Wariacja Tarantino na temat III Rzeszy, sarkastyczne podejście do tematu, ale brak tej błyskotliwości i polotu cechujące wcześniejsze dzieła Pana T.
Gra aktorów: rola Pitta w konwencji kreacji jaką stworzył w "Fight Club" tylko z bardziej miernym efektem. Waltz (rola dobra, ale bez szczególnej rewelacji, niektórzy twierdzą, iż to przerażająca postać, a kiedy się pojawia, wywołuje napięcie...Polemizowałbym i to bardzo w tej kwestii! Ralph Fiennes w "Liście Schindlera" budził takie emocje i bardziej zasłużył na Oscara za swoją kreację!
Końcówka zdupiona. Całość zbyt przerysowana nawet jak na tak ironiczną konstrukcję obrazu. Quentin pobawił się w film gestapowcach i tyle... Ode mnie 6/10.