źródło jakim jest wikipedia... http://pl.wikipedia.org/wiki/Monta%C5%BC_filmowy ) - niestety czytając wcześniejsze Twoje wypowiedzi zdanie "Naturalnie dopuszczam możliwość..." brzmi niczym tropikalna choroba z filipin Kwaśniewskiego. A ja nie lubię gdy ktoś pluje komuś w twarz i mówi, że pada.
Ktoś musiał Cie sprowadzić na ziemię z burzliwych chmur swojego ego, bo parę osób Ci w grzeczny sposób mówiło jasno i wyraźnie, że nie masz racji. Po czym Ty (uświadamiam ci to, czego sam nie widzisz) w ładny dyplomatyczny sposób mówisz im, że są debilami i tylko Ty masz rację, a kto twierdzi inaczej jest idiotą. Kultura panie Nick to nie tylko ładne powiedzenie spierdalaj. Nikt nie będzie Ci pisał "nie pouczaj mnie" tylko, jak już to zrobili parokrotnie użytkownicy tego portalu, będzie się strarał wyprowadzić Twoją osobę z błędu w którym ciągle tkwisz (są aż tak mili, nie jak ja chuj złamany, który mówi Ci prosto z mostu).
Mógłbym jeszcze się dokąsać do paru detali (chociażby, dlaczego niby RD ma chlujny montaż? hmmm? skąd ta wiedza? co to znaczy chlujny i niechlujny montaż i dlatego ten który mówi, że jest niechlujny jest skrajnym głupcem a ty już nie? Może wystarczy, że jest z innej szkoły filmowej, albo że woli dynamiczniejsze przejścia i dla niego taki montaż jest już niechlujny - oto i przykład Twojej postawy. Skoro twierdzisz prawo, że "daj przykład że jest inaczej", to się do niego stosuj - napisz dlaczego tam jest montaż chlujny a nie traktuj innych jak głupców, a siebie niczym wyrocznie.).
No cóż, panie madogs, pana interwencja gó... dała, co najwyżej skłoniła pana do któregoś już z rzędu, poświecania mojej skromnej osobie, aż tyle wersów.
Skoro jestem taki beznadziejny, to czy naprawdę warto aż tak przebierac nóżkami, żeby próbowac mi dowalic?
To co mnie rózni od Ciebie to fakt, że ja jestem zdolny do autoanalizy i autorefleksji wobec tego co napisałem i byc gotowym na ewentualne poczynienia takiej a nie innej korekty względem tego jak odnoszę się, odnosiłem i będę się odnosił wobec innych użytkowników.
Dla twojego EGO to już nie ta liga. Twój pierwszy, knajpiano buraczany post skierowany do mnie dobitnie na to wskazuje. Jesteś zapewne do gruntu przekonany, że był i jest zajebisty. Nic to, że wyszedłeś na totalnego tłuka, który wpierw pluje pianą z pyska, potem dopiero myśli.
Parę osób mówiło mi, że nie mam racji? Niby w czym? W tym, że "Bękarty Wojny" to kiepski film? A może chodzi ci o kwesię filmowego montażu?
No, jasne, sami, kur...a mędrcy się odezwali. Jak mawiał Einstein, gdybym nie miał racji, wystarczyłby tylko jeden.
Wikipedia, taa, każdy głupek o ile umie czytac może zajrzec do wikipedii, skopiowac gotowy tekst i udawac wiedzę. Ja nie sięgałem do neta i w dalszym ciągu nie uważam iż w czymkolwiek się myliłem.
Twoje czepianie się odnośnie "chlujności", tak? Świadczy po prostu o tym, że brak ci argumentów i chuj cię strzela, że sam jeden potrafię odeprzec niewybredne ataki twoje i paru twoich kolegów po piórze a raczej po klawiaturze.
Własnymi odezwami możesz co najwyżej zmienic swoje gadki na nowe po wyjściu ze sracza gdzie, zapewne, wielce przemyśliwujesz strategię kolejnej skierowanej do mnie, swojej riposty.
Chcesz jeszcze coś napisac?
Rozumiem, że chcesz się czuc bezpiecznie ale radziłbym też zajrzec do innych tematów odnośnie omawianego tu filmu a nie skupiac się na tym jednym.
Tam, wyobraz sobie, mój głos nie jest jedyny:)
Mimo wszystko, pozdrawiam.
Ahahahahahaha... Dawno nie trafiłem na takiego bubka :)
No cóż, to widzę, że się myliłem. I wracam czegoś co do Ciebie dociera: Jesteś egocentrycznym debilem który tej autokrytyki o której piszesz nie ma ani za grosz.
Skoro każdy głupek może, czemu ty tego nie zrobiłeś? No, ale dobrze już mój ty misiaczku, pień piankę, pływaj w ego. Wiele osób wytyka Ci błędy, a ty mężnie odpierając hordy atakujących i wychodzisz zwycięzko w walce z naciskającą chołotą prowadząc ogarek oświaty...
Sam nie masz argumentów na poparcie własnych tez mój ty pięknisiu, a pękasz jak bańka gdy Cie taki chujek jak ja przyciśnie. I jak sam zauważyłeś, wystarczy mi w kiblu posiedzenie, byś pękł jak balonik z szambem.
Masz rację w jednym. Szkoda wersów na ciebie strzępić. Wróbel orłem nie umrze.
Ok, to bądź słowny i mi nie odpisuj, ale nie dasz rady, co? Kolego?
Męczy cię, że w tej, całej, naszej gadce to ja jestem górą a ty co najwyżej możesz mi skoczyc. Skacz wiec sobie, zobaczymy ile podskoczysz?
"Skoro każdy głupek może, czemu ty tego nie zrobiłeś?" - Bo nie jestem głupkiem?
"Wiele osób wytyka Ci błędy" - Chłopie, daruj sobie. O czym ty mówisz? O paru kolesiach figurujących pod tym właśnie wątkiem.
Obława na Nicka_filmweba? Pewnie ci się będzie to śniło po nocach, jednak to jedynie twoje, stokrotne życzenia.
"Sam nie masz argumentów na poparcie własnych tez,mój ty pięknisiu" - No tak, typowe: Oto jak komuś się należycie odgryźc - "Jesteś głupi! "To ty jesteś głupi!" "Nie, ty jesteś głupi"
Chyba stac cię na więcej.
Masz w pełni rację, pękł balonik z szambem, sam go nad sobą zawiesiłeś i cała zawartośc wylała się na twój pusty łeb.
I możesz trzeć jadaczką, tudzież paluchami do końca świata i o jeden dzień dłużej a i tak nie podskoczysz wyżej niż byś chciał.
No i na koniec: "Jesteś egocentrycznym debilem który tej autokrytyki o której piszesz nie ma ani za grosz"
Umiesz czytac? A jeżeli, nie to jedź w Tatry na naukę czytania.
Mnie stac było na słowo "przepraszam". Mało istotne, wobec kogo.
Ciebie na to nie stac i kto tu jest egocentrycznym debilem?
Wiesz dlaczego napisałem to właśnie słowo? Nie dlatego, że nagle zwątpiłem w swoje racje, dlatego, żeby obronic Siebie i co poniektórych przed tym stekiem gówna jaki ci wylatywał z ryja a raczej spod paluchów.
Niech będzie, spoko, ok, byc może pisałem w tonie lekko wywyższającym się, ale nie robiłem z moich postów kloaki.